Nie jesteś sama masz nas. Mimo że wirtualnie ale zawsze Cię wysłuchamy i wesprzemy. Ja po pozamacicznej zostałam również sama nie miałam się komu wyżalić nawet mojemu mężowi i wiem jak to jest. Ciesz się ciąża każdym dniem i myśl tylko o dziecku rozmawiaj z fasolka i się nie stresuj bo też to wpływa na dziecko. Nie przejmuj sie innymi ludzmi. Tacy "przyjaciele to nie przyjaciele" bo przyjaciel prawdziwy nigdy nie zostawia w potrzebie . Mnie dziewczy bardzo miło przyjęły na forum z czego wszystkim dziękuję .każda ma obawy i zmartwienia właśnie po to tu jesteśmy żeby wzajemnie się wspierać. Także głowa do góry wysyłam przytulasy :*Zawsze pragnęłam ciąży. Może nie ponad wszystko. Ale gdzieś z tyłu głowy zawsze marzyłam o tym, o dzieciątku, o swojej małej dziewczynce, chłopczyku. A teraz mam takie obawy, co mnie czeka, czy jest w porządku z ciąża, czy robię wszystko dobrze, boje się wszystkich badań, stresów związanych z nimi. Mam takie obawy i przykre myśli [emoji17] Staram się wszystko tłumaczyć w sobie w głowie, że skoro beta jest ładna to na razie wszystko jest dobrze. W czwartek idę zobaczyć czy jest już mała kruszynka z serduszkiem. Tzn idę do swojej zaufanej lekarki na wizytę. Bo pisałam Wam, że umówiłam się z nią prywatnie. Bo tak musiałabym czekać jeszcze z 3 tygodnie.
Najgorsze jest to, że już dwie osoby mnie zostawiły z powodu ciąży. Mój przyjaciel któremu mogłam wszystko powiedzieć. I przyjaciółka z którą odmówiłam kontakt. Zostawiła mnie w takim momencie, mówiąc, że zaszłam w ciążę żeby przykuć uwagę i że jak będę miała większe problemy to mam się wtedy odezwać... Masakra. Czuje, że zostałam sama. Z tym. Z myślami, obawami, tym co czuje. Jest mi tak cholernie przykro... Czuje, że dookoła każdy życzy mi tylko jednego, jakby nikt nie cieszył się z mojego stanu... Wczoraj teściowa zrobiła taka awanturę mojemu, że tak strasznie płakałam, nie liczyła się z tym, że ja jestem, że jestem w ciąży i że cały czas mam kolejne nerwy do kolekcji. Nikt się nie liczy ze mną i moim stanem. Jakby to był pryszcz... Wszyscy mi mówią takie przykre rzeczy i zachowują się bezczelnie wobec mnie... Nie potrafię się cieszyć. Jak dookoła mam takich ludzi... Nie mam nikogo bliskiego zaufanego już, bo każdy mnie zostawia. I czuje się okropnie. Dobita, zdołowana to mało powiedziane, czuje jakbym popadała w załamanie nerwowe... I mam myśli, że na co nam to było... Że przecież było dobrze jak było... Jestem załamana. Nawet nie mam komu tego napisać.
reklama
8mela3
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Kwiecień 2018
- Postów
- 206
Oooj przykra sytuacja [emoji22] mam nadzieję że leki i spokój pomogą. Bądźmy dobrej myśli.A u nas znowu smutna atmosfera... Mój pies umiera, po prostu ze starości. Czeka nas trudna decyzja, jeśli do piątku mimo leków nie zacznie jeść i jakoś funkcjonować będziemy musieli go uspac.
doomi03
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 8 Czerwiec 2018
- Postów
- 1 105
.
Przykro mi i współczuję Ci bardzo. Ja pamiętam jak jakies 3/4 lata temu straciłam swoją psinę, tez wieksze psisko, 12 lat mala i cale te 12 lat byla od początku z nami, to strasznie to przezylismy, jakbyśmy stracili czlonka rodziny. Byla mi jak taka psia siostra po wtedy pol swojego życia z nią przezylam i razem z nią dorastalam. Pamiętam ze jeszcze przez rok po jej smierci po wejsciu do domu spoglalam w dol myśląc ze zobacze tam jej ucieszony pysk przy moich nogach. Zdarzało się też, że siedząc w pokoju slyszalam czasem z przedpokoju dźwięki jakie wydawala czy to gdy pila wode, jadla cos, albo jak chodzila lub się przeciagala. Tak mi wszystko o niej przypominalo. Trzymaj się ciepło i wykorzystaj każdą możliwą chwilę z nim (chociaż to i tak bedzie za mało jesli jestes znim mocno zzyta)
No właśnie też nie chcemy by się już męczył, ma 14 lat, jest z tych większych psów. Nie ma siły chodzić, jedynie głowę podnosi do picia. Cała noc płakałam bo jeszcze wczoraj rano chodził normalnie a wieczorem jak się schował tak go znaleźć nie mogliśmy, a jak znaleźliśmy to nie chciał iść, pokładał się...
Przykro mi i współczuję Ci bardzo. Ja pamiętam jak jakies 3/4 lata temu straciłam swoją psinę, tez wieksze psisko, 12 lat mala i cale te 12 lat byla od początku z nami, to strasznie to przezylismy, jakbyśmy stracili czlonka rodziny. Byla mi jak taka psia siostra po wtedy pol swojego życia z nią przezylam i razem z nią dorastalam. Pamiętam ze jeszcze przez rok po jej smierci po wejsciu do domu spoglalam w dol myśląc ze zobacze tam jej ucieszony pysk przy moich nogach. Zdarzało się też, że siedząc w pokoju slyszalam czasem z przedpokoju dźwięki jakie wydawala czy to gdy pila wode, jadla cos, albo jak chodzila lub się przeciagala. Tak mi wszystko o niej przypominalo. Trzymaj się ciepło i wykorzystaj każdą możliwą chwilę z nim (chociaż to i tak bedzie za mało jesli jestes znim mocno zzyta)
Malaga00
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Czerwiec 2018
- Postów
- 1 235
Dziękuję kochana. Rozumiem Cię [emoji17] Ja ze swoim nie mam ochoty rozmawiać. Jakoś się tak zamykam w sobie. Staram się cieszyć i być dla fasolki. Ale jest mi strasznie ciężko. Najgorsze, że uważałam te osoby właśnie za bliskie bliższe od rodziny. A czas pokazał kto jest warty. Eh dziękuję kochana, trochę mnie podniosłaś na duchu [emoji17]Nie jesteś sama masz nas. Mimo że wirtualnie ale zawsze Cię wysłuchamy i wesprzemy. Ja po pozamacicznej zostałam również sama nie miałam się komu wyżalić nawet mojemu mężowi i wiem jak to jest. Ciesz się ciąża każdym dniem i myśl tylko o dziecku rozmawiaj z fasolka i się nie stresuj bo też to wpływa na dziecko. Nie przejmuj sie innymi ludzmi. Tacy "przyjaciele to nie przyjaciele" bo przyjaciel prawdziwy nigdy nie zostawia w potrzebie . Mnie dziewczy bardzo miło przyjęły na forum z czego wszystkim dziękuję .każda ma obawy i zmartwienia właśnie po to tu jesteśmy żeby wzajemnie się wspierać. Także głowa do góry wysyłam przytulasy :*
Może warto porozmawiać również z mężem o zachowaniu rodziny, może nie wie jak Ty to czujesz i odbierasz.Dziękuję kochana. Rozumiem Cię [emoji17] Ja ze swoim nie mam ochoty rozmawiać. Jakoś się tak zamykam w sobie. Staram się cieszyć i być dla fasolki. Ale jest mi strasznie ciężko. Najgorsze, że uważałam te osoby właśnie za bliskie bliższe od rodziny. A czas pokazał kto jest warty. Eh dziękuję kochana, trochę mnie podniosłaś na duchu [emoji17]
agrafka07
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 13 Październik 2017
- Postów
- 1 641
Zawsze pragnęłam ciąży. Może nie ponad wszystko. Ale gdzieś z tyłu głowy zawsze marzyłam o tym, o dzieciątku, o swojej małej dziewczynce, chłopczyku. A teraz mam takie obawy, co mnie czeka, czy jest w porządku z ciąża, czy robię wszystko dobrze, boje się wszystkich badań, stresów związanych z nimi. Mam takie obawy i przykre myśli [emoji17] Staram się wszystko tłumaczyć w sobie w głowie, że skoro beta jest ładna to na razie wszystko jest dobrze. W czwartek idę zobaczyć czy jest już mała kruszynka z serduszkiem. Tzn idę do swojej zaufanej lekarki na wizytę. Bo pisałam Wam, że umówiłam się z nią prywatnie. Bo tak musiałabym czekać jeszcze z 3 tygodnie.
Najgorsze jest to, że już dwie osoby mnie zostawiły z powodu ciąży. Mój przyjaciel któremu mogłam wszystko powiedzieć. I przyjaciółka z którą odmówiłam kontakt. Zostawiła mnie w takim momencie, mówiąc, że zaszłam w ciążę żeby przykuć uwagę i że jak będę miała większe problemy to mam się wtedy odezwać... Masakra. Czuje, że zostałam sama. Z tym. Z myślami, obawami, tym co czuje. Jest mi tak cholernie przykro... Czuje, że dookoła każdy życzy mi tylko jednego, jakby nikt nie cieszył się z mojego stanu... Wczoraj teściowa zrobiła taka awanturę mojemu, że tak strasznie płakałam, nie liczyła się z tym, że ja jestem, że jestem w ciąży i że cały czas mam kolejne nerwy do kolekcji. Nikt się nie liczy ze mną i moim stanem. Jakby to był pryszcz... Wszyscy mi mówią takie przykre rzeczy i zachowują się bezczelnie wobec mnie... Nie potrafię się cieszyć. Jak dookoła mam takich ludzi... Nie mam nikogo bliskiego zaufanego już, bo każdy mnie zostawia. I czuje się okropnie. Dobita, zdołowana to mało powiedziane, czuje jakbym popadała w załamanie nerwowe... I mam myśli, że na co nam to było... Że przecież było dobrze jak było... Jestem załamana. Nawet nie mam komu tego napisać.
Dziękuję [emoji17] Wolę wygadać się wam, niż komukolwiek innemu. Bo widać jak to właśnie jest z " najbliższymi osobami " które mnie zostawiły w takim momencie. No ja cały czas słyszę, że przecież nic nigdy nie wiadomo, tak się nie powinno mówić nikomu, niby to prawda, ale ja w życiu tak bym nikomu nie powiedziała. Ale mówię sobie, dobrze przemilczę przeczekam, ale jak urodze silnego maluszka to im pokaże i będę tak samo wredna jak oni... Mam ochotę się odwrócić od wszystkich i być sama ze sobą i sama dać radę... Wszyscy są wokół mnie fałszywi, bezczelni, wszyscy się kłócą, a ja nie mam ani chwili spokoju dla siebie [emoji17] każdy dzień to dla mnie kolejny powód do nerwów i już mam tak przykre myśli, że nie utrzymam tej ciąży [emoji17] i to nie z mojej winy a właśnie z winy ludzi których " mam przy sobie ". Rozumiem, u Ciebie akurat była przyczyna takich słów i nie dziwie się, że tak zareagowałaś. Mi łzy napływają do oczu jak to słyszę cały czas. Bardzo współczuję [emoji17] Ja jestem po dwóch poronieniach ale na wcześniejszym etapie niż teraz jestem. Ale mimo to nie mówię nikomu takich słów. Bo nie miałabym serca. Ja mimo wszystko zawsze życzę każdemu dobrze. A to jakby była jakaś przepowiednia... Jakieś sugerowanie. Bynajmniej u mnie.
Chyba wiem dlaczego Twoi bliscy tak reagują. Z tego co piszesz wnioskuję, że dużo rozmawiasz o swojej ciąży i być może niechcący sprawiasz wrażenie, iż chcesz by Cię teraz inaczej traktowali.
Moje rada: dołącz do forum ciążowego, do kwietniówek czy majówek jak tam termin Ci wychodzi i tam możesz rozmawiać o ciąży do upadłego. Wszystkie tak robimy. Nasi najbliżsi nie chcą o tym w kólko słuchać, może dlatego się irytują i mówią Ci przykre rzeczy. Oni nie odczuwają Twojej ciąży a czekają na dziecko, a do urodzenia dziecka jeszcze daleko. Ja nawet z mężem rzadko o ciąży i dziecku rozmawiam, bo jeszcze jest wcześnie, niech się oswoi z myślą.
I powiem Ci - za jakieś 2 tygodnie będzie łatwiej, ochłoniesz z tych pierwszych emocji i już się nie będziesz tyle martwić i rozmyślać o ciąży. Po tych kilku tygodniach temat nieco powszednieje i już się tyle nie myśli.
Malaga00
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Czerwiec 2018
- Postów
- 1 235
Ja w ogóle nie rozmawiam z nikim, o ciąży o niczym. Jedynie powiedzieliśmy że spodziewamy się dziecka. A tak cisza. Nie mówię o tym jak się czuje, nic. Nikt nic nie pyta więc ja nie mówię. Jego rodzina jest specyficzna.Chyba wiem dlaczego Twoi bliscy tak reagują. Z tego co piszesz wnioskuję, że dużo rozmawiasz o swojej ciąży i być może niechcący sprawiasz wrażenie, iż chcesz by Cię teraz inaczej traktowali.
Moje rada: dołącz do forum ciążowego, do kwietniówek czy majówek jak tam termin Ci wychodzi i tam możesz rozmawiać o ciąży do upadłego. Wszystkie tak robimy. Nasi najbliżsi nie chcą o tym w kólko słuchać, może dlatego się irytują i mówią Ci przykre rzeczy. Oni nie odczuwają Twojej ciąży a czekają na dziecko, a do urodzenia dziecka jeszcze daleko. Ja nawet z mężem rzadko o ciąży i dziecku rozmawiam, bo jeszcze jest wcześnie, niech się oswoi z myślą. [emoji14]
I powiem Ci - za jakieś 2 tygodnie będzie łatwiej, ochłoniesz z tych pierwszych emocji i już się nie będziesz tyle martwić i rozmyślać o ciąży. Po tych kilku tygodniach temat nieco powszednieje i już się tyle nie myśli.
Malaga00
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Czerwiec 2018
- Postów
- 1 235
Chyba będę musiała, ale pewnie będzie tak, że on nic nigdy nie widzi. Niestety jego rodzina nie jest kolorowa. I nie potrafią cieszyć się z czyjegoś szczęścia. Jak poroniłam ostatnio, to nie usłyszałam nic. " przykro mi " Czy cokolwiek. Nic dosłownie. Martwą się o swoją d... Za przeproszeniem. A krzywda kogoś innego dla nich jest miodem na serce.Może warto porozmawiać również z mężem o zachowaniu rodziny, może nie wie jak Ty to czujesz i odbierasz.
Masz racje. Ale pamiętam że też dużo rozmawiałam o ciąży z siostrami i nigdy nie dały mi odczuć że się im narzucam. Wydaje mi się że prawdziwy przyjaciel zawsze wysłucha nawet jak się powtarzasz po raz setny. A nie zostawia i radź sobie sam.Chyba wiem dlaczego Twoi bliscy tak reagują. Z tego co piszesz wnioskuję, że dużo rozmawiasz o swojej ciąży i być może niechcący sprawiasz wrażenie, iż chcesz by Cię teraz inaczej traktowali.
Moje rada: dołącz do forum ciążowego, do kwietniówek czy majówek jak tam termin Ci wychodzi i tam możesz rozmawiać o ciąży do upadłego. Wszystkie tak robimy. Nasi najbliżsi nie chcą o tym w kólko słuchać, może dlatego się irytują i mówią Ci przykre rzeczy. Oni nie odczuwają Twojej ciąży a czekają na dziecko, a do urodzenia dziecka jeszcze daleko. Ja nawet z mężem rzadko o ciąży i dziecku rozmawiam, bo jeszcze jest wcześnie, niech się oswoi z myślą.
I powiem Ci - za jakieś 2 tygodnie będzie łatwiej, ochłoniesz z tych pierwszych emocji i już się nie będziesz tyle martwić i rozmyślać o ciąży. Po tych kilku tygodniach temat nieco powszednieje i już się tyle nie myśli.
reklama
Jak oni do Ciebie tak Ty do nich. Więc ich olej i mniej ich gleboko. I zobaczysz że przyjdzie czas że sami przyjdą. Ja bym tak zrobiła i się nie przejmowała.Chyba będę musiała, ale pewnie będzie tak, że on nic nigdy nie widzi. Niestety jego rodzina nie jest kolorowa. I nie potrafią cieszyć się z czyjegoś szczęścia. Jak poroniłam ostatnio, to nie usłyszałam nic. " przykro mi " Czy cokolwiek. Nic dosłownie. Martwą się o swoją d... Za przeproszeniem. A krzywda kogoś innego dla nich jest miodem na serce.
Podobne tematy
1
- Odpowiedzi
- 13 tys
- Wyświetleń
- 729 tys
- Odpowiedzi
- 2 tys
- Wyświetleń
- 101 tys
- Odpowiedzi
- 2 tys
- Wyświetleń
- 142 tys
W
- Odpowiedzi
- 20
- Wyświetleń
- 8 tys
Podziel się: