reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Staraczki 2018-2020! :)

Ile masz dzieci?

  • 0

    Głosów: 253 49,5%
  • 1

    Głosów: 158 30,9%
  • 2

    Głosów: 72 14,1%
  • 3

    Głosów: 20 3,9%
  • 3+

    Głosów: 8 1,6%

  • Wszystkich głosujących
    511
Mama mnie przeraziła, że niby ktoś pukał a nikogo nie było ale tego nie słyszałam. Trzymajcie kciuki, żebyśmy tą noc przespali.
 
reklama
Serio to już się dziwne robi, mam nadzieję, że mamie się przesłyszało.
Może księdza i poświęcić mieszkanie?
U koleżanki w domu był duch. Mieszkanie na parterze. Jej mieszkanie było w miejscu gdzie w czasie wojny został zabity młody chłopak. I jego dusza że tak powiem została i ich nawiedzała. Różne dziwne rzeczy się działy. Aż wezwali księdza. Pomodlili się za tą duszę, poświęcił mieszkanie i wszystko ustalo.
 
Może księdza i poświęcić mieszkanie?
U koleżanki w domu był duch. Mieszkanie na parterze. Jej mieszkanie było w miejscu gdzie w czasie wojny został zabity młody chłopak. I jego dusza że tak powiem została i ich nawiedzała. Różne dziwne rzeczy się działy. Aż wezwali księdza. Pomodlili się za tą duszę, poświęcił mieszkanie i wszystko ustalo.
Do tej pory jak sobie tą historię przypominam to mam ciarki.
Tak jak opowiadałas z tą szafka to u niej był podobny przypadek z czajnikiem pełnym wody. Stał na środku szafki przy ścianie. I niewiadono jak spadł na ziemię.
 
Może księdza i poświęcić mieszkanie?
U koleżanki w domu był duch. Mieszkanie na parterze. Jej mieszkanie było w miejscu gdzie w czasie wojny został zabity młody chłopak. I jego dusza że tak powiem została i ich nawiedzała. Różne dziwne rzeczy się działy. Aż wezwali księdza. Pomodlili się za tą duszę, poświęcił mieszkanie i wszystko ustalo.
My jesteśmy z narzeczonym ateistami więc nie wiem. Rodzice wierzący ale nie chodzą do kościoła więc ksiądz obrażony chyba, że innego by poprosili. Zobaczymy tej nocy jak to będzie.
 
My jesteśmy z narzeczonym ateistami więc nie wiem. Rodzice wierzący ale nie chodzą do kościoła więc ksiądz obrażony chyba, że innego by poprosili. Zobaczymy tej nocy jak to będzie.
Ja też do kościoła nie chodzę. Ale w moc tych na górze wierzę.
A do pewnego czasu sama nie wierzyłam.
Jak byłam jeszcze z ojcem Aleksa to mama przywiozła mi figurkę Matki Boskiej z Kalwarii (patronka rodzin) i mama się modlila że jak mam z nim być to żebyśmy wzięli ślub, a jak nie żebyśmy się rozeszli (wtedy nie wiedziała co się u nas w domu dzieje w sensie u mnie i mojego ex). Tego dnia którego przywiozła mi ta figurkę, doszło do takiej wojny że jeszcze trochę i doszłoby do tragedii. Już nie będę szczegółów opowiadać. Zadzwoniłam do mamy. Tamten uciekł. A mama jak przyjechała, wzięła brała że sobą zmusiła mnie do powrotu do nich do domu z dzieckiem. Dosłownie mnie zmusiła. Najpierw jej zarzucalam że rozbiła rodzinę mojemu dziecku (taka byłam od niego psychicznie uzależniona). Potem zmądrzałam całe szczęście to terapii u psychologa.
Ale teraz wiem, że to nie był przypadek że tego samego dnia mama mi tą Matkę Boską przywiozła. Do tej pory stoi na wierzchu i odkąd ja mam moje życie zaczęło wychodzić na prostą. I można powiedzieć że życie mam praktycznie bezstresowe. Na mojej drodze staną mój mąż. Który mnie we wszystkim wspierał. To dzięki jego wsparciu udało mi się moja działalność otworzyć. Mówię do kościoła nie chodzimy, ale jest w tym wszystkim jakaś moc
 
reklama
Ja też do kościoła nie chodzę. Ale w moc tych na górze wierzę.
A do pewnego czasu sama nie wierzyłam.
Jak byłam jeszcze z ojcem Aleksa to mama przywiozła mi figurkę Matki Boskiej z Kalwarii (patronka rodzin) i mama się modlila że jak mam z nim być to żebyśmy wzięli ślub, a jak nie żebyśmy się rozeszli (wtedy nie wiedziała co się u nas w domu dzieje w sensie u mnie i mojego ex). Tego dnia którego przywiozła mi ta figurkę, doszło do takiej wojny że jeszcze trochę i doszłoby do tragedii. Już nie będę szczegółów opowiadać. Zadzwoniłam do mamy. Tamten uciekł. A mama jak przyjechała, wzięła brała że sobą zmusiła mnie do powrotu do nich do domu z dzieckiem. Dosłownie mnie zmusiła. Najpierw jej zarzucalam że rozbiła rodzinę mojemu dziecku (taka byłam od niego psychicznie uzależniona). Potem zmądrzałam całe szczęście to terapii u psychologa.
Ale teraz wiem, że to nie był przypadek że tego samego dnia mama mi tą Matkę Boską przywiozła. Do tej pory stoi na wierzchu i odkąd ja mam moje życie zaczęło wychodzić na prostą. I można powiedzieć że życie mam praktycznie bezstresowe. Na mojej drodze staną mój mąż. Który mnie we wszystkim wspierał. To dzięki jego wsparciu udało mi się moja działalność otworzyć. Mówię do kościoła nie chodzimy, ale jest w tym wszystkim jakaś moc
Ja też wierzę w jakieś nadprzyrodzone coś ale jednak nie potrafię odnaleźć się w religiach, dlatego jestem ateistą. W duchy, życie pozagrobowe też zawsze wierzyłam. Zobaczymy jak będzie tej nocy, wtedy pomyślimy co dalej.
 
Do góry