reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2017 ;) zapraszam!

Bertha widzę ze może mamy podobna sytuacje... u Nas we wrześniu 1 rocznica ślubu.. i tez się zastanawiam nad Tym. Bo zero wsparcia i wgl. Mam czasami po prostu dość. Ile razy się poplacze droga do pracy. Czasem się zastanawiam jak to będzie jakby dziecko było.
Niecałe 3 lata przed ślubem miałam głupia sytuacje.... Napisałam wtedy mojemu obecnemu mężowi ze miesiaczka mi się spoznia 2 tydzień... co dostałam w zamian? - jeśli jesteś w ciąży to Ja będę placil na dziecko ale je nie wychowam... no i teraz ma co ma.
Ze ciężko mi zajsc w ciaze. Dużo żali mam do Niego... wiec mu powiedziałam kiedyś ze jak będzie dalej robił jak robi to żeby się nie zdziwił ze któregoś dnia nie wrócę do domu.

Napisane na SM-A500FU w aplikacji Forum BabyBoom
wiesz co? ja mialam kiedys taki kryzys z moim, ze tez mu zagrozilam, ze pewnego dnia sie spakuje, bo mialam dosc, ale nam sie duzo wtracala jego mama i psula nam zwiazek
 
reklama
Bertha wierze, ze w końcu się uda znów Ci zajsc w ciaze. Dokładnie Cię rozumiem.
Ja tak samo cieszyłam się z mojej ciąży w tym roku. W kolo kobiety tylko w ciąży i z wózkami :( bardzo zazdrościlam. Zobaczyłam dwie kreski na tescie 14 lutego! Płakałam z radości... potem 16.03 zabieg. Ciąża przestała się rozwijać.. 15.03 wracałam autem cała zaplakana ze skierowaniem na zabieg. Ponad 50 km jechałam w jedna stronę.... płakałam... krzyczałam w aucie ze czemu mnie to spotkało :( przecież Nic nikomu nie zrobilam :( dlaczego Ja? :(

I wtedy podupadł mój związek. Nie przejmowalam się mężem. Chciałam jak najszybciej wrócić do pracy... :(
Bertha - po burzy wychodzi słońce :* będzie dobrze :*
My też z mężem jesteśmy od 8 lat razem. I były duże kryzysy między nami.


Przepraszam za moją historie :( ale musiałam wyrzucić to z Siebie :(


Napisane na SM-A500FU w aplikacji Forum BabyBoom
 
Bertha wierze, ze w końcu się uda znów Ci zajsc w ciaze. Dokładnie Cię rozumiem.
Ja tak samo cieszyłam się z mojej ciąży w tym roku. W kolo kobiety tylko w ciąży i z wózkami :( bardzo zazdrościlam. Zobaczyłam dwie kreski na tescie 14 lutego! Płakałam z radości... potem 16.03 zabieg. Ciąża przestała się rozwijać.. 15.03 wracałam autem cała zaplakana ze skierowaniem na zabieg. Ponad 50 km jechałam w jedna stronę.... płakałam... krzyczałam w aucie ze czemu mnie to spotkało :( przecież Nic nikomu nie zrobilam :( dlaczego Ja? :(

I wtedy podupadł mój związek. Nie przejmowalam się mężem. Chciałam jak najszybciej wrócić do pracy... :(
Bertha - po burzy wychodzi słońce :* będzie dobrze :*
My też z mężem jesteśmy od 8 lat razem. I były duże kryzysy między nami.


Przepraszam za moją historie :( ale musiałam wyrzucić to z Siebie :(


Napisane na SM-A500FU w aplikacji Forum BabyBoom
ja jak sobie przypomne swoja strate, dzien zabiegu to mam ochote wyc :(
 
wiesz co? ja mialam kiedys taki kryzys z moim, ze tez mu zagrozilam, ze pewnego dnia sie spakuje, bo mialam dosc, ale nam sie duzo wtracala jego mama i psula nam zwiazek

U nas taka historia ze juz raz sie rozstaliśmy 3-4 lata temu, na 10 miesięcy. Ociągal sie z kolejnym krokiem i wszystko sie psuło. A po powrocie był warunek ze raz dwa i działamy - zaręczyny, slub, dziecko. I zeszło mu kolejne 2 lata zeby sie wziąć w garść, aż w końcu znowu miałam dość i znowu podążało do rozstania i w zasadzie juz zostało to powiedziane ze koniec i znowu sie otrząsnął i tydzień pozniej sie oświadczył.
Takze jesli teraz padną jakies słowa o rozstaniu to tym razem to juz bedzie na zawsze. W naszej sytuacji juz nie wchodzą w grę żadne "szantaże" bo to juz przerabialismy.

Tez rocznice mamy we wrześniu.

On straty w ogóle nie przeżył, dla niego to nie było dziecko. Żadnego wsparcia nie mam u niego w kwestii starań. Dzisiaj tez wlasnie podważył branie jakichkolwiek leków przez niego..

Wskakuje do wanny i bede sie relaksować, moze sie jeszcze wypłacze, choc nie wiem czy jeszcze mam łzy....
 
U nas taka historia ze juz raz sie rozstaliśmy 3-4 lata temu, na 10 miesięcy. Ociągal sie z kolejnym krokiem i wszystko sie psuło. A po powrocie był warunek ze raz dwa i działamy - zaręczyny, slub, dziecko. I zeszło mu kolejne 2 lata zeby sie wziąć w garść, aż w końcu znowu miałam dość i znowu podążało do rozstania i w zasadzie juz zostało to powiedziane ze koniec i znowu sie otrząsnął i tydzień pozniej sie oświadczył.
Takze jesli teraz padną jakies słowa o rozstaniu to tym razem to juz bedzie na zawsze. W naszej sytuacji juz nie wchodzą w grę żadne "szantaże" bo to juz przerabialismy.

Tez rocznice mamy we wrześniu.

On straty w ogóle nie przeżył, dla niego to nie było dziecko. Żadnego wsparcia nie mam u niego w kwestii starań. Dzisiaj tez wlasnie podważył branie jakichkolwiek leków przez niego..

Wskakuje do wanny i bede sie relaksować, moze sie jeszcze wypłacze, choc nie wiem czy jeszcze mam łzy....
"dla niego to nie bylo dziecko" :( :( :(
 
Z małej sprzeczki rozgrzmiała burza.. Nie chce tu opisywać bo i tak cieżko to opisać i zrozumieć komuś z zewnątrz..
Pewnie bede dalej was czytała bo jestem ciekawa jak się każdej poukłada. A moze sie u mnie za pare dni uspokoi i wróci do normy... Zobaczymy... Ale mam trochę dość tych negatywnych emocji w naszym związku - i on tez... Ciekawe czy dotrwamy do pierwszej rocznicy ślubu... Jesli miałoby sie rozpaść to lepiej szybciej niz pózniej, czas biologiczny jest nieubłagany... A jak miałabym nie miec nigdy dziecka to nie mam po co żyć.
Beatka, co Ty wypisujesz! Ja wierzę, że w końcu Ci się uda!!! Ja ze swoim też się pokłóciłam i to dwukrotnie po dniach płodnych i zobacz jaki rezultat :-p. Może u Was też kłótnia oznacza betę ponad 5 :wink:
Napewno Twój m tak nie uważa, faceci mają inny tok rozumowania. Ja też myślałam, że straty nic m nie obeszly, ale on przeżywał to na swój sposób i koncentrował się, aby być dla mnie wsparciem.
Mam nadzieję, że jednak się ułoży i będzie wszystko ok. a za 2 tygodnie...:rolleyes:
 
reklama
Wiadomo, nikt tak nie potrafi wkurzyć i zranić jak własny facet.
Mój też mnie dziś wkurzył, ale nawet się nie odezwałam, bo już się sama słuchać nie mogę, a mam inne rzeczy na głowie, żeby psuć sobie humor kłótniami.
My się po stracie fasolki dużo kłóciliśmy, jakoś sobie chyba nie potrafiliśmy poradzić.

Ale wiecie co, kiedyś strasznie zazdrościłam męża pewnej dziewczynie, bo taki pracowity, zaradny, dobrze gotował, piekł ciasta, wszystkim się potrafił zająć w domu i dziećmi się opiekował cudownie. Po pewnym czasie dowiedziałam się, że zdradzał ja od kilku lat i w końcu zostawił dzieci i żonę dla innej... więc może nasze chłopy nie takie złe. Ideały nie istnieją.
 
Do góry