marc
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 29 Grudzień 2009
- Postów
- 2 120
Ja w poprzednich cyklach nie miałam śluzu, nie wiedziałam kiedy była owu. A w ostatnim cyklu z dongiem przed 3 dni miałam śluz najpierw wodnisty, później ciągnący
Dzisiaj dzień tak mi zleciał... Byliśmy we Wrocławiu w decathlonie, kupiłam legginsy na fitness, koszulkę, stanik sportowy i bluzę do biegania, wydałam grosze i jestem bardzo zadowolona mój kazał mi dziś chodzić w legginsach, bo mówi, że mój tyłek w nich go kręci i się przymila cały wieczór [emoji14] zajechalismy też na kawę do mojej przyjaciółki
A za to w nocy mieliśmy akcje...obudziłam się ok. 4 nad ranem, bo usłyszałam jakiś hałas, takie uderzenia w drzwi, myślałam że kot się znowu zamknął w pokoju i nie może wyjść. Wstałam, ale drzwi od salonu były otwarte, poszłam w kierunku pokoju małego, ale tam też drzwi były otwarte. Pomyślałam, że może jest przeciag w łazience i drzwi trzaskaja, ale nagle usłyszałam, że ktoś próbuje otworzyć nam drzwi wejściowe i majstruje w zamku. Podbieglam do drzwi, zaswieciłam światło, spojrzałam przez wizjer, a tam jakiś koleś ciągnie za klamkę i grzebie w tym zamku. Uderzyłam w drzwi i krzyknęłam, że ma odejść, bo dzwonię po policję, a on nic, dalej swoje. Zawołałam szybko M, żeby dzwonił po policję, bo ktoś się wlamuje. Zadzwonił, a koleś dalej próbował do nas wejść. Mówię mu przez drzwi, że pomylił mieszkania, bo zaczęłam się zastanawiać, czy nie jest nawalony, a on zaczął mi walić w drzwi i mówi "otwieraj". Mały się przestraszył biedny...odwróciłam się na chwilę i za chwilę jak spojrzałam w wizjer, nikogo nie było i w tym momencie znowu chwycił za klamkę. Kucnal pod drzwiami, żebym go nie widziała. Po jakiejś chwili poszedł sobie, ale w tym momencie przyjechała policja i go znaleźli na klatce. Okazało się, że koleś był tak narąbany, że pomylił bloki lub klatkę, ale nie rozumiem jak mógł nie poznać, że w domu jest ktoś obcy skoro to nie był głos jego żony, czy z kim tam mieszka, poza tym innej drzwi...policja go odprowadziła do domu i poszliśmy do łóżka. Ale przez godzinę nie mogłam zasnąć tak się zestresowalam, mały tak samo. Rano bał się przejść do salonu sam, żeby włączyć sobie bajkę,a teraz jak szedł spać to się biedny popłakał, bo się bał, że pan znowu będzie próbował do nas wejść. Musiałam zostawić mu lampkę włączoną w pokoju i siedzieć z nim aż zaśnie, a jak będziemy szli spać, to muszę go do nas zaprowadzić, żeby się nie bał jak się w nocy obudzi...
Ja bym zawału dostała ze strachu .... co za wariat ! Ech co za ludzie...