sie wkurzylam...poszlam siku, zakluczylam sklep,bo to nie slychac jak ktos wchodzi..wychodz z z laznienki, umylam rece i wolnym krokiem wracam na sklep, patrze stoi facet przy drzwiach, zly i mokry jak kura, otwieram a on mowi, co jest za zamykanie co? mowie siku bylam, mam chyba do tego prawo? a ten do mnie, ze mam chodzic na czuja, a ja mowie pan wybaczy, ale to nie pan bedzie decydowac w jaki sposob mam mocz oddawac mina kolesia bezcenna, ale wszedl kupil co mial kupic i poszedl