Witam się po przerwie.
Trochę odpoczęłam od forum i chyba dobrze mi to zrobiło. W tym cyklu postawiłam na sexy bieliznę i odbudowanie relacji intymnych z mężem, co nam się udało. Skupiliśmy się głównie na sobie. Mój cykl niestety zakończył się porażką.Wczoraj dostałam wredną małpę, w dodatku organizm nieźle ze mnie zażartował. Spóźnił mi się okres 3 dni, miałam objawy ciążowe: senność, inaczej bolały mnie cycki, było mi niedobrze, intuicyjnie czułam się też ciążowo, myślałam że zrobienie testu to proforma. Wczoraj rano zrobiłam test i biel vizira. No i wieczorem zaczęła się małpa. Kiedy już miałam równowagę psychiczną to organizm mi to wszystko popsuł. Zaczęłam już 10 cykl i nie wiem ile to jeszcze ma trwać.Zatoczyłam już koło, bo rok temu ujrzałam 2 kreski (niestety ciążę utraciłam).Synek chce braciszka a ja nie mogę mu go dać. Jest mi strasznie przykro, w dodatku widzę jak dużo jest ciężarnych, jedna mam zresztą w pracy i powtarzam sobie,przecież to nie jest trudne. Ale widocznie dla mnie nie do przeskoczenia. Dzisiaj myślałam żeby zapisać się do ginki ale termin na 10 listopada i zrezygnowałam bo rok temu byłam u niej tego samego dnia i dowiedziałam się, że ciąża nie przetrwała. Nie chce się psychicznie w ten dzień torturować wizytami u niej. Może w grudniu zapiszę się na monitoring.
W pracy szef milutki, więc tu przy okazji spoko, dużo roboty bo jestem sama, czasem koleżanka przychodzi i pomaga. Przynajmniej tyle.
Spark współczuje jelitówki. Jest to dziadostwo straszne. W łazience to nie wiadomo w którą stronę się odwrócić. Pocieszające że krótko to trwa. Niestety wykańcza.
Bertha , Agnesis, nessi jak tam u Was?
Lux Ty już niedługo coraz bliżej zobaczenia małego na żywo.Jak się czujesz?
Agnesis a jak u Ciebie?
Ja będę tu od czasu do czasu zaglądać bo z czasem marnie- kupę mam roboty i w dodatku muszę odpoczywać od tego tematu bo się wykończę.