u nas z kolei krostek brak, ale taka łauszcząca się skórka na czułku i na brwiach właśnie jest...
na główce też jakby ociupinke...
No i ja myslę, że to jednak ciemieniucha, a nie skaza (oby!
), bo jakis tydzień temu spróbowałam się tego pozbyć; na początku solidnie nawilżyłam kawałek czułka, a potem zwilżonym wacikiem delikatnie pościerałam tę łuszczącą się skórkę. I znowu pożadnie nawilżyłam.
Poki co ten kawałek jest gładziutki i nawilżony, więc dzis przed kąpielą zrobimy podobny myk z pozostałą częścią
tak sobie myslę, że jesli byłaby to skaza, to moje zabiegi nie przyniosłyby raczej większego efektu (tymbardziej, że nabiału nie odstawiałam)