Cześć Dziewczyny.
Z racji tego, że w końcu pojawiły się u mnie jakieś realne szanse na ciążę, poczułam (marny, bo marny, no ale...) przypływ mocy, więc wracam na kreski. Z częścią z Was się znam, z częścią nie, więc może przybliżę swój przypadek. Ponad 2,5 roku starań, w tym czasie żadnej ciąży. Hashimoto, IO, jeden niedrożny jajowód, początkowo słabsza ruchliwość plemników, w późniejszych badaniach już lepsza, KIR AA. Histerolaparoskopia w trakcie której podjęto próbę udrożnienia jajowodu, ale w dalszym ciągu jest on uznawany za niesprawny. Biopsja czysta, komórki NK w normie. Po laparoskopii, która była ponad pół roku temu owulacja po drożnej stronie tylko raz. Do tego od tamtej pory prawie co miesiąc torbiele krwotoczne. Stymulacja Lamettą i NAC przez bodajże 4 miesiące, zawsze owu po niedrożnej stronie. W tym cyklu stymulacja Lamettą, NAC i Mensinormem - wreszcie udało się ruszyć prawy jajnik, w ruch poszedł Ovitrelle i można było włączyć Accofil. Tym razem znów torbiel krwotoczna, więc biorę też Duphaston. W usg dość dziwny obraz, bo jedno ładne ciałko żółte, drugie krwotoczne, ale jakby zlewające się w dwa ciałka. W monitoringu były dwa pęcherzyki nachodzące na siebie, po owulacji wyglądało jakby mogło być ich ostatecznie 3. W każdym razie betę robię 3.10. i na ten dzień proszę o zapisanie, choć w ostatnich 4 dniach robiłam testy, z dnia na dzień coraz mniej zauważalne cienie, więc Ovi się wypłukuje (za pierwszym razem w testach widoczny był do dnia miesiączki, mimo negatywnej bety). Testy mi się skończyły, więc może coś dziś kupię, ale chyba sobie daruję i poczekam na czwartek. Powodzenia wszystkim uczestniczkom wątku, także tym grzejącym ławkę.