reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Październik 2012

Trochę mi go szkoda bo niewiele się przytulamy:( Karmienie, przewijanie i odkładam a chętnie bym ponosiła, pobujała, wzięła do łóżka ale chyba lepiej go nie uczyć. Jak Wy spędzacie czas z dzidziolami. Kiedy pozwalacie na przytulanie i noszenie?

A ja sobie myślę, że 9 miesięcy bujałam Małą w brzuchu i ciężko tak z dnia na dzień przestać;-) Też noszę, przytulam i bujam ;-)

No właśnie. Ja wychodzę z założenia, że dziecko po pierwsze jest po pobycie w brzuszku przyzwycajone do bliskości maminego ciała i do bujania, a po drugie bliskość, kontakt, przytulanie to jego jak najbardziej ludzkie, normalne, właściwe potrzeby także przytulam i bujam ile potrzebuje i jak tylko daję radę (bo czasem wiadomo - wyższa konieczność odłożyć go na chwilę mimo marudzenia, ale staram się tego nie robić) . Niekoniecznie trzeba nosić, jak ktoś nie ma siły, można się przecież swobodnie przytulać na siedząco czy na leżąco i w takiej pozycji też dzieciaczka pokołysać. I zupełnie się nie boję o to, co będzie potem. Dzieci rosną, a jeśli ich potrzeby bliskości są zaspokojone to potem w naturalny sposób stają się samodzielne i już tak bardzo nie potrzebują "wisieć" na rodzicach. Zresztą, dla mnie to jest po prostu instynkt - jak on płacze to ja po prostu muszę go wziąć i przytulić i już. :tak:
No i powiem Wam, że chusta to wielka wygoda (choć wciąż tylko mąż ją nosi, nie miałam kiedy potrenować), Julek od razu się w niej uspokaja i zazwyczaj zasypia, wyraźnie czuje się bezpiecznie i komfortowp w tej chustowej sytuacji. A ręce wolne, no i naprawdę wygodnie jest - mój mąż, który ma problemy z kręgosłupem w chuście w ogóle się nie męczy - ciężar jest dobrze rozłożony.
 
reklama
kasikd-my planujemy młodego chrzcić w okolicach kwiecień-maj i też się zastanawiam jak to będzie, bo nie dość, że żyjemy w wolnym związku to ja jestem po rozwodzie:baffled:, więc ciekawe jak zareaguje ksiądz?! napewno chrzciny będą na Śląsku, więc mam nadzieję, że tam inaczej podchodzą do tematu niż u mnie w centralnej Polsce..zobaczymy
 
Po ciężkim dniu mieliśmy super noc:)))
Antoś po kąpieli z masażem zasnął sam w łóżeczku o 20 i obudził się na karmienie o 1:30 a o 2 już spał do 5:30. Teraz się trochę pobawimy, damy pierś i zaczniemy kolejny, wspólny dzień:)))
Pilnuję aby mały nie zasypiał przy piersi.
 
1. Chrzest
My z racji tego, że chrzesny pracuje za granicą to będziemy chrzcić jakoś w lutym. On wcześniej przyjedzie na Boże Narodzenie, ale wtedy takie długie msze i tłumy w kosciele. Poza tym, planujemy chrzest w sobotę a potem tylko kawa, ciasti i ew. jakaś kolacja na zimno bo na obiad dla 30 osób byśmy zbankrutowali teraz, a tak każda z mam itp zrobi po cieście i damy radę.

2. Bujanie/noszenie/przytulanie
Na początku, po częście z racji problemów brzuszkowych a po części z potrzeby nacieszenia się smykiem, zaczęliśmy go bujać i nosić jak płakał. Wiadomo, do dobrego się dziecko szybko przyzwyczaja. No i teraz jak płacze to to samo. Jedyne czego się w międzyczasie nauczyłam to nie wyciągam go z łóżeczka przy kazdym zakwileniu, tylko podchodze do łóżeczka i głaszczę po główce. Nie zawsze działa ale często tak.
Poza tym uwielbiamy razem tańczyć, zwłaszcza jak ja śpiewam (biedne dziecko :) )
Muszę go troche nauczyć, że sam w łóżeczku czy na kocu poleżał bo teraz już sami w domu jesteśmy. Ale to chyba jeszcze trochę, jak będzie się mógł jakimiś zabawkami zająć, karuzelką itp.
 
Witam informuje że odebraliśmy wreszcie wyniki i wszystko wreszcie jest ok dzieciatko zdrowe :) a co do chrzcin to my robimy 2 grudnia :)

co do chrztu dzieci to teraz raczej chyba księżą nie robia problemu gdy rodzice nie sa w związku bo przecież to nie dziecka wina znajomi ochrzcili bez problemu ale zrobili wtop poszli do komunii a parafia potem przysłała im pismo krytykujące ich zachowanie sa osobami które nie praktykują i nie sa małżeństwem a do komunii poszli
 
Ostatnia edycja:
Hej
z racji barku czasu jakoś tutaj nie zaglądałam a ogarnąc kilka wątków to nie lada wyczyn. Co do chzrtu to jesteśmy po i ksiądz robił duże problemy z chrzestnymi bo brat mojego męza nie ma ślubu kościelnego i musieliśmy poszukać gdzie indziej. No ale na wsi to ci wojownicy jedi mają się jeszcze najlepiej i wydziwiają.
Co do noszenia to owszem ale Oli zasypia sam odłożony do łożeczka z cumlem w buzi i pieluszką.
 
Ja chrzczę w sobote. Ksiądz żadnych problemów nie robi, żadnych zaświadczeń nie chciał. Nawet kasy od biednych nie bierze. Chrzci dzieci hurtowo, te "nieślubne" też. Sam zachęca żeby dzieci chrzcić. Ale co ksiądz to inne zwyczaje. Poprzedni chciał wszystkie możliwe zaświadczenia itp. Robił wywiad kto gdzie i z kim. A murudził że msza w sobote i że skracał nic nie będzie i nawet że wóziem chciałam wjechać do kościoła miał objekcje. Pozwolił ale gdzieś z boku miałam zostawić. Wojtek był dokładnie w tym samym wieku co Gonia.
 
Jedyne czego się w międzyczasie nauczyłam to nie wyciągam go z łóżeczka przy kazdym zakwileniu, tylko podchodze do łóżeczka i głaszczę po główce. Nie zawsze działa ale często tak.

Ja też staram się uspokoić w kołysce, ale oczywiście nie zawsze się udaje. Gdzieś wyczytałam, że na dzieci (noworodki zwłaszcza) dobrze działa, jak mu się jedną dłoń położy na główce, a drugą na pupie, tak dość silnie (oczywiście z wyczuciem) bo to przypomina doznania z końcówki życia płodowego. I powiem Wam, że u nad dość często faktycznie działa to uspokajająco.

Co do chrztu, to my nie chrzcimy w ogóle.

Kasikd fajnie, że nocka przyzwoita. Życzę takiegoż dnia (wszystkim :-)). Uff. U nas dziś start dnia mieliśmy ciężki, oj ciężki. :-pDość powiedzieć, że jeszcze jestem przy śniadaniu i wciąż w szlafroku. :zawstydzona/y:I bynajmniej nie dlatego, że Julek długo spał (co mu się na szczęście często zdarza -pospać sobie od 7 do 11). Wybudził się już koło 9, i niestety dręczył go brzuch, co skutecznie uniemożliwiało później ponowne zaśnięcie. Co przymknął oczki, co się rozluźnił, to za chwilę bąk, wybudzenie, płacz. I tak coraz gorzej, bo im bardziej zmęczony tym ciężej było mu zasnąć i tym bardziej źle na niego działało wszystko, co było nie tak. Ale przyznam, że byłam już wykończona i o 12.10 kiedy znów się wybudził po kilku minutach snu (zdążyłam się wysikać i wstawić wodę na herbatę) powiedziałam sobie, że jeszcze 10 minut i jak nie zaśnie, to trudno, płacz nie płacz, ale ja będę jeść śniadanie (płatki ugotowałam sobie wcześniej, kiedy miał te kilka minut odpoczynku) bo nie wyrobię. :sorry: Na szczęście jednak zapadł w sen biedulek. Śpi dopiero 25 minut, mam nadzieję, że będę miała jeszcze trochę wytchnienia. Najem się, zrelaksuję przy herbacie i do kąpieli, bo nie znoszę być taka rozmemłana o tej porze. :-p

[Edit] No i już po spaniu. Bogowie miejcie litość nade mną. :baffled:
 
Ostatnia edycja:
Moje Skarby dzisiaj jakiś senny dzionek ma. Teraz się wybudza. Wrócił do rytmu karmienie- spanie 3 godziny a wczoraj nie spał cały dzień. Teraz go trochę pomęczę zabawię i może na jakiś spacer się wybierzemy. Pogoda co prawda kiepska, mgła i szaro ale co świeże powietrze to świeże. Udało mi się dzisiaj ogarnąć dom i nawet trochę siebie. Mam nadzieję że totrwałe postępy w naszych relacjach:)
 
reklama
Uh. A u nas ciężki dziś cały dzień, najcięższy chyba w całym trzytygodniowym Julianowym żywocie. Po południu było trochę lepiej, ale daleko od błogości. :-pTeraz mąż go usypia, ale cały czas COŚ (tylko co,ja się pytam, co???) nie daje tej małej bestyjce zasnąć. :dry:
 
Do góry