jutrzenka - w końcu nie kupiłóam w Ikei, tylko pojechaliśmy do Tychów, bo w necie znalazłam mebelki i okazało się, że tam producent ma sklep
kupiłam proszek i chyba będę już prac i powkładam w woreczki i do szuflad, bo nie wytrzymam :-)
patrycja - szkoda, że tak się stało, zdrówka dla synka
majeczka - łóżeczko mam po Maji na szczęście więc i pościele, a i karuzelkę dostałam od szwagierki
musa - współczuję remontu, ale i tak dobrze, że w lipcu, a nie później, no i fajnie, że masz ekipę sprzątającą - to jest jeden z powodów, dla którego rodzeństwo jest potrzebne :-)
jeszcze przed skręcaniem mebli wzięliśmy się za ogród, bo słońce wyszło , przez tyle dni lało, to małż powyrywał jakieś wielgachne chwasty, ja trochę skalniak przeplewiłam, wypiliśmy koktajl truskawkowy i dobiłyście mnie pączkami :-(
ale mam jeszcze ciacho w lodówce, więc deser bezowy zrobimy jutro
edit:
a propos sytuacji Patrycji - u Was tez tak było, że dzieci chorowały tuż przed imprezą, albo na weekend, moja Maja zawsze, gdy małż wyjeżdżał na delegację - chorowała z wysoka temperaturą, a nie mamy tu nikogo i lekarka przyszła do domu, zostawiła receptę, a ja ryczałam, bo nie miałam jak wykupić i obcych ludzi musiałam prosić - teraz wyrosła i nie ma tragedii, ale mam wrażenie, że znowu się zacznie, to jakaś zasada, czy jak?