reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Nasze Porody Lutowkowe....

Lutówki kochane, nawet nie wiecie jakie to szczęście że jestescie! :-)
Nie pamiętam czy podziekowałam Wam za całe ogromne wsparcie. Dziękuję!
Wszystkie jesteście bardzo dzielne!
Buziaki dla Was i dla Waszych Pociech :) :* :* :*
 
reklama
Tycia, Kasiad, pocieszcie mnie kobitki - u mnie jest wlasnie 1,5 roku przerwy i pomalu wymiekam :-:)szok: i na dodatek mam problem, bo psychika mi siada jak mam jubel w chacie a widze wrecz ze tak sie nie da. Chyba kiepska ze mnie mother skoro nawet przy pomocy niani ledwo daje sobie rade, ale wszystko bym chciala - i posprzatac i ugotowac dla siebie i meza, i dla Stasia zdrowa zupke a nie Gerbera w sloiku, i na spacer wyskoczyc, i zdrzemnac sie w ciagu dnia, bo jestem padnieta po karmieniach w nocy, i pobawic, pobyc z dziecmi, no i jeszcze ladnie wygladac, ufff... i napradwe ciezko mi sie wyrobic, raz na jakis czas mam zryw i sprzatam, glancuje pichce itp, ale potem opadam z sil i musze zlac, co mnie perfekcjoniste przychodzi z trudem. Jak Wy to robilyscie???:szok::-D srzedajcie patent

a, zapomnialam, ze jeszcze ucze sie do awansu zawodowego, tzn staram sie chociaz cos czytac jak sie uda...(w kiblu hehe...)
 
Ana, ja też padałam na twarz z tego co pamiętam. Jubel w chacie mnie też denerwował, ale trzeba było wybierac. No i byłam bardzo młoda, miałam 20 lat jak urodziłam pierwsze dziecko, a w tym wieku człowiek jest bardziej wyluzowany i niczym się nie przejmuje. Dużo rzeczy przejął mąż i jak wracał z pracy zajmował się sporo dziecmi. No i nie karmiłam piersią a to dużo czasu zabiera. Ale nie martw się, za jakies 2-3 lata dzieciaki podrosną trochę i zajmą się sobą trochę.
 
Ja tez mialam 20 lat jak urodizlam pierwsze dzieciatko:-D .I nie dawalam sobie rady kompletie.No moze z dziecmi tak,ale ze swoja psychika NIEEE!!!!!Czesto mialam jakies doly i wydzwanialam do mamy zaplakana:baffled: .Trzeba to po prostu przetrwac i dac troche na luz.Malemu nie zaszkodzi zupka ze sloiczka cz balagan w pokoju.PAmIETAJ O SOBIE ANA:tak: :tak: :tak: .Teraz dzieciaki maja ze soba super kontakt,kochaja sie,przytulaja i tluka az wiory leca:-D .Wesolo mam z nimi.I rywalizuja kto jest lepsza niania dla malego braciszka:-D :-D :-D
 
Ja tez mialam 20 lat jak urodzilam pierwsze dziecko i musialam sobie radzic razem z mezem bo nikogo tu jeszcze niemielismy i raz bylo z gorki a raz pod niestety tak juz jest i trzeba wrzucic na luz czasami :tak:
 
Macie doswiadczenie przynajmniej i wiecie jak moze byc i ze czasem bywa ciezko. Ja w tym roku koncze 30 a Julinek to moje pierwsze dziecie. Duzo mi pomogl szpital. Zawsze powtarzam #kazdy medal ma dwie strony# i zawsze znajduje w tym prawde. Plakalam, ze nie mam jej w domu, ze "wszystkie" dzieci sa zdrowe a ona nie, ale tak naprawde ten szpital byl wybawieniem dla niedoswiadczonej mamy takiej jak ja. W kazdej chwili moglam wezwac pielegniarke i zapytac o to czy tamto. Pokazywaly mi jak sie przewija, jak sie ja kapie i kąpałam ją dopiero po kilku pokazach, wtedy gdy byłam na to gotowa, pokazywano mi jak sie ja nosi. Pan fizjoterapeuta pokazal jak z nia sie bawic cwiczac jednoczesnie. W zasadzie odebralam ja po miesiacu od urodzenia. Juz nie byla kruchym stworzonkiem jak na poczatku, a ja juz nie balam sie jej dotknac i brac na rece.
Przy drugim dziecku juz wiedzialabym co robic i jakie moga byc reakcje dziecka na różne bodźce, jakie w ogóle są reakcje dziecka. To dla mnie totalna nowość. Ale ucze sie jej kazdego dnia.
Na razie siedze w domu, też czuję sie urobiona po pachy a równocześnie czuje ze nic takiego nie robię!! Maluszek jest bardzo absorbujacy, przyznam. Stos naczyn myje rano, po pierwszym karmieniu, gdy słonko jest tuz nad horyzontem, a mała ponownie podziwia swoja grająca karuzelke. Pozniej troche sie bawimy, znow jedzonko i mala spi. To czas dla mnie, ale nie robie makijażu, tylko sie ucze, w czerwcu mam byczy egzamin, ktory zadecyduje o tym czy wejde na 4 rok studiow czy nie. Za jakis czas trzeba zrobic obiad. No to robie. Jesli mala spi to odczuwam ulge, ale jednak moja glowa od niej nie odpoczywa, bo robiac cokolwiek w kuchni caly czas naslu****e czy sie nie wybudzila. Zwykle w porze obiadowej, gdy goraca zupa na stole, budzi sie nasz aniolek. Jesli jestesmy we dwoje w domu, to jemy na zmiane, jesli nie, to ona jest wazniejsza :-) . Po obiedzie zaczynamy marudzenie i od 17 do 20 jest plakusianie, ktore ustaje tylko gdy nosi sie ja na raczkach a i to nie zawsze. Gdy usnie o 20 i mam jeszcze sile, siadam do nauki, a jesli nie, klade sie do lozka i wstajemy obydwie dopiero na nocne karmienie okolo 1-2. A pozniej slodko spimy az do 6-7 rano. I tak wyglada kazdy moj dzien. "Dzien Swistaka". O 7 zmiana pieluszki, rozkoszne przeciaganie sie, jedzonko i karuzelka, a mama znow idzie myc gore naczyn.
Wiosna przyszla wiec mam ochote wielka porzadnie wysprzatac, ale dziele te energie miedzy ksiazki i dziecko i podstawowe opanowanie balaganu w domu. Domestos chyba z miesiac nie bral udzialu w rodzinnym zyciu. O swietach w ogole zapomnialam. Okna bedziemy myc z Bartkiem, troche widniej bedzie w mieszkaniu :-)
Czytam Wasze posty i wydaje mi sie ze naprawde nic nie robie, a chodze z nosem przy ziemi, ze zmeczenia. Lykam deprim forte na poprawe nastroju.
Zamierzam wybrac sie do psychologa. Troche w ten sposob odpoczne od domu i popracuje nad sobą.
Na razie czuje ze mam tyle do zrobienia, ze sie sprezam i jakos to jest. Stałam się robotem domowym. Dzidzia najedzona, przebrana, czasem wykąpana ;-), obiad na stole, ciasto bardzo czesto tez, w kuchni sytuacja opanowana, pranie co jakis czas zrobione i prasowanie tez, ksiazke z chemii fizycznej czytam juz na 41 stronie ;-) (z 625:confused:), łóżko zawsze poscielone, ja ubrana w domowe ciuszki, ze ściśle zrobionym warkoczykiem na głowie, co by przy noszeniu dzidzi moje włosy nie dostały sie w jej rączki. Jest tez czas na goszczenie przybyszy: dziadków, babć, cioć i wujków i czas na spacer kilka razy w tygodniu. Łazienki Królewskie mamy przy samym domu.
Rozpisałam się.
Pozdrawiam doświadczone mamuśki :-)
 
Patri,wiesz mi,ze bedzie coraz lepiej:tak: .Ja przy pierwszym dziecku postepowalam na czuja.Rowniez wszytko sami robilismy z malym ,uczylismy sie bledach i tyle.Przerobilismy prawie wszytkie choroby i czuje sie troche jak chodzaca encyklopedia...:-p ;-)
pojawienie sie malucha w domu,to jest naprawde powazna zmiana jaka zachodzi w naszym zyciu.Ja niby mam trzeciego szkraba,ale widze,ze juz dusze sie w domu.Szukam okazji,zeby gdzies wyjsc.Poszlam dzis z wozeczkiem odprowadzic synka do szkoly,przy okazji odebralam corcie.Wzielam ja i malego i skocyzlam na 2 godzinki do mamy.W domu zostawilam nielzy sajgon,ale maz nawet sie nie odezwal na ten temat jak wrocil z pracy.Uporalam sie dopiero wieczorem z mieszkaniem.Ciesze sie jednak bardziej,ze maly skorzystal z pieknej pogody,ze pooddychal swiezym powietrzem.
Patri,a nie masz kogos,kto molby zabrac mala na 2 godzinny spacer?Tak zebys miala chwilke dla siebie...?Z tym naslucjiwaniem,to mam to samo.Strasznie to jest wyczerpujace psychicznie,bo musimy byc gotowe na kazde zawolanie dzieciatka.maz to nie to samo,bo on nie da cycka;-) .
Wymyslilam sposob,zeby choc przez kilka miut poczuc sie wolna.Jak nakarmie malego gdy jacek wroci z pracy,to wsiadam w samochod i jade na klka minut(wczoraj na godzine) do mamy czy tesciowej.Mam przy sobie komorke i pewnosc,ze w razie czego maz bedzie dzwonic.To taki moj czas ...:tak: .Niby nic takiego,ale znowu czuje sie wolna,choc przez kilka minut.
Patri,naprawde popros kogos o pomoc.W tym czasie zrobisz cos na co bedziesz miala ochote,chocby sie przespisz.
 
Patri, chyba każda z nas ma poczucie, że niby niewiele robi a jest urobiona po pachy. Z opieką nad dziecmi tak jest, robisz w kółko to samo, że można dostac kręcka. Na dodatek nie widac efektów tej ciężkiej pracy. Ty padasz na pysk, a w domu stale jest coś do zrobienia, kupa ciuchów do prania. prasowania itp. Maluszki zabierają nam prawie cały czas. I tak widzę, że jakoś ułożyłaś sobie dzień, masz nawet czas na upieczenie ciasta. Mi już by się nie chciało :no:
Ja za to dużo biegam na swieżym powietrzu z małą. Mamy blisko domu tzw Balaton, małe jeziorko z łabędziami, siadam tam na ławeczkę i czytam książki lub gazety, a mała śpi. Jak się obudzi i chce jesc, to też nie problem, daję małej cycka i po sprawie. Ławeczki są tak zamontowane, że mogę się schowac przed oczami gapiów.
 
PAtri mi tez sie wydaje ze super organizujesz sobie ten Twoj dzien Swistaka:-) -i na ciasto masz czas, i na nauke!!! Tylko pogratulowac!!!:tak:
U mnie sa dni (wczoraj) gdy Lailunia jest zmeczona i nadpobudliwa zarazem i placze caly czas:sick: i wtedy o wykonanie obowiazkow domowych naprawde trudno,szczegolnie gdy maz pracuje w dzien...
na razie wzielam sobie dziekanke ale i tak mam do napisania 3 bycze prace (po 20 stron), ale na razie zupelnie sobie nie wyobrazam ze podolam- siedzenie w bibliotece jest np wykluczone!:szok: i w ogole nie mam na to ochoty-na razie...

i dla mnie relaksem tak jak dla KASIAD jest spacer- codziennie okolo 1,5- 2 godzin, i zazwyczaj ide do pobliskiego parku z wozkiem albo nosidelkiem( w ktorym LAila odplywa od razu), , siadam na laweczke, bujam noga wozek (bo jak nie to Laila ods razu sie wybudzi!, w nosidelku za to jak Aniol:tak: ) albo gdy czuje ze chce bardziej wsrod ludzi to ide na miasto na zakupki...
 
reklama
Patri okazuje sie,ze lepiej ułożyłaś sobie dzionek niż niejedna z nas...:tak::tak: Ciasto to jest rewelacja!!! U mnie gdyby nie obiady mamy to maż by jadł normalny obiad może 1-2 razy w tyg.:-D:laugh2: Ale staram sie jak mogę, chciałabym jak kiedyś, zrobić mu kolacje jak wróci zmęczony z pracy, obiadek w przerwie między pracami...no ale teraz mam wrażenie,ze mimo,ze siedzę w domu cały dzień to jestem bardziej zmęczona niż on...:zawstydzona/y::zawstydzona/y: I tak, jak chyba wszystkie lutóweczki,mimo ze zasuwam cały dzień, nogi do tyłeczka wchodzą, ręce do samej ziemi to TEŻ mam wrażenie,ze niewiele robę, ciągle bałagan, roboty gdzie się nie spojrzy pełno...a pracy magisterskiej od miesiąca nie tknęłam :zawstydzona/y::zawstydzona/y:

Patri
pod tym względem to bardzo Cię podziwiam!!! Jest trudno na pewno, ale dla mnie jesteś bomba!!!
 
Do góry