reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nasze porody

Kurcze to ja moge rodzic przez cesarke co pol roku:szok:
nie wiem co to bol przy porodzie,wzieli mnie rano z patologii i po godzinie mialam juz dziecko,nastepnego dnia wstalam i jakos szczegolnie nie bolalo a po 3 dniach do domku i sama wszystko robilam przy dziecku. Jak widac roznie to bywa niestety:-(
 
reklama
Karolina no to miałaś szczęscie że cię nic nie bolało ale może to dlatego że miałaś pierwszą cesarkę ja pierwszą cesarke też zniosłam dobrze nawet powiem ze bardzo dobrze nie czułam cięcia prawie w ogóle nawet nie pamietam żeby mnie coś bolało bardziej byłam wymeczona wczesniejszą akcją porodowa . Niestety to co teraz mnie spotkało to był koszmar nad koszmarami ja jestem odporna na ból ale to było niedozniesienia , w życiu bym się nie zgodziła na druga cesarkę gdybym wiedziała że bedzie mnie to tak bolało:( nawet morfina którą mi podawano nie usmierzała bólu.
 
Magda,teraz przeczytalam opis porodu i podziwiam Cie bardzo.Ja bym chyba nie dała rady.
Edyta,dlaczego uwazasz,ze druga cesarka byla dla Ciebie gorsza?za kilka lat chcialabym pomyslec o drugim dziecku i tez pewnie bede miala cesarke,ale teraz mnie przestraszylas:sorry:,a ja odporna na ból nie jestem.Pierwsze cc jakoś zniosłam bez większych problemów
 
Magda przeczytałam cały opis i jestem w szoku. Jak wiele zależy od personelu. Ja miałam bardzo podobna sytuacje przy porodzie. Małemu zanikało tętno a mi ustały skurcze, ale w tym momencie od razu miałam przy sobie dwóch lekarzy i dwie położne i robili wszystko żeby ratować dziecko. Udało sie bez cesarki. Mały miał owinięta pępowinę wokół szyi dwukrotnie. Krzyczał głośno a potem zaczął sinieć i tez trafił do inkubatora. Jednak jeszcze tego wieczoru przyszła pediatra i wszystko nam powiedziała. Mały jest również z diagnozą niedotlenienia porodowego jednak jak na razie wydaje się, że wszystko jest w porządku i mam nadzieję, że tak zostanie. Naprawdę wszystko zależy od personelu i podejścia do pacjentki. Jestem pełna podziwu dla ciebie.
 
witam.Super jest czytac Wasze historie.Ja jestem prawie 3 mies po porodzie i postanowilam rowniez podzielic sie z Wami moimi przezyciami:-)Wszystko zaczelo sie 28 sierpnia o 7 rano.Maz wlasnie pojechal do pracy,poszlam wiec za nim zamknac drzwi. Gdy sie polozylam po kilku minutach poczulam lekki bol w podbrzuszu i w krzyzu...taki jak na miesiaczke...niby byl lekki ale co udalo mi sie przysnac to mnie budzil...a tak marzylam jeszcze o godzince snu...;-)Nie myslalam ze to sa wlasnie "te" bole bo myslalam ze najpirw na mojej bieliznie pojawi sie sluz z krwia...a u mnie nic takiego nie zauwazylam...z godziny na godziny te bole byly coraz silniejsze i czestsze...a w domu bylam sama...czekalam tylko do 15,00 kiedy wroci maz z pracy.Akurat w ten dzien mialam umowiona wizyte z mja ginekolog...O 16,30 pojechalismy do lekarza...Bole byly juz silne ale dalo sie wytrzymac...Lekarka mnie zbadala i stwierdzila ze mam juz 4 cm rozwarciaa!A po tym badaniu zaczelam jeszcze krwawic:-(Do szpitala mialam jakies 35 km drogi...ale ja postanowilam pojechac jeszcze do mamy cos zjesc(przez caly dzien nic nie jadlam)...w domu juz mialam skurcze co 3 minuty i tak silne ze sie blada robilam...Stwierdzilismy ze to noe zarty i pojechalismy di szpitala...Na izbie przyjec przyjeto mnie bardzo serdecznie...dalam moje dokumenty,przebralam sie i pojechalismy winda na porodowke...badanie przez polozna bylo ze tak powiem bolesne bo paluchami masowala mi szyjke macicy...Okazalo sie ze mam juz 7 cm rozwarcia!Bole byly juz nie do wytrzymania co 2 min...na lozku sie az zwijalam...nagle poczulam ogromne parcie...nie moglam nad tym zapanowac i az krzyczalam(ale nie z bolu).To takie uczucie jakby mocno sie chcialo kupe...Powiedzialam poloznej ze chyba zrobie kupe(nie mialam robionej lewatywy bo juz bylo za pozno),nawet nie wiem czy tam co zbroilam:zawstydzona/y:No i zaczelo sie ...zaczelam przec...(*to proste,zwyczajnie sie steka)...wspaniele bylo uslyszec ze juz widac glowke:-)Po trzech parciach (po 12 min) na swiat przyszedl moj synek:-)Gdy polozono mi go na piersiach to zapomiealam o calyu bolu...Byl taki szliczny i slodziutki:-)Acha,soamo rodzenie mnie nie bolalo tylko troche szczypalo...czulam takze jak mnie nacieli(lekki szczypanie)...zszywanie rowniez czulam,takie nieprzyjemne szarpanie...ale bylo warto to wszyztko przezyc dla tego cudenka,ktore wlasnie bujan noga w foteliku:-)Od kiedy kamilek jest na swiecie to wiem ze nie ma wiekszego szczescia ja bycie mama:-)POZDRAWIAM WSZYSTKIE MAMUSIE:-)
 
Martusia - super że poród miałaś lekki. Długo wytrzymałaś w domku :tak:. Mnie parcie w ogóle nie wychodziło, może następny razem będzie lepiej ;-)
 
Martusia - moznaby powiedziec ze mialas super porod.:-)
U mnie bylo troche gorzej. smialam sie ze urodze albo 13 albo w niedziele i bole zaczely sie w niedziele ale nie byly silne i gdy sie polozylam to przeszly. Poszlam wiec spac. O 3.30 obudzilam sie bo poczulam jakbym sie zesiusiala. Przestraszylam sie i spojrzalam tylko czy to nie krew. Gdy zobaczylam ze to wody mi odeszly to obudzilam caly dom z krzykiem ze rodze. Boli nie mialam zadnych ale bylam przekonana ze za chwilke urodze. Zadzwonilam na pogotowie(samochodem balam sie jechac by nagle w lesie nie urodzic:-)) Na izbie bylo wypelnianie papierkow i przeszlam na porodowke. Tak dopiero zaczely sie bole, ale rozwarcie bylo male wiec dostalam oksytocyne. Przez to nie moglam chodzic a na lezaco bole byly okropne, usiadlam wiec na lozku i w skorchach prawie tracilam przytomnosc. Niestety rozwarcie postepowalo dosc powoli, co chwila ktos mnie badal, masowal szyjke itp. to bylo najgorssze. Kiedy sie tak meczylam ok 15 godzin lekarz powiedzial ze jak nie urodze to mnie pokroja i powiedzial to tak jakos dziwnie ze sie strasznie wystraszylam, wogole nie bralam pod uwage cesarki. Stres spowodowal zatrzymanie akcji wiec przez ostatnie pol godziny skorcze mialam mniejsze. o 22 poszlam na sale operacyjna a o 22.15 przyszla na swiat Zuzia. Sama cesarka nie byla straszna, dochodzenie do siebie tez nie, najgorsze bylo ze po znieczuleniu musialam lezec 24 h bez podnoszenia glowy, a ja tak strasznie chcialam isc do mojego dziecka. Zuzi nie chcieli mi przynosic do karmienia i dokarmiali wiec potem nie chciala piersi ale jakos po meczarniach ja przekonalam:-)
Cesarka nie byla zla(chociaz moglam siedziec:-))i doszlam do siebie blyskawicznie byc moze dlatego ze to 1 cc. Zostal jednak maly niedosyt ze nie udalo mi sie urodzic coreczki naturalnie:-(
 
Martusia Twój poród faktycznie wygląda na lekki-tylko pozazdrościć :)
Ewelia a jak czytam Twój opis to tak jakbym czytała swój hihi
 
Nie wiem czy tu jeszcze ktoś zagląda???? Przeczytałam wszystkie opisy porodów ale o swoim nie będę pisać choć jakoś strasznie go nie wspominam :-) trochę mi ciężko było już na koźle, nie umiałam wyprzeć Kubusia ale na całe szczęście położna pozwoliła mi 2 razy zejść i przeć na ukucku, tak było łatwiej a na końcu lekarz nacisnął mocno na brzuch, położna rozcięła krocze i Kuba wyskoczył :-) gdyby nie to chyba bym nie dała rady. Ale chciałam się Was jeszcze zapytać jak czułyście się kilka tygodni po porodzie??? Ja nie miałam wtedy jeszcze internetu ale myślę że nawet gdyby był to bym z niego nie korzystała. Czułam się fatalnie.....miałam taka depresję że szkoda gadać...do tego problemy z karmieniem.... piersi mnie baaaaaaaaaardzo bolały, karmiłam 3 m-ce ale ból nie minął.....może źle przystawiałam .....nie wiem. I moje zdanie po porodzie jest takie, że poród to nic ale to co się dzieje po, tego nie da się opisać, najgorsze jest jeszcze to że nad tymi emocjami nie mogłam zapanować..... dobrze że to wszystko już minęło.....
 
reklama
Kozica wspólczuje samopoczucia> Przyznam szczerze że moje też niebyło najlepsze niewiem czy czytałaś opis mojego porodu ja jak sobie przypominałam tamte chwile to płakałam niepotrafiłam także zapanować nad swoimi emocjami. Dzięki temu że bardzo dużo pomaga mi mój mąż i mama potrafiłam sobie to wszystko w moich szufladkach w głowie poukładać. To prawda poród jest ciężki piękne i niezapomiane są chwile po porodzie z dzidzią fakt ale jak ktoś przeżył ciężko poród bo taki był mój to potem cięzko dojść do siebie. Ja stara się do tego niewracać cieszyć się każdą chwilą spędzoną z moim synkiem. Jest dla mnie wszystkim... każdego dnia dziękuje Bogu ze dał mi możliwość bycia z nim. Kiedy patrze jak rośnie jak uczy się nowych rzeczy to daje mi siłe.
Dobrze że już lepiej się czujesz i że minęło u Ciebie to wszystko. Ja się bardzo zamartwiałam ze niemam pokarmu i ze mój mały je sztuczne ale najważniejsze ze rośnie zdrowo.
Życze Ci wszystkiego dobrego;-)
 
Do góry