madzikm
Mamy lutowe'07
- Dołączył(a)
- 2 Styczeń 2007
- Postów
- 3 303
Witajcie:-)
U nas od rana dzień świra i tak się do wieczora zapowiada...rano Zosię wyprawić na bal, zawieźć do przedszkola (wstaliśmy wszyscy 8.20 a bal o 9), potem pojechaliśmy kupić wannę, kolejny raz pomyśleć nad płytkami, potem gotowałam, m sprzątał w 1 h kuchnię i łazienkę bo o 15 przyjeżdża kosmetyczka do mnie, wcześniej muszę odebrać Zosię a o 18 wpada na 3 dni koleżanka, jeszcze chcę coś upiec......ot leniwe życie ciężarówki
koncia a o co chodzi z tymi bajkami? ja mam Malickiej.
scarletka hmmm....smutne.......a znasz szczegóły jak wyszło badanie przezierności karkowej? punkcja potwierdziła wynik czy zaprzeczyła? w tym wieku jest duże ryzyko:-( ale to nie tragedia.....choć w to można uwierzyć po okresie szoku i pogodzenia ze sprawą. Gdyby się okazało najgorsze to służę pomocą, dam namiary na cudowne forum rodziców tych dzieci gdzie bratowa się wszystkiego dowie o tej chorobie, opiece nad dzieckiem itp. gdzie się udać w Krakowie (tam mieszkają?) z Maluszkiem, na co zwracać uwagę od pierwszych chwil życia, kiedy do logopedy, rehabilitanta itp. Zaplecze informacyjne gotowe.
cliford może Cię pocieszę a może nie;-) jak to było ze spadkiem wagi po Zosi....otóż....przytyłam 17 kg, w tydzień schudłam 10, po 6 miesiącach weszłam w jeansy sprzed ciąży. Spacerowałam kilometrami niemal codziennie, słodkie jadłam, ale bez obżerania, 2 razy w tyg. chodziłam na fitness jak Z miała około roczku i byłam super laską, szczuplejszą niż przed ciążą bo o siebie dbałam. W ciągu ostatniego roku przed zajściem w tą ciążę odpuściłam sobie i efekt taki, że startowałam z 4 kg więcej. Po moich doświadczeniach potwierdzam słowa futrzaka - ruch, ruch, lekka dieta, obowiązki i laseczki jesteśmy!
Wczoraj w szkole rodzenia yły 6 tyg. dzieci z mamusiami lachonami i to uważam za sprzeczne z naturą
wiecie co....ja się tak może mniej udzielam na tych porodowych wątkach itp. bo muszę wypierać niektóre newsy....dziś na przykład całą noc miałam krwotoki, szpital, sama w domu, nikt mi nie chciał pomóc, tak przeżywam strasznie co tu się u nas dzieje, że muszę dystansu nabrać
U nas od rana dzień świra i tak się do wieczora zapowiada...rano Zosię wyprawić na bal, zawieźć do przedszkola (wstaliśmy wszyscy 8.20 a bal o 9), potem pojechaliśmy kupić wannę, kolejny raz pomyśleć nad płytkami, potem gotowałam, m sprzątał w 1 h kuchnię i łazienkę bo o 15 przyjeżdża kosmetyczka do mnie, wcześniej muszę odebrać Zosię a o 18 wpada na 3 dni koleżanka, jeszcze chcę coś upiec......ot leniwe życie ciężarówki
koncia a o co chodzi z tymi bajkami? ja mam Malickiej.
scarletka hmmm....smutne.......a znasz szczegóły jak wyszło badanie przezierności karkowej? punkcja potwierdziła wynik czy zaprzeczyła? w tym wieku jest duże ryzyko:-( ale to nie tragedia.....choć w to można uwierzyć po okresie szoku i pogodzenia ze sprawą. Gdyby się okazało najgorsze to służę pomocą, dam namiary na cudowne forum rodziców tych dzieci gdzie bratowa się wszystkiego dowie o tej chorobie, opiece nad dzieckiem itp. gdzie się udać w Krakowie (tam mieszkają?) z Maluszkiem, na co zwracać uwagę od pierwszych chwil życia, kiedy do logopedy, rehabilitanta itp. Zaplecze informacyjne gotowe.
cliford może Cię pocieszę a może nie;-) jak to było ze spadkiem wagi po Zosi....otóż....przytyłam 17 kg, w tydzień schudłam 10, po 6 miesiącach weszłam w jeansy sprzed ciąży. Spacerowałam kilometrami niemal codziennie, słodkie jadłam, ale bez obżerania, 2 razy w tyg. chodziłam na fitness jak Z miała około roczku i byłam super laską, szczuplejszą niż przed ciążą bo o siebie dbałam. W ciągu ostatniego roku przed zajściem w tą ciążę odpuściłam sobie i efekt taki, że startowałam z 4 kg więcej. Po moich doświadczeniach potwierdzam słowa futrzaka - ruch, ruch, lekka dieta, obowiązki i laseczki jesteśmy!
Wczoraj w szkole rodzenia yły 6 tyg. dzieci z mamusiami lachonami i to uważam za sprzeczne z naturą
wiecie co....ja się tak może mniej udzielam na tych porodowych wątkach itp. bo muszę wypierać niektóre newsy....dziś na przykład całą noc miałam krwotoki, szpital, sama w domu, nikt mi nie chciał pomóc, tak przeżywam strasznie co tu się u nas dzieje, że muszę dystansu nabrać