NO to sie doigrałam. Dziś w nocy wróciłam ze szpitala. Miałam skurcze i chciali mnie zostawić na patologii bo wg nich urodze jeszcze wvtym tygodniu, szyjka skrócona, miękka i (wydaje mi sie ze wody się sącza) ta akt skurczowa. wczoraj wogóle czułam se fatalnie jakby miał być dzien mojej śmierci, ale najgorzej nie bolały skurcze tylko plecy w lędźwiach... Nie wyraziłam zgody na hospitalizacje, kazali mi wiec ćpać magnez i nospe i leżeć plackiem a jak skurcze będą nadal jechac natychmiast do szpitala...JA jestem w szoku bo termin z OM mam na 1 marca dopiero wic fajnie by było przynajmniej jeszce tydzień ponosić dziecko...POzatym nic nie gotowe, w domu bałagan, zakupy w lesie a mi nie wolno fizycznie nic! i w dodatku jestem w trakcie sesji dziś tez M wiezie mnie na egzamin o 13. Dzoewczyny nie przemeczajcie sie ja sie zakatowywałam po nocach nauką, jeżdziłam codziennie autonbusami na uczelnie stres, niedospanie itp zrobiły swoje....teraz trzeba zwolnić...3majcie za mnie kciuki na egzaminach i ogólnie choć ten tydzień za dzidzie zeby dotrwała do 36tyg chociaż. Ps. okazała się wczoraj ze mała się przekręciła wiec chociaż jedna dobra wiadomość...