Cześć gwiazdy!
wpadam tylko zakomunikować, że mam istny szpital w domu

emek kaszlący i smarkający gorszy od dziecka. Jednak żadna siła ludzka nie zatrzymała go w domu. Obowiązki, to obowiązki. Pojechał do wawy, a teraz mi dzwoni i płacze. Pokupiłam mu leki, bo jak wróci na wieczór, to się zacznie marudzenie. Piotrusiowi kaszel zamiast przejść, to się nasilił, w nocy doszła gorączka. Zapalenie oskrzeli i antybiotyk. No zwariować idzie z tymi chorobami! Tylko patrzę jak mnie coś chwyci, tylko kto się wtedy mną zajmie tak jak jak wszystkimi:-( do tego examin w sobotę i próbuję się jakoś do niego przygotować, a marnie mi idzie..
buziaki kochane
w wolnej chwili wpadnę i poczytam, co u was