reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcóweczki 2011

witam po krotkiej przerwie.
Moj ukochany przyjechal na dluzszy weekend wiec sie mu totalnie poswiecilam. Cale szczescie kontrakt mu sie juz konczy i bedzie w domciu czesciej:)
Ale mialyscie temat laseczki- porody lewatywy :/ Mowi sie- ze bol okropny...ale jak widac po wielorodkach - do przezycia. Tak przy okazji dzisiejszego swieta- ja to sie bardziej obawiam smierci kogos bliskiego- niz porodu...

Widzialam tez temat o bucikach . SLuchajcie ja do niedawna mialam podrobki emu ( ala Mukluki) byly ok- do pierwszych sniegow. Nie dosc ze jak chlapa- to przemakaja, ale to tego na sniegu sa baaardzo sliskie-zime przechodzilam jak na nartach ( nie wspomne o ich wygladzie po kilku miesiacach- pieta wyglada jakby zdechla) Z brzusiem trzeba uwazac- wiec odradzam takie buciki na ta zime.W weekend moj luby NAKAZAl mi kupno oryginalnych EMU...kurcze wydalismy fortune- ale komfort nieporownywalny! Teraz czekam na 1sze deszcze/sniegi- i zobacze jak impregnacja trzyma.
Odpoczywajcie w ten dzien wolny- ja musze dzis troszke popracowac :/
 
reklama
Nam w szkole rodzenia mówili, żeby samemu w domu sobie lewatywy nie robić, ale to są różne szkoły, bo np. u mojej szwagierki, która mieszka w małej miejscowości powiedzieli, że można sobie samemu zrobić... Ja tam sama bym sobie chyba nie zrobiła. Co do nacinania to niestety w Polsce w większości szpitali nacinają rutynowo i to wg mnie nie jest wcale dobre. W szpitalu, w którym ja rodziłam nacinają jeśli jest potrzeba, ale z tego co wiem, jeżeli pacjentka sobie nie życzy to nie natną.
 
Witam Dziewczynki!:-)
Daaawno mnie nie było i staram się nadrobić co popisałyście.
My już 3 noc na swoim mieszkanku, faaajnie jest ;-) Nie mamy narazie internetu więc teraz korzystam z uprzejmości teściów. A jutro przyjeżdża moja mama i sobie spędzimy dzionek i noc razem bo mój M. na zajęcia i na nocke do pracy.

Jutro USG ... ojj chce już zobaczyć Maleństwo!
 
Nam w szkole rodzenia mówili, żeby samemu w domu sobie lewatywy nie robić, ale to są różne szkoły, bo np. u mojej szwagierki, która mieszka w małej miejscowości powiedzieli, że można sobie samemu zrobić... Ja tam sama bym sobie chyba nie zrobiła. Co do nacinania to niestety w Polsce w większości szpitali nacinają rutynowo i to wg mnie nie jest wcale dobre. W szpitalu, w którym ja rodziłam nacinają jeśli jest potrzeba, ale z tego co wiem, jeżeli pacjentka sobie nie życzy to nie natną.
lewatywę próbowałam zrobić 2 razy, ale nie wyszło ;-) więc po tych próbach odpuściłam sobie...

co do nacinania - położna nie chciała ciąć, ale moja ginka darła się do niej "tnij", polożna "może ochronię", ginka "tnij" mi to było wszystko ryba, byle mały wyszedł, bo bałam się próżnociągu, którym mnie nastraszyli, więc jakby zapytali odpowiedziałabym "tnij". Jak nacięła nie poczułam, a ginka wtedy położyła mi się na brzuch i mały wyskoczył :-) byłam jej za to bardzo wdzięczna. Zakładania szwów nie czułam, wszystko się szybko zagoiło.
 
ale apetyczne tematy w dzien zmarłych LEWATYWA ahhahhah


Ja wlasnie zjadłam niezły mix kanapka ze smalcem i ogórkiem kiszonym zagryziona arbuzem...........:cool::szok::eek:

Co do lewatywy to tez nie mialam z reszta rozmawialam kiedys z ginem i Tesciowa tez jest piguła i te teorię potwierdza ze jak pracuje 34 lata w słuzbie zdrowia to nie widziała zeby kobiea podczas porodu kupcie zrobila:szok: poniewaz automatycznie podczas porodu dziecko tak uciska odbyt ze nie ma szans aby G.... sie przedostało...:rofl2:
 
Wróciłam!!! Na twarz padam, jednak za dużo tego jeżdżenia. Jakieś 700 km w 2 dni i wędrówki od rodziny do rodziny i dość mam i ja i dzidzia. Wczoraj do rodziców wróciłam z takim bólem brzucha, że już nie wiedziałam, co jest gorsze: siedzenie, stanie czy leżenie. A dzisiaj w drodze powrotnej, co wertep to gwiazda mnie kopała albo się wierciła. Zupełnie jakby chciała powiedzieć: No żesz kuźwa, matka! Ile jeszcze?! Spać nie dajecie!!!
Weszliśmy szczęśliwi do czyściutkiego mieszkanka i niemalże w progu stłukliśmy litrowy słoik z ogórkami. Stłuczony słoik ogórców + gołebioszara mozaika z marmuru = spanikowana Bosonóżka przez 45 minut na klęczkach, dużo niecenzuralnych słów i ból wszystkiego, co się da. Głupia jestem, trzeba było M. ze ścierką zostawić. Teraz padłam i leżymy sobie z kotami. Desperacko muszę odpocząć.
Może trochę później nadrobię wszystko, co napisałyście - bo natworzyłyście sporo. Ale na razie - brzuch do góry i daję Stellce odpocząć.
Pozdrawiam cieplutko i w razie, gdybym nie wróciła dzisiaj - miłego wieczorku!
 
witam po długim weekendzie:-)

troszkę nadrobiłam ale chyba nie mam sił by odpisywać każdej z osobna:-) wybaczcie:-)

dziś mnie głowa boli ...ale mojego eMka też ... więc może to od tego biegania po cmentarzach ... mam nadzieję że do jutra przejdzie:-)

cały weekend gdy tylko była sposobność kładłam się i macałam się po brzuchu licząc na ruchy... fakt poczułam mega kopniaka w piątek wieczorem... ale od tego czasu cisza... ja to chyba po prostu odporna jestem:-) dobrze że za tydzień idę do gina ... bo po prostu muszę zobaczyć jak się rusza i fika:-)

a póki co zbieram się spać:-) i czeka mnie ciężki tydzień pracy...

buuziaczki dziewczynki:*

PS.
lewatywa mnie przeraża:-) zresztą wszelkie ingerencje w moje ciało sa dla mnie przerażające...
 
witam kochane po weekendzie
ja padam z nóg. od cmentarza do cmentarza przez 2 dni i po rodzince. jednak macie racje, to łażenie i jedzenie jest męczące:D
miałam bardzo dobry humorek, emek dużo czasu dla nas, ale wszystko do dzisiejszego popołudnia kiedy się zaczęło na obiedzie u teściów wymądrzanie na temat imion dla dziecka:/ wściekłam się, że to już jednemu dziecku imienia nie mogę wybrać tylko zawsze komuś coś nie pasi i potrafi to jeszcze w obrzydliwy sposób skomentować. teściu akurat w nic się nigdy nie miesza, nic go nie interesuje, a dzisiaj jak na złość skomentował, że co za obrzydlistwo wybraliśmy, że czegoś takiego nie ma i imię ni z dupy ni z pitruchy. emek jak cielę nie skomentował tego i od przyjazdu od teściów chodzę naburmuszona na niego.
następnym razem powiem, że o wyborze dowiedzą się jak już w urzędzie zarejestruje, bo nie życzę sobie głupkowatych komentarzy i krytyki. mieli swoje dzieci, mogli sobie wybrać imię jakie chcieli.

jutro mam wizytę u ginka i usg więc nie będzie mnie do popołudnia. 3majcie kciuki za mnie!:)
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny nie przejmujcie sie lewatywa, to nic takiego :))
ja mam wiekszy problem, otoz pisze ze szpitala, w sobote w nim wyladowalam i nie wiadomo co bedzie dalej;( okazalo sie, ze jeden z moich dzieciakow a mianowicie oliwierek (moj rodzyneczek) nie przybiera na wadze i dzisiaj uslyszalam, ze chca go ratowac (tan ja tez bardzo chce) i chca robic cesarke, caly czas jestem pod obserwcja, caly czas becze bo tak sie boje, przeciez dzieci sa jeszcze strasznie male aaaaa:( ale jak nie zrobia cesarki jakos teraz to maly pewnie nie przezyje, musza ryzykowac zdrowiem i zyciem dziewczynek zeby wszystkie mogly przezyc, strasznie sie boje, jestem zalamana. wwiem, ze moj termin sie zmienil ale to mnie jakos nie pociesza, myslkalam ze jeszcze wytrzymam do grudnia chociaz. Planowana cesarke jakby wszystko bylo dobrze mialabylm kolo 10 grudnia, byc moze nawet do 20 by sie udalo przetrwac a teraz....sorki, ze tylko o sobie. zaraz was troszke poczytam:)
Pozdrawiam wszystkie i blagam, 3majcie kciuki
 
reklama
scarletka - eee? przecież imię Bartuś to żadne niewiadomo jak wymyślne... a nawet gdyby takie było to tylko wasza decyzja... my jeszcze tematu imion nie poruszamy:-) mówimy że póki nie znamy płci to nie myślimy o tym... hehe...ale nie wiem jak moi teściowie zareagują na nasze pomysły... trzymam kciuki kochana:*

daria - przytulam mocno! musisz teraz być silna! wiem łatwo mówić... Mam tylko nadzieję że jesteś pod najlepszą możliwą opieką lekarską i będą podejmować najsłuszniejsze decyzje. Postaraj się kochana tak nie płakać...(znowu łatwo mówić) bo przynajmniej u mnie tak jest że jak płaczę to się coraz bardziej nakręcam i po dłuższym czasie jestem tak spięta i zestresowana że to takie koło zamknięte... trzymam kciuki że wszystko będzie dobrze i na pewno tak będzie! buziaki:*
 
Do góry