reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcowe mamy 2020

reklama
Dziewczyny Jak tam?!

Kajka witamy :) mysle, ze pecherzyk bedzie na pewno co do zarodka ciezko powiedziec bo to bedzie 6+6 wiele fzirwczyn juz wtedy mialo wiec jest szansa :) ja bym na wszelki wypadek przesunelq jeszcze o kilka dni ale teraz jestem taka madra a jak Ja czekalam to tez nie wytrzymalam I poszlam w 5+3[emoji23]
 
Cześć dziewczyny, moja historia jest trochę długa i zawiła, ale w skrócie, staramy się z mężem od roku, we wrześniu 2018 doszło do pierwszego poronienia, brałam tony leków, z miesiąca na miesiąc coraz większe ilości, które wcale mi nie pomagały, brak owulacji, śluzówka słaba. Po pól roku wkurzyłam się i zmieniłam lekarza. Okazało się że mam PCO i leki wcale mi nie pomagały. Lekarz kazał odstawić wszystko zapisał mnie na zabieg laparoskopowego nakuwania jajników, a tu pyk stał się cud i okazuje się, że jestem w 6tc!!! Co prawda totalnie wyluzowałam, bo czekałam na ten zabieg i myśle że to też miało duży wpływ na mój stan. Do tej pory żyłam w permanentnym stresie, a koleżanki które naokoło wszystkie zachodziły w pierwszych cyklach nie pomagały. Jutro mam wizytę u doktorka. Najgorsze jest to, że nadal jestem zestresowana bo moja beta nie jest za dobra, a objawy ciązy mi zanikły w tym tygodniu;/ czy któraś z Was też tak miała? Jedyne co pozostało to widoczne żyły na piersiach i lekka sennośc w ciągu dnia.
Mam nadzieję, że będe mogła się pochwalić małą fasolką mimo przeciwności losu w ostatnich miesiącach i licze na wasze wsparcie:)
 
Cześć dziewczyny, moja historia jest trochę długa i zawiła, ale w skrócie, staramy się z mężem od roku, we wrześniu 2018 doszło do pierwszego poronienia, brałam tony leków, z miesiąca na miesiąc coraz większe ilości, które wcale mi nie pomagały, brak owulacji, śluzówka słaba. Po pól roku wkurzyłam się i zmieniłam lekarza. Okazało się że mam PCO i leki wcale mi nie pomagały. Lekarz kazał odstawić wszystko zapisał mnie na zabieg laparoskopowego nakuwania jajników, a tu pyk stał się cud i okazuje się, że jestem w 6tc!!! Co prawda totalnie wyluzowałam, bo czekałam na ten zabieg i myśle że to też miało duży wpływ na mój stan. Do tej pory żyłam w permanentnym stresie, a koleżanki które naokoło wszystkie zachodziły w pierwszych cyklach nie pomagały. Jutro mam wizytę u doktorka. Najgorsze jest to, że nadal jestem zestresowana bo moja beta nie jest za dobra, a objawy ciązy mi zanikły w tym tygodniu;/ czy któraś z Was też tak miała? Jedyne co pozostało to widoczne żyły na piersiach i lekka sennośc w ciągu dnia.
Mam nadzieję, że będe mogła się pochwalić małą fasolką mimo przeciwności losu w ostatnich miesiącach i licze na wasze wsparcie:)
Gratulacje! Kiedy sie wybierasz na usg?
 
Dzięki dziewczyny, usg mam jutro popołudniu :) Nie chce się nakręcać w żadną stronę dopóki nie spotkam się z lekarzem. Ta niepewność jest okropna, ale mam nadzieję, ze pomału wszystko pójdzie w dobrym kierunku:)
 
Dziewczyny, co zrobilybyscie na moim miejscu w takiej sytuacji... Mam grupe bliskich kolezanek z poprzedniej pracy, z ktora caly czas utrzymuje kontakt. Niestety jedna z nich (po latach staran i badan) dowiedziala sie, ze jej szanse na zajscie w ciaze sa zerowe.
Pozostale dwie kolezanki zawsze mile reaguja, kiedy wpominam o moim synu. Obie go poznaly i od czasu do czasu pytaja co u niego. Kolezanka, ktora nie moze miec dzieci, nie odwiedzila mnie po porodzie i nigdy nie podnosi tematu mojego dziecka, zupelnie jakby nie ostnial. Rozumiem ja i mysle nawet, ze na jej miejscu reagowalabym podobnie, zeby oszczedzic sobie bolu.
A teraz do rzeczy, nastepnym razem nasza grupka bedzie sie widziec za 3 tygodnie na grilu. Chcialabym sie z nimi podzielic dobra nowina, ale nie wiem czy to dobry pomysl. Nie chce, zeby moja kolezanka poczula sie zle. Macie jakies pomysly jak to najlepiej zrobic?
 
reklama
Dziewczyny, co zrobilybyscie na moim miejscu w takiej sytuacji... Mam grupe bliskich kolezanek z poprzedniej pracy, z ktora caly czas utrzymuje kontakt. Niestety jedna z nich (po latach staran i badan) dowiedziala sie, ze jej szanse na zajscie w ciaze sa zerowe.
Pozostale dwie kolezanki zawsze mile reaguja, kiedy wpominam o moim synu. Obie go poznaly i od czasu do czasu pytaja co u niego. Kolezanka, ktora nie moze miec dzieci, nie odwiedzila mnie po porodzie i nigdy nie podnosi tematu mojego dziecka, zupelnie jakby nie ostnial. Rozumiem ja i mysle nawet, ze na jej miejscu reagowalabym podobnie, zeby oszczedzic sobie bolu.
A teraz do rzeczy, nastepnym razem nasza grupka bedzie sie widziec za 3 tygodnie na grilu. Chcialabym sie z nimi podzielic dobra nowina, ale nie wiem czy to dobry pomysl. Nie chce, zeby moja kolezanka poczula sie zle. Macie jakies pomysly jak to najlepiej zrobic?
Chyba nie da sie inaczej, bo skoro jest Ci bliska to z drugiej strony bedzie jej przykro ze jej nie powiedzialas, a to ona musi to przerobic i nauczyc sie z tym zyc. Ja 2 tyg po poronieniu jechalam do znajomych przywitac ich nowonarodzona coreczke, bylo mi mega ciezko i jak poszlam do lazienki to lza mi poplynela, szczegolnie gdy moj maz nosil ta mala na rekach.. ale.. zycie toczy sie dalej i nie rzucalam jadem w strone kobiet w ciazy, chociaz bylo mi ciezko to wszystko zniesc.
 
Do góry