Witajcie majóweczki, dziękuję za życzenia powrotu do zdrowia, niestety nie poskutkowały, do anginy dołączyło zapalenie zatok... Na szczęście M wziął opiekę i zajmuje się Gabą, a ja mogę w spokoju chorować... Czytam Was codziennie więc mniej więcej ogarniam sytuację :-)
mamamatysia biedny Fifi, wyobrażam sobie co przeżywasz, pozostaje mi tylko trzymacie kciuków za Was!
Wtrącę anegdotkę, ok? W dziale u mnie pracują same kobiety, wiadomo - administracja. Jest ich 5, ze mną 6. Na początku zeszłego roku każda z nas starała się o dzidziusia. Ja zaszłam w ciążę jako trzecia, jedna wylądowała w klinice niepłodności w Poznaniu - pierwsza próba in vitro się nie powiodła... Piąta koleżanka zrezygnowała z planów bo się rozwiodła, z szósta zaszła w ciążę niedługo po mnie. I znowu, przede mną urodziły dwie koleżanki (obie dziewczynki). Szósta koleżanka dwa tygodnie temu urodziła chłopca, ślicznego Jasia. Do tej pory są w szpitalu, mały leży pod respiratorem, ma okropne zapaleniu płuc, wiotkość krtani, genetyczną chorobą zwaną Agenezją (brak części mózgu odpowiedzialnej za koordynację między półkulami), do tego podejrzewają jakąś chorobę mataboliczną....Piszę o tym żeby Wam uzmysłowić jakie to szczęście zajść bez problemu w ciążę, spokojnie ją spędzić i urodzić zdrowe dziecko! Piszecie, że pobieranie krwi jest traumatyczne, na pewno dla Was jest. Pomyślcie co czuje moja koleżanka gdy patrzy jak Jasia kłują kilka razy dziennie, odśluzowują i w ogóle... Mnie się serce kraja :-(
aga_k_m Jagodzie na pewno nie dzieje się krzywda, Gaba też miała niedawno pobieraną krew, lepiej przecież zapobiegać niż leczyć.
Confi oj, to rzeczywiście musicie już uważać, pomyśl co będzie gdy Dami zacznie raczkować :-)