Ja mam córkę która zaraz skonczy 2 latka. Od 2 wrzesnia chodzi do żłobka. Tydzień była, dwa tygodnie w domu, tydzień w żłobku i teraz minimum do środy ma być w domu.
Ogólnie jest bardzo wrażliwa, szybko się przebodźcowuje, nie lubi hałasów, boi się nieznajomych albo osób które rzadko widzi, jak chodziłam z nią na zajęcia przez rok to cały rok siedziała u mnie na kolanach, inne dzieci chodziły za panią po rekwizyty itd ona nigdy.
Jeszcze do maja myślałam, że jeśli uda mi się zajść w ciążę do września to zostanie w domu że mną. Później przyszedł czas coraz gorszego buntu, histerie gdy czwhoa nie dostanie, a ja musiałam w czerwcu podpisać umowę na zlobek bo od sierpnia wracałam do pracy.
I zlobek do którego teraz chodzi rozczarował mnie, to zlobek miejski więc można by powiedzieć nie ma co wymagać, ale najbardziej denerwuje mnie nie spójność w relacjach opiekunek.
Chyba juz wam pisalam ze ogólnie od kilku miesięcy córka wybudza się w nicy z placzem, do końca czerwca karmiłam wiec nie było problemu szybko zasypiała przy piersi, później na wakacjach byl dramat, sierpień spokojny, a od wrzesnia się zaczęło. W tym drugim tugodniu co była w domu było już lepiej. Ale od tygodnia jest masakra.kolejna noc, a on płacze... histerycznie płacze przez godzinę. Rzuca się po lozku, po podłodze chce iść "dada". Nie pozwala się dotknąć, nie wiem co robić...
Takich ataków płaczu jest 1-3w nocy.
Jutro idę do prywatnego żłobka na rozmowę i chce ja przepisać, ale też chodzi mi po głowie zostawienie jej w domu. Mąż jest przeciwny. Mówi, że niech chodzi chociaż na 4 godz. Że będę się źle czuć jak w 1 ciazy to ciężko mi będzie, a tak teść może ja zaprowadzac i odbierac jak będę się źle czuć to będę miała prawie 5 godz odpoczynku.
Czy Wasze dzieci też miały takie leki nocne. Bo chyba to są lęki, nie wiem co innego