Cześć Dziewczyny!
Jak wam mija długi weekend??? My wczoraj się wybraliśmy na długi spacer - aż Nina kazała się kilka razy nieść, ale poszalała na hulajnodze nie ma to tamto
a mi wyskoczył pęcherz na stopie i zdążył się zerwać
A dziś u nas zimno tak, że się nie chce nosa za drzwi wystawić
Tusiaczek - współczuję ucieczki kotka, mam nadzieję, że się znajdzie
Też bym nie pojechała w ognisko ospy - po co ci dodatkowy kłopot na głowie
Kopacz - 100lat
i obyci się znieczulenie do porodu nie przydało
Agulam - to przeszłaś biedna 2 traumatyczne porody :-( Ja miałam cc, ale głowa mnie na szczęście nie bolała, choć nie powiem straszyli tym - najgorsze było dla mnie 12h leżeć plackiem, a później jak już chodziłam to było ok, ale jak miałam się podnieść to myślałam, że padnę
poza tym nie było źle. W szpitalu w którym rodziłam dziecko leżało w kuwetce obok mnie, raz mi ją przystawili jak darła się wniebogłosy, a tak położna była taka fajna młoda i ją ponosiła troszkę, dużo mała spała i jakoś przetrwałyśmy te 12h. Teraz wolałabym chociaż spróbować sn ale zobaczymy co będzie mi dane
Mam dla was w sumie tylko 1 radę - nie nastawiajcie się na nic konkretnego, życie pisze takie scenariusze, że nawet w najśmielszych snach nie jesteśmy w stanie sobie tego wyobrazić. Ja np. jak jechałam do porodu ze skierowaniem, że ciąża o tydzień przenoszona (choć tak jak mówię po pierwszym usg termin był 15.04, a ja jechałam 14.04) to w życiu nie przypuszczałam, że będę miała cc. W rodzinie cc nie było, ja lat 24, pierwsza ciąża, żadnych dolegliwości, żadnych wskazań do cc. A nawet rodzić w sumie nie zaczęłam, bo rozwarcie miałam na 1,5cm i żadnych bóli
Co ma być to będzie, każdy poród, który prowadzi do szczęśliwego końca jest dobry
Makota - ja przy pierwszym dziecku byłam na sr, a jak jechałam do porodu to nic sobie nie mogłam przypomnieć z tego oddychania
Mika - doskonale cię rozumiem z tym szpitalem - też nie cierpię
poprzednio nie mogłam spać przez 3 noce i dopiero w domu zasnęłam
Ewa - trzymaj się z tymi skokami biedna :-(