Witam się z rana. Synek obudził mnie już przed 6, więc siedzę i czytam. Chciałam każdej z osobna coś napisać, ale się nie da. Dużo nas tu...
Co do poduszki, to ja kupiłam w poprzedniej ciąży taką z Lidla zwykła podłużną, polecaną dla kobiet ciężarnych. Niby 40 zł, ale daje rade. Nie ma wkładu ze styropianu, ale miło się z nią śpi, można ją powykręcać w różne strony i jest ok. Nie mam porównania do innych, ale myślę że nawet taką warto kupić. Najgorsze, że mąż tak się ostatnio do niej przyłasił, że będę musiała sobie kupić nową i tylko czekam, aż ją znajdę, bo to produkt sezonowy był, jeśli można to tak nazwać.
Jeśli chodzi o karmienie piersią, to ja miałam bardzo trudne przeżycia, ale od początku nastawiałam się, że mogą być problemy, Miałam płaskie brodawki, mały i ja nie do końca potrafiliśmy się zgrać. Nawet kiedy karmiłam przez nakładki miałam strupy z cieknącą krwią zamiast piersi... Ale już w ciąży wiedziałam, że chce karmić piersią, baaaaaaaaaaaaardzo mi na tym zależało, czytałam i próbowałam. Dziewiątego dnia od porodu dostałam zapalenia piersi, gorączką powyżej 41 stopni i... karmiłam dalej. Nie poddawałam się. Przez jakiś czas używałam laktatora, żeby odciążyć piersi i moje mleko młody dostawał z butelki, a później było już coraz lepiej. Karmiłam ponad rok. Pod koniec znów zaczęły się problemy, dziury w brodawkach... Ale i tak powiem wam, że to cudowne niezastąpione uczucie, które za wszelką cenę będę starała się kontynuować z tym maleństwem. Szczerze to mam hopla na punkcie karmienia naturalnego i szczerze was namawiam, żebyście chociaż spróbowały. Oczywiście każdy ma prawo do podejmowania własnych decyzji i nic nie robi się na siłe, ale myślę, że warto chociaż spróbować dać dziecku coś wyjątkowego i łaczącego was w swoistą całość. (Wyprzedzam komentarze o tym, że dzieci karmione butelką nie łączy więź z matką lub jest ona gorsza, nie mam na myśli też że dzieci karmione naturalnie mniej chorują, proszę tylko te które się wahają, żeby przemyślały sprawę, poczytałay, popytały się mądrych i doświadczonych osób i nie poddawały się przy pierwszych trudnościach - nikt nie mówi, że będzie łatwo - w książkach i artykułach mało się o tym piszę- ale myślę, że warto). I dla niedoświadczonych mam - w lipcu może być gorąco - niech was nie skusi paradowanie z gołym biustem i spanie z otwartym oknem. Nie życzę żadnej żeby miała zapalenie piersi, a o to nie trudno kiedy piersi się przewieje.
Dziewczynki plamiące i z bolącymi brzuchami - niby ciąża to nie choroba, ale proszę dmuchajcie na zimne. Wiem co o strata dziecka i uwierzcie mi, że gdybym mogła coś zrobić, to bym cofnęła czas i to zrobiła. Jeśli macie się oszczędzać i leżeć - zróbcie to. Wiem, że ciężko jest gdy w domu syf, obiad nieugotowany, w lodówce pustki, a jeśli jeszcze ma się małe dziecko i nie można mu poświęcić tyle uwagi i czasu to czuje się jak ostatnia pokraka i niewdzięcznica. Nie wstydźcie się prosić o pomoc. Nie dolewajcie sobie poczucia winy, że nie możecie czegoś zrobić. Nosicie pod sercem mały skarb i waszym zadaniem jest go zachować. Reszta się jakoś ułoży. To tylko kilka miesięcy - to czas dla nowego życia - później nadrobicie rzeczy które was ominęły. A czasu i dzieciątka nikt wam nie odda.