Ja załapuję niestety baby bluesa. Córeczkę uwielbiam, ale karmienie mnie wykańcza. Karmię przez nakładki co już jest niewygodne, bo kapie z nich nagromadzone mleko i cala jestem brudna no i kładę małą na podłużnej poduszce. I tak jest dla mnie za nisko, ale nie dam rady aż tak się przygotowywać do karmienia, jak mała protestuje
A Wy? jak karmicie? Na leżąco nie mogę, bo mała mi zasypia w trakcie i często muszę ją odstawiać i dobudzać.
I mam jeszcze jedno pytanie- dziś zwymiotowała przy odbijaniu. Teraz nie chce jeść, ale chyba żołądek ma pusty? Może boli ją brzuszek... W przyszłym tygodniu mąż wraca do pracy. Nie wiem jak sobie bez niego poradzę. To ciągłe karmienie, które u mnie trwa przynajmniej godzinę a i tak nie jestem pewna czy zjadła wystarczająco, bo z 5 razy ją odstawiam i budzę. Myślicie, że dużą krzywdę robię dziecku tymi nakładkami? różne są na ich temat opinie.
Karmię na siedząco, przytulając dziecko brzuszek do brzuszka, główka nieco wyżej i zamiennie w pozycji spod pachy. Jeśli często musisz budzić, bo usypia to może być efekt przedłużającej się żółtaczki. Ja tak miałam przy Synku - w ogóle nie był zainteresowany karmieniem i nie wybudzał się sam na jedzenie. Teraz Mała też się nie budziła - też przedłużająca się żółtaczka, ale wybudzałam i przystawiałam nawet co 2 godziny i teraz już jest dobrze i sama zaczęła się budzić. Wybudzanie jest najbardziej frustrujące, bo próbujesz wszystkiego - głaskania, ciągnięcia za uszko, piętę, mokrej chusteczki, zmiany pieluszki, a to maleństwo wciąż śpi... Ale musisz próbować do skutku.
Zwymiotowała czyli chlusnęło z niej pod dużym ciśnieniem czy po prostu więcej ulała? Może za szybko je jak już się dossie? Wtedy zmień pozycję, żeby mleko tak szybko nie leciało i musiała się nieco bardziej pogimnastykować ze ssaniem.
Z tego co pamiętam, to jak chluśnie to potem nie karm jakąś godzinkę, a następnie tylko kilka łyczków. Po 5 minutach znów tylko kilka łyczków. I tak dalej. Męczące, ale zmniejsza ryzyko, że znów poleci...
Pola kolki to taki przerazliwy płacz codziennie o tej samej porze i nic nie pomaga, dziec prezy sie mocno. Moja też dziś placzliwa i nosicielska na rękach byla, chyba ta pogoda tak na nich wpływa...
Kurde, pisałam wam jakiś czas temu, ze już nic ze mnie nie leci, no to dziś pocieklo, akurat jak polecony odbieralam (ale mialam stresa żeby wkladka nie przeciekla...) I od tego czasu boli mnie brzuch...jak na okres mocno...pewnie znow sie obkurcza coś, ale nieznośny ten ból. Poza tym cały jeden szew wewnętrzny mnie kluje , ze ruszyć sie ciężko, buuuu
Małgorzatkar - ja wczoraj zaliczyłam wpadkę w USC - karmiłam z jednej, a z drugiej zaczęło samo lecieć i nie zauważyłam, że przeciekłam póki nie zrobiła się plama wielkości pięści
A żeby było jeszcze śmieszniej, to poszedł mi suwak w spódnicy i trzymał się na słowo honoru w jednym miejscu, inaczej zostałabym również bez spódnicy
Też mam wrażenie, że gniecie mnie wewnętrzny szew - nie sądziłam, że to możliwe, ale mam takie same odczucia co Ty. I czy też masz cały obszar przy bliźnie taki "grubszy" od wewnątrz? Nasuwa mi się porównanie z ciastem od pierogów, takim nieco niedogotowanym... Nie kojarzę tego z pierwszej CC...
Ja mam duzy problem z odróżnieniem rodzaju płaczu. Dotychczas cyc był dobry na wszystko a od wczoraj nie jest... Bo gdy przykladalam małego do cyca to nawet buzi nie otwierał tylko płakał tak mocno ze az sie robił fioletowy. Bidulek mój. Serce mi sie kraja gdy widze go takiego płaczącego.
Martwie sie tez bo dotychczas było tak ze od razu po ulaniu domagał sie ponownie cyca. A od wczoraj nie. Nie wiem jak moge mu pomoc. Widze jak w lozeczku sie meczy, tak jakby go brzuszek bolał. Martwie sie ze jest głodny bo az cycki mnie bola (synek nie opróżnia ich tak mocno jak dotychczas). Czuje ze dopada mnie niemoc. Nie mam pomysłu co zrobic by malutek poczuł sie dobrze. Tetaz śpi mi na klatce i to chyba było mu potrzebne. Musze sie tylko jakos wyrwać zeby odciągnąć mleko bo inaczej cycki mi eksploduja.
Pola, może rzeczywiście brzuszek? Leżenie na nas mamusiach na pewno pomaga
Możesz też kłaść synka na brzuszku (ale zawsze pod obserwacją) - to samoistny masaż brzuszka.
ja dziś w nocy chyba zamęczyłam Adasia :-( jadł na leżąco na boczku, dawałam go na odbicie, usypiał, więc odkładałam do łóżeczka, a on chlustał mlekiem...
mam go stanowczo za dużo! czy to się kiedyś unormuje?
nie mam czasu odciągać mleka, kiedy on już dopomina się cyca. nawet gdy odciągnę są przepełnion
znacie pozycję do karmienia na leżąco, w której nie zaleję go pokarmem? chyba kiedyś Elifit mi o niej pisała, ale nie znalazłam instruktażu w necie
Makota,
wydaje mi się, że może to być to - wypływ mleka na pewno utrudniony, bo trzeba ssać pod górkę, ale czy to będzie wygodne dla Was - sama nie wiem...
http://s.babyonline.pl/i/karmienie-...ca-do-karmienia-piersia-GALLERY_MAI2-6948.jpg
I nie odciągaj w całości gdy są przepełnione! Jeśli Adaś nie chce jeść to co najwyżej ulżyj sobie odciągając odrobinę mleka, nawet palcami, niekoniecznie laktatorem. Inaczej wpadniesz w błędne koło i zawsze będą pełne.
Seorise - gratulacje!