reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lipcowe Mamy 2020r

reklama
To drugie CC też było naładowane dużymi emocjami , w domu została córa mała ,która była ze mną 24h. To było straszne jak wyjeżdżałam ,zostawiłam ja z ciotka a my pojechaliśmy , ja całą drogę do szpitala płakałam.
 
Boże ja czytam o tych cc i płacze. Jak już tak piszemy to Wam opiszę swój.
Miałam wywoływany poród w 41+5. Najpierw założony cewnik foleya. Pół dnia i cała noc z tym, rano wypadł. Pani zaprosiła mnie do pokoju. Nagle ni z tego ni z owego już byłam po lewatywie, nie pytała czy chce tylko robimy i już. Potem na salę porodową. Od 9:00 podłączona oksytocyna. Skurcze się nasilały, mąż przyjechał w międzyczasie. Nie pozwolili mi nic jeść, jedynie piłam wodę i było mi słabo w głodu już w pewnym momencie. Anestezjolog przyszedł podać mi zzo. Wyprosili męża z sali. Nie wiem co było nie tak, ale wkuwał mi się w kręgosłup 11 razy. Dopiero za 12-tym mu się udało trafić w przestrzeń miedzykregowa. Płakałam wtedy z bólu, jak sobie przypomnę to czuję ból kręgosłupa i to klucie z naciskiem. Stwierdził że mam wąska przestrzeń między krwgami i to dlatego, ale na ile to prawda nie wiem. Później akcja stanęła. Przebił mi pęcherz płodów. Ruszyło. Dotarłam do 8cm rozwarcia. Warto zaznaczyć że ordynator owego szpitala to zagorzały zwolennik SN. Mną zajmowała się lekarka, prywatnie jego córka. 8cm miałam przez jakieś 4godziny. Skurcze już mocne, regularne. Jestem bardzo wytrzymała na ból, ale wtedy już Zaczęłam płakać z bólu i bezsilności, gdy położna powiedziała do nas "niedługo dziecko będzie, już mamy 8cm". Wykrzyczalam jej, że te 8cm mam już 4godziny i ile jeszcze mam czekać. Wtedy zrobiło mi się wszystko jedno, chciałam tylko szybko urodzić. Na szczęście nadeszła zmiana warty. Przejął mnie lekarz. Pan doktor po 10 min podszedł do mnie, sprawdził na skurcz ach jak to wygląda wsadzajac rękę wiadomo gdzie. Ból cholerny. Powiedział że jeszcze poczekamy. Po 5min wrócił i powiedział że nie ma na co czekać i jedziemy na cesarke. Szybkie pytania o zgodę, podpisywanie papierów. Ja wtedy juz modlilam się o koniec. Mąż przerażony, że biorą mnie gdzieś gdzie on nie może mnie już trzymać za rękę. Był tak wystraszony, po całym dniu patrzenia na mój ból. Zadzwonił do moich rodziców którzy byli już w domu z racji późnej pory, wyproszono ich z korytarza szpitalnego. Szybkie dodanie mi znieczulenia, cięcie. Pan doktor zrobił mi piekna, równa i malutka blizne. Do końca zycia będę mu wdzięczna, gdyby słuchał ordynatora i nie zdecydował po 12 godzinach porodu na moją cesarke to synka urodziła bym martwego lub uposledzonego. Okazało się że był owiniety w szelki z pepowiny pod rączki, nóżki i dwukrotnie wkoło szyi. Dlatego nie mógł zsunac się niżej i nie postępowało rozwarcie. Mój mały urodził się z siną rączka ale na szczęście nic mu nie jest i wszystko dobrze się skończyło. Męża wygonili do domu o była 21:15, mnie zwiezli na dół na oddział, na salę pooperacyjna. Było mi bardzo zimno pamiętam. Zobaczyłam tylko mmsa od męża ze zdjęciem synka. Nie byłam w stanie odpisać bo cała trzeslam się od dreszczy. Mężowi kangurowania nie proponowali, ja nie mogłam. Na górę na oddział wywieźli mnie po 12h czyli o 9 rano następnego dnia. O 10 przywiozła mi dziewczyna synka. Nie mogłam się ruszyć, bo jeszcze byłam nie spionizowana i nawet go nie widzialam. Podała mi synka i już miałam się zajmować mimo braku możliwości ruchu. Ze mną na sali dziewczyna też po cc. Jak mąż przyszedł to się zajął, położna mnie spionizowała. Bol i nieprzyjemne ciągnięcie, ale wstałam na raz żeby mieć za sobą. Przyjechali rodzice, mama pomogła mi się umyc. Potem już jakoś szło powiedzmy. Jedynie co to przez około miesiąc jeszcze mnie w nocy podnosił mąż. Tak bardzo piekly mnie wnętrzności, mięśnie rozciete, ból okropny w środku że nie mogłam sama się podnieść. Jeszcze miałam dziwne braki czucia w nogach po kilka godzin dziennie. Prawdopodobnie przez próby wklucia Pana anestezjologa 🤦🏻‍♀️
Tak czy inaczej teraz chce rodzic również cc. Boję się powtórki z rozrywki, boję się że tym razem mogliby nie zdążyć. Bardzo chciałam urodzić SN, ale teraz strach mi nie pozwoli podjąć tej próby ponownie
 
mi też się nie mógł wkłuć między kręgi. I tak mnie dociskal żebym się zwinela w kulke, żeby się te kręgi rozeszły. A ja brzuch miałam jak w 12 miesiącu ciąży i weź się qurwa zwiń
 
w. trakcie cięcia zaczęło mi ciśnienie spadać. ale to powiedziałam anestezjologowi to mi tlenu podkrecil.
A M czekał przed salą operacyjna. Zwazyli córkę, ogarnęła i mu wnieśli do zapoznania się. Nie było skóra do skóry bo i warunków na to nie było pod salą operacyjną
 
Tak czytam Wasze historie i niektóre są mega smutne. Poród, nieważne czy SN czy CC, jest wielkim wysiłkiem dla kobiety, ale i wg mnie niesamowitym wydarzeniem i zarówno lekarze jak i położne powinni dołożyć wszelkich starań, żeby kobietom ułatwić ten czas i sprawić, że będą ten ból wspominać nie ze strachem, a jako cudowne pierwsze spotkanie z Maluszkiem. Moje porody choć tak różne nie były złe. Horror przeżyłam na noworodkach po urodzeniu Córki, która trafiła na OIOM w innym mieście i walczyła o życie. Ale to już inna historia, do tej pory ciężko mi się pozbierać po tym wszystkim.
 
A nie wiem czy widzialyscie ale zmieniają się przepisy odnośnie kwalifikacji do cc. Teraz to lekarz przyjmujący do szpitala ma decydować o sposobie porodu. Bo jest za dużo cesarek i chcą ograniczyć takie wyproszone zaświadczenia od lekarzy itd. Zbada w momencie przyjmowania i dopiero ma być decyzja czy cc czy próba sn
 
Dzień dobry Kobitki 😍
Jadę do pracy czytam wasze opowieści i aż mi się ryczeć chce...Biedne ale dzielne jesteście, jedna grupka a tyle smutnych opowieści...
Ciężka sprawa z tymi porodami.
Gratuluje Wam tyle siły !
U mnie dziś wyciszenie 100%. O 16 wszystko juz będzie jasne.
Miłego dnia kochane !
.
 
reklama
Moja siostra rodziłam na drugi dzień po mnie i trafiła już na innych ludzi . Chciała rodzic SN - pierwszy poród CC- to tak się z niej śmiali ze nie da rady. Przez pierwsze trzy godziny porodu ja po swoim porodzie rodziłam razem z nią. Trafiła nam się oddziałowa , która bardzo w ja wierzyła ale skończyła się i tak CC. Reszta personelu brak słów po prostu .

Ja teraz obserwuje stronę „jak rodzic po ludzku „ i jak ktoś w szpitalu nie pozwoli mi tak jak ja chce to nie będzie miło :)

I dzień dobry ja wstępna głowa mnie nie boli , młoda w przedszkolu ja czekam na swoją paczuszkę i cudownie. Zaraz kawka sniadanko i luuuuuz :)
Spokojnego dnia Mamuśki
 
Do góry