U
użytkownik 902
Gość
Jak robiłam Klaudii 7 urodziny u nas w ogródku, to dziękowałam Bogu, że nie w domu, bo takie wariactwo było. Było ich 14 chyba i animator. Jedna dziewczynka biegała non stop ze smartfonem (miała telefon jako jedyne dziecko w klasie), w ogóle nie chciała się dołączyć do zabawy, gadałam z nią, prosiłam, a ona nic, siedziała na ławce i nagrywała. Wkurzyłam się po jakiejś godzinie i powiedziałam,że skoro źle się bawi, to może zadzwonić po mamę,albo ja to zrobię. Po tej rozmowie włączyła się do zabawy z resztą. Na tyle,że pod koniec coś jej strzeliło do głowy i zaczęła demolować dzieciakom domek ogrodowy, położyła się i nogami waliła o drzwi az się wyłamały. Najlepsze było to,że wtedy już przyjechała po nią matka, która siedziała ze mną na huśtawce i piła kawę, doskonale widziała co się dzieje i nie reagowała. Podeszłam do dziewczynki i powiedziałam,że nie akceptuję takich zabaw u siebie w domu i że może się szykować do wyjścia. Naprawdę przeraża mnie takie zachowanie, zero szacunku do własności innych, zero jakiejkolwiek ogłady. Zachowywała się najgorzej z całej grupy mimo, że miałam pod opieką kilku chłopców, którzy naprawdę potrafią rozrabiać (często w szkole organizuje jakieś imprezy okolicznościowe i znam całe towarzystwo). Myślałam,że matka się wkurzy,że upominam jej córkę w jej obecności, a ona w ogóle jakby tego nie słyszała. Do tej pory nie trawie tego dziecka, bardzo się cieszę,że Klaudia już nie jest z nią tak blisko i ma inne, bardziej ogarnięte przyjaciółki.