reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Lipcowe mamy 2019

Ja się boję macierzyństwa i nie wiem czy się nadaje. Jestem leniwa, samolubna i nie lubię się z dziećmi bawić. Ja ogólnie dzieci powyżej 1.roku życia nie lubię. Wkurzają mnie rozwydzone bachory które ciągle spotykam na swojej drodze. Na palcach jednej ręki policzę ile dzieci w przedziale 1-7 lubię. Także sama się zastanawiam jak to będzie.


Dziś rano mi młody tak w brzuch kopnął że widać było i jakiś taki dziwny dziewk z siebie wydała z zaskoczenia, [emoji23]
O kurde ja też miałam obawy, identyczne [emoji12] fakt że jako dziecko lubiłam się bawić ze sporo mlodszymi ale później jak poszłam do gimnazjum, liceum to dzieci mnie kompletnie nie krecily a tych małych to się wręcz bałam [emoji23] jak byłam w ciąży, pojechaliśmy do znajomych którzy mieli 10 miesięcznego wtedy syna. Ja się bałam na to dziecko patrzeć w obawie że będzie coś ode mnie chciał [emoji1] za to mój M na luzie, brak go na ręce i wszystko i do mnie gada 'weź go ode mnie' a ja się wystraszyłam, szczęście że znajoma zaraz do niego powiedziała ze ja przecież w ciąży to nie mogę [emoji12] serio bałam się takie dzieci nosić i zabawiać. A jak się Konrad urodził, zrobił pierwsza kupkę to wolałam położna żeby zmieniła bo ja się bałam żeby źle zrobię. Ona się śmiała i powiedziała że muszę sama to robić [emoji12] a potem już z górki [emoji6]
 
reklama
O kurde ja też miałam obawy, identyczne [emoji12] fakt że jako dziecko lubiłam się bawić ze sporo mlodszymi ale później jak poszłam do gimnazjum, liceum to dzieci mnie kompletnie nie krecily a tych małych to się wręcz bałam [emoji23] jak byłam w ciąży, pojechaliśmy do znajomych którzy mieli 10 miesięcznego wtedy syna. Ja się bałam na to dziecko patrzeć w obawie że będzie coś ode mnie chciał [emoji1] za to mój M na luzie, brak go na ręce i wszystko i do mnie gada 'weź go ode mnie' a ja się wystraszyłam, szczęście że znajoma zaraz do niego powiedziała ze ja przecież w ciąży to nie mogę [emoji12] serio bałam się takie dzieci nosić i zabawiać. A jak się Konrad urodził, zrobił pierwsza kupkę to wolałam położna żeby zmieniła bo ja się bałam żeby źle zrobię. Ona się śmiała i powiedziała że muszę sama to robić [emoji12] a potem już z górki [emoji6]
Ja mam jakieś tam doświadczenie bo jak miałam 13 lat to brat się urodził i ja wręcz kochałam się nim opiekować dopóki nie skan żył 3 lat.
Teraz mam trochę styczności z kuzynkami chłopa, mają roczek i 3 latka i są to jedyne dzieci które akceptuje w tym momencie [emoji85]

Swoim się zajmę ale co to będzie później jak się będzie chciało bawić [emoji85][emoji85]
 
Ja generalnie lubie dzieci duzo ich w rodzinie i córka siostry dlugo sie opiekowałam jak byla maleńka.

Ale posiadania swojego dziecka mega sie boję.
 
Ja się boję macierzyństwa i nie wiem czy się nadaje. Jestem leniwa, samolubna i nie lubię się z dziećmi bawić. Ja ogólnie dzieci powyżej 1.roku życia nie lubię. Wkurzają mnie rozwydzone bachory które ciągle spotykam na swojej drodze. Na palcach jednej ręki policzę ile dzieci w przedziale 1-7 lubię. Także sama się zastanawiam jak to będzie.


Dziś rano mi młody tak w brzuch kopnął że widać było i jakiś taki dziwny dziewk z siebie wydała z zaskoczenia, [emoji23]
Ja to roznie z tymi dziecmi, ogolnie lubie ale na chwile. Kiedys takie 4 latki mnie irytowaly a teraz mnie rozsmieszaja. W ogole inaczej patrze na wszystko od kiedy mam sama dziecko. Z Julka nie siedze godzinami, owszem znajduje jej zajecie i cos tam z nia robie, ale nauczylam ja tez ze musze miec chwile dla siebie. Zreszta gdyby nie to, to nie wiem co bym zrobila przez te tygodnie co lezalam na poczatku ciazy i teraz. Fakt ze nadal jej najlepiej kiedy moze byc doczepiona do mojej nogi [emoji23]
Niektorych dzieci nie lubialam i raczej nie polubie, inne uwielbiam. To chyba jak z doroslym, albo kogos sie lubi albo nie. Dobrze ze nie pracuje w przedszkolu [emoji12]
 
Ja mam jakieś tam doświadczenie bo jak miałam 13 lat to brat się urodził i ja wręcz kochałam się nim opiekować dopóki nie skan żył 3 lat.
Teraz mam trochę styczności z kuzynkami chłopa, mają roczek i 3 latka i są to jedyne dzieci które akceptuje w tym momencie [emoji85]

Swoim się zajmę ale co to będzie później jak się będzie chciało bawić [emoji85][emoji85]
No ja miałam dużą styczność ale jak sama miałam 10-12 lat bo jeździłam na wieś do babci a tam kuzyn 7 lat młodszy ode mnie i kuzynka podrzucala swoje dzieci, jeszcze młodsze. Tylko potem mnie te dzieci przerazaly dopóki swojego pierwszego nie urodzilam, a teraz wszystkie maluchy uwielbiam, nawet te niegrzeczne [emoji12]
 
Ja to roznie z tymi dziecmi, ogolnie lubie ale na chwile. Kiedys takie 4 latki mnie irytowaly a teraz mnie rozsmieszaja. W ogole inaczej patrze na wszystko od kiedy mam sama dziecko. Z Julka nie siedze godzinami, owszem znajduje jej zajecie i cos tam z nia robie, ale nauczylam ja tez ze musze miec chwile dla siebie. Zreszta gdyby nie to, to nie wiem co bym zrobila przez te tygodnie co lezalam na poczatku ciazy i teraz. Fakt ze nadal jej najlepiej kiedy moze byc doczepiona do mojej nogi [emoji23]
Niektorych dzieci nie lubialam i raczej nie polubie, inne uwielbiam. To chyba jak z doroslym, albo kogos sie lubi albo nie. Dobrze ze nie pracuje w przedszkolu [emoji12]
Ja swoje też uczę samodzielnej zabawy. Kiedy jest czas i pora to robimy rzeczy razem ale np mój 6 i 9 latek już sami głównie się sobą zajmują, zaś lubią przyjść do mamy i się poprzytulac [emoji16] Maks jest jeszcze mały to on więcej się bawi ze mną, no i samego go nie zostawię bo by zrobił imprezę [emoji6] ale jak bierze puzzle i sam układa czy klocki to ja nie wnikam w to[emoji6]
 
Lubię dzieci. Ale nie wszystkie. Niektóre są nieznośne do takiego stopnia, że mnie to irytuje. Nie mówię, że moje dzieci są aniołami. No ale jednak uważam, że mam złote dzieci pod względem zachowania. Broją, jak to dzieci... Ale ogólnie nie mogę sobie nic zarzucić pod względem ich wychowania. Zobaczymy jak będzie dalej.
 
Lubię dzieci... swoje. Inne niekoniecznie:) większość moim zdaniem jest rozbestwiona i przeraża mnie jak się zachowują-mowie tu np o rówieśnikach mojej córki (9-10lat). Lubię też dzieci moich dwóch przyjaciółek, bo podobnie patrzymy na wychowanie i one mi nie przeszkadzaja. Ale pamiętam do dziś jak przyszedl do nas kolega mojego męża ze swoją dziewczyną i jej dzieckiem i ta gówniara zaczęła mi skakać po kanapie,no myślałam,że ja usadze wzrokiem. A matka zero reakcji. To była ich pierwsza i ostatnia wizyta razem, oboje z mężem byliśmy w szoku. I żeby nie bylo, nie było to trzyletnie dziecko tylko miała wtedy chyba 6 albo 7 lat, powinna umieć się zachować,gdy gdzieś wychodzi i nie zna kompletnie osób, które ją zaprosily.
 
Ale fajne macie już te brzuszki :-)

Ja nie umiem robić sama sobie zdjęć, muszę poprosić swojego m, ale jak już mi zrobi to też się podzielę :-)

Miłej niedzieli !!!
 
reklama
Lubię dzieci... swoje. Inne niekoniecznie:) większość moim zdaniem jest rozbestwiona i przeraża mnie jak się zachowują-mowie tu np o rówieśnikach mojej córki (9-10lat). Lubię też dzieci moich dwóch przyjaciółek, bo podobnie patrzymy na wychowanie i one mi nie przeszkadzaja. Ale pamiętam do dziś jak przyszedl do nas kolega mojego męża ze swoją dziewczyną i jej dzieckiem i ta gówniara zaczęła mi skakać po kanapie,no myślałam,że ja usadze wzrokiem. A matka zero reakcji. To była ich pierwsza i ostatnia wizyta razem, oboje z mężem byliśmy w szoku. I żeby nie bylo, nie było to trzyletnie dziecko tylko miała wtedy chyba 6 albo 7 lat, powinna umieć się zachować,gdy gdzieś wychodzi i nie zna kompletnie osób, które ją zaprosily.
U nas bywa koleżanka syna. Lat prawie 8. Kiedyś bywała co drugi dzień. Irytowało mnie to, bo samo dziecko mi nie przeszkadzało, złota dziewczynka jakby dziecka nie było. Ale była pod opieką wujka, jej mama za granicą. No i wszystko ok, dziecko mi absolutnie nie przeszkadzało. Ale kurde wujek ją wysyłał do nas prosto ze szkoły, bez obiadu, bez odrabiania lekcji. I tak robię obiad to żaden problem porcja więcej ale irytuje mnie takie olewanie dzieciaka. Najważniejsze, kiedy moje dzieci wracają ze szkoły to ciepły posiłek i odrobienie lekcji. Do wujka nie docierało, zgłosiłam to w szkole. Nadal do nas przychodzi ale wtedy, kiedy wszyscy mamy na to czas. Nikt się na szczęście na mnie nie obraził za interwencję w szkole. Matka wróciła i od razu dziewczyna ma się lepiej, co nawet widać.
Poza nią bywa u nas w domu corka przyjaciółki i to jest trochę wyzwanie, bo mała prawie nie widzi i o ile jej matka podchodzi do tego bardziej na luzie - dziecko lat 5, swietnie sobie radzi to ja latam za nią jak oparzona bojąc się, że sobie krzywde zrobi ;) A zachowanie - jak to pieciolatka, czasami się poklocą z moją corką ale na ogół ladnie się bawią. Nie ma zadnego skakania po łóżkach, czy jakiegoś wielkiego brojenia. Za to gadane młoda ma :) Poza tym czasami przyjeżdżają corki szwagra. Lat 3 i 1. Tez zlote dzieci. Chyba nie znam żadnych brojarzy obecnie :)
 
Do góry