Kochane już jestem... wczoraj nie miałam już siły pisać, zmęczona psychicznie byłam...
U nas wszystko ok, ale zanim weszłam to naprawdę myślałam, że umrę ze strachu. Najpierw napiszę co u Nas, maluszek ma 22.6 mm i <3 160u/min jest ładniutki i okrąglutki i machał do mnie rączkami i nóżkami, lekarz powiedział: ooo jaki ładny misiek
a ja:misiek? może misia? a on: heh zobaczymy na następnej wizycie
Dzieciątko ładnie rośnie, szyjka macicy ok
Co do kłuć - to normalne macica się poszerza i to nie jest nic niepokojącego, a dziewczyny po cc będą to jeszcze boleśniej odczuwały, unikać szybkich ruchów, nie nosić nic ciężkiego, żeby dodatkowo nie forsować dolnych mięśni, jakby coś już tam mocno się ponaciągało, nogi do góry i można nospę wziąć
A teraz co do całego dnia, jechałam to jeszcze byłam w miarę spokojna, choć miałam w głowie koszmary nocne. Dojechałam to byłam pierwsza pod drzwiami, zaraz za mną laseczka z wynikami-kontrola jajeczkowania, potem zapłakana cała dziewczyna i potem z taki małym brzuszkiem jak mój. Ta zapłakana pyta czy ją przepuścimy bo zaczęła w pracy krwawić i boi się, że o wszystkim, bo chociaż to wpadka to bardzo się ucieszyli z mężem na widok II kreseczek, mają córkę 6 lat i jakoś wcześniej "zawsze był czas". Oczywiście nikt nie protestował i weszła pierwsza. A mój stres rósł. Od lekarza wyszła spokojniejsza, dostała leki na podtrzymanie, ma być na sms z dr i co kilka dni zrobić bete. W między czasie sekretarka zakładała kartę ciąży tej z podobnym brzuszkiem do mojego, niby była w 13tc, przyniosła wyniki i taka bardzo spokojna i szczęśliwa była, weszła, minęło 15 min, pół godz, 45 min a ona nie wychodzi, po chwili wyszła cała zapłakana nie wiem co było bo od razu wchodziłam ja, lekarz też mocno westchną, dopiero mu się mina zmieniła jak mojego "misiaczka" zobaczył. Po badaniach powiedział, żebym na nast wizyte przyniosła wyniki z pierwszej ciąży bo części nie trzeba powtarzać, kazal iśc zapisać się na prenatalne (12.01.2015) i założyć kartę ciąży. Poszłam a sekretarka do mnie Pani Moniko nie założymy karty, dobrze? a ja: no dobrze, do niczego mi ona nie potrzebna, ona mówi, ciężki dzień dzisiaj, niech Pani dba o siebie...
Złożyłam życzenia świąteczne wszystkim i wyszłam, ahh teraz będę sie podwójnie oszczędzałam, nie chcę przechodzić tego co one... jeszcze od brudnych okien nikt nie umarł
Dziewczynki uważajcie na siebie i fasolki