Liczy się od 1 dnia ostatniej miesiączki. To 0tc. Czyli w 28 dc mamy 4+0, zakładając, ze cykle są 28 dniowe.
W ogole powiem wam, że najadlam się strachu, postanowiłam nie robić bety, bo to ttlko zamieszanie i nerwy, ale byłam na wizycie wczoraj, w 4+3, kiedy pe herzyk dopiero się pojawią i ma 1 mm, przesunięcie o 1 dzien i już nic się nie zobaczy. Ginka nic nie widziała, poza ładnym endo, wcześniej, przez polipy, było niejednorodne, kazala iwc na betę, zapieralam się, ale poszlam, wyszla 1600, wyslalam jej wynik, a ona mi o ciazy pozamacicznej nagadala, bo powinien być już widoczny pęcherzyk, oczywiście może się jeszcze pojawić, ale jakby nie... chciałam przyjść w poniedziałek, ale ona zaczęła mowic o sorze, że najlepiej od razu jechać szukać pecherzyka, 12 godzin po ziwycie, lub na drugi dzień do niej na wizytę. No tak mnie wystraszyła, że jak nigdy w żadnej ciazy nie panikowałam, to byłam przerażona, w środku wiedziałam, że jest beta, że pęcherzyk ma czas jeszcze 1-2 dni co najmniej, że ładne endo, jak nie moje, piersi bola jak w każdej ciazy, to musi być ok. Dziś musiała mi mocno docisnąć brzuch dłonią, aby udało się go uwidocznic, wiec pewnie tak się przyczepił, że wczoraj w ogole go nie zobaczyła. Powiedzialam jej, że nie wolno tak straszyć pacjentek, bo mogą zawału dostać, a ona mi na to (dobrze mnie zna i wie, że mnie mało co rusza), że przynajmniej się wystraszyłam i przyszłam, a tak to mogło się coś wydarzyć do poniedziałku. No, jaką zabawna. Tata oto historia mnie spotkała na wstępie.