Szczerze to wczorajszy i niedzielny dzień był tragiczny, zaczełam plamić i moje poronienie stało się takie ... Realne ...
Nie mogłam siebie z tym poradzić i wylałam morze łez... Ale dziś już jest dobrze. Mam wyjęte 2h życia nad ranem ... Podczas porodu nie miałam takich Skórczy jak dziś, podczas ronienia... A fizycznie - USG ok, raczej obejdzie się bez zabiegu ale w piątek dla pewności mam się jeszcze lekarce pokazać. Bardzo jej zależy też żebym nie musiała mieć łyżeczkowania.
Przetrawilam wszystko i zaprawiona w boju zadzwoniłam do kliniki zapisać nas na procedurę finansowaną z MZ. Koniec lipca mamy kwalifikacje
ogólnie mega pozytywnie z tego projektu jestem zadowolona. Oby do terminu kwalifikacji pojawił już się regularny cykl (pierwsza miesiączka) i żeby po ilości wpływających wniosków nie zaostrzyli wytycznych do przyjęcia do programu