To pod względem imienia ja się cieszyłam, że nie jesteśmy z moim D małżeństwem, bo musieliśmy jechać do urzędu razem, więc by mi numeru z sekretnym zarejestrowaniem dziecka nie mógł zrobić i dać na imię Jaś albo Piotruś. Za to ja byłam tak zdesperowana, że stwierdziłam, że jak się nie zgodzi na któryś z moich pomysłów, to pojadę sama i powiem, że ojciec nieznany
Na szczęście na końcu wyszło na moje, bo ja mu dałam listę z imionami, które mi się podobają i mój D z tej listy wybrał Bazyli, ale mówi do mnie, że nie Bazyli, tylko Bazyl. Trochę mi się mniej ten Bazyl widział, ale się zgodziłam, bo sobie pomyślałam właśnie, że trzeba iść na kompromisy. No i pojechaliśmy do urzędu mając zarejestrować Bazyla. Pani urzędniczka się nas pyta jak chcemy dać dziecku na imię. Już miałam powiedzieć, że Bazyl, a mój D mi wszedł w słowo i powiedział Bazyli. W ostatniej chwili zmienił zdanie.
I tak mamy Bazylego do którego i tak często mówimy Bazyl. Już po fakcie się dowiedziałam, że jest jeszcze jedna wersja tego imienia, Bazyliusz, ale już było za późno