No dobra, pora zakończyć ten super weekend... gdyby nie było tak gorąco, chętnie poszłabym spać od razu...
Long story short, stary wrócił z urodzin swojego chrześniaka, co to tylko na kawę go zaproszono. W rezultacie otrzymał łaskę pozwolenia przyjścia również na obiad... Oczywiście wszystkie animozje, jak to świetnie potrafi robić jego rodzina, zostały zamiecione pod dywan. No i stary wniebowzięty, świat jest piękny. Od wczoraj mi wysyłał z tej imprezy zdjęcia niemowląt, kilkulatków w baseniku, zadowolony z siebie. I w ogóle o co mi chodzi? Wcale on do mnie nie przychodził 2 dni temu się żalić na swojego brata, co ja wymyślam. Nigdy nie było sprawy. I w ogóle to czy moja rodzina jest doskonała? Czy on coś kiedyś mówił na ich temat? (.......).
W środę mamy rocznicę ślubu. No to obchodzenia nie będzie, bo chyba i nie ma czego świętować... zresztą stary nic nie zaplanował, bo miał ważniejsze sprawy najwyraźniej.