coś mi powiadomienia szwankują. Tak, najpierw 1-2 dni po godzinie, potem po dwie i coraz dłużej…ale w ogóle to będzie chodzić na 4 h, bo jest dzieckiem strasznie przywiązanym do nas i strachliwym, mimo licznych prób oswajania z innymi ludźmi od dawna. Nawet do dziadkow nie chce na ręce :/ Do tego kiepsko je normalne jedzenie poza piersią i trudno ją uśpić

Na szczęście mam wolny zawód, wiec mogę sobie na to pozwolić.
Może w żłobku magicznie stanie się dzielną żłobkowiczką

Mysle ze nawet tydzień takiej krótszej adaptacji jest dobrą opcją. Podobno istotne jest pozytywne nastawienie rodzica, wiec ja już przygotowałam sobie melisę i ahoj przygodo!
o, my też mamy jedno dziecię bardziej lękliwe. Moja córka ma bardzo szeroką przestrzeń osobistą, do której nie wolno wchodzić

Znaczy..., najbardziej przeszkadza jej, jak ktoś do niej coś mówi. Albo jest za blisko jeśli to obca osoba. Generalnie do nikogo nie lubi chodzić. Już jest lepiej niż było. Bardzo obserwuje brata, który jest ekstrawertykiem i on choć też czasem się boi (to jest normalne!), to szybciej ogarnia sytuację i zaczyna swoje wyprawy. Ale na ręce do innych też nie lubi chodzić. Na początku na córkę nie mógł nawet nikt spojrzeć. Teraz jak nikt się nie wyrwie do niej z entuzjazmem, to się oswaja i luzuje. Dalej zaczyna płakać jak np dziadek zbliża się do niej na odległość, na którą wobec mnie pozwalam jedynie mężowi i dzieciakom

ale jak ją zostawi i potem zacznie zaczepiać z odpowiedniej odległości (ja nie wiem, on chyba ślepy jest, że chce tak blisko), to się śmieje. Albo jak robi kuku, to też się śmieje. Ale absolutnie żadne ręce i żadnego dotykania. Raz przegiął i biedulka już całą drogę powrtoną do domu płakała (ponad godzina jazdy autem). Ja kiedyś pęknę i zrobię awanturę stulecia. No jak dziecko mówi :nie, nie, nie i macha ręką na nie i wygania, to chyba jest jasne o co chodzi, nie? Nosz kuźwa, dla niego chyba nie.
A jak pytają jak tam u mojej rodziny, czy dzieć płacze itd, no to mówię, że nie płacze. Bo nie płacze. Bo każdy szanuje, rozumie i ok. Bo ja byłam taka sama

I właśnie na mnie stosowano metody teścia. A nawet jeszcze drastyczniej. Bo uważano, że im szybciej się przyzwyczaję tym lepiej. Bo inaczej będę odludkiem. Wiecie jaki jest efekt? Mieszkam daleko od rodziny, niektórych nie widziałam już lata i nie tęsknię. Z niektórymi się widzimy czasem. No, z moją siostrą i jej dziećmi najczęściej. No i tyle (rodziców już nie mam. Ani mojej babci).
W związku z tym, że wiem przez co córka przechodzi, oswajanie robimy po mojemu. Naprawdę, jak mija, powiedzmy godzina, to ona zaczyna już gadać, chce chodzić, zagląda, jest ciekawa, bawi się zabawkami, pośmieje się czasem, bo ktoś się powygłupia z daleka. Naprawdę jest lepiej w porównaniu z tym co było.
Kwiat Jabłoni a jak reaguje twoja córeczka na dzieci? Moja jest ostrożna, ale zupełnie inaczej niż na dorosłych. Jest bardziej ciekawa, nie przeszkadza jej, że na nią patrzą, że mówią do niej. Bardzo obserwuje co robią i chce powtarzać. Może właśnie przedszkole dobrze na twoją bambaryłkę zadziała? Jak byłam mała, to pamiętam, że bardzo chciałam iść do przedszkola. BARDZO! Ale postanowili mi wmówić lęk przed innymi. A ja się nie bałam! Ja tak bardzo chciałam iść do dzieci! Pamiętam to do dziś! Tak samo chciałam jeździć na wakacje, na obozy (okres bardzo wczesno - szkolny. Klasy 1-3?) ale mnie straszyli (tak, straszyli), że ja tam nikogo nie znam i nie będzie mamy... Nie rozumiałam dlaczego to jest problem.
Muszę uważnie obserwować tę moją, aby nie przegapić momentu kiedy będzie chciała być bardziej samodzielna i gdy będzie wychodziła ze swojej strefy komfortu.
Jedna pani psycholog dziecięca powiedziała, że u bliźniaków ten okres może trwać dłużej, bo one swoje społeczne potrzeby zaspokajają między sobą. Więc u mnie potrwa to dłużej. Ale u ciebie żłobek, czy przedszkole, mogą odmienić twoje dziecię
jak na razie, jestem nastawiona, że posyłam moje do przedszkola jak skończą 3 lata. Chyba, że mnie (w)uj strzeli, to szybciej
