Sanderko, opowiem Ci pewną historię na temat tych plamień.
Raz też tak miałam, rok temu dokładnie w tym samym czasie co Ty - maj czerwiec. Objawy identyczne - nie dostałam okresu, tylko plamienia. Nikłe, ale plamienia. Brązowe plamki. Wystraszyłam się, trzy testy - negatywne, na jednym cień. Poszłam do lekarza, zaznaczam, że bardzo dobrego, a jako, że często tu wymieniany jest wiek ginekologów, to ma obecnie pod 50 jakby kogoś to interesowało. Bardzo, ale to bardzo dokładnie mnie zbadał. Powiedział, że w zasadzie WSZYSTKO jest w porządku. Nawet bardzo w porządku. I naprawdę nie wie skąd to plamienie. Kazał odczekać trzy dni, zrobić test ciążowy ponownie, jak negatywny albo tym bardziej pozytywny to przyjść. Znów test, negatywny, poszłam - dostałam tabsy na zatrzymanie plamień. Co więcej -plamienia nie ustały. Lekarz, który za wizyty bierze 150 zł, za trzecim razem wraz z kolejnymi szczegółowymi badaniami nie wziął ode mnie pieniędzy, tak zaznaczę, żeby go wychwalić
![Wink ;) ;)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Powiedział, że mam zrobić betę, wciąż utrzymując, że naprawdę NIE MA POWODÓW do plamienia, chyba, że jest ciąża bardzo wczesna z uwagi na przesunięcia, bo wyglądałam jak po owulacji. Zrobiłam - negatywna. Rozmawiałam z panem doktorem jeszcze raz, znów darmowa konsultacja, zalecił zbadanie dogłębne hormonów oraz nasienia mojego M. I wtedy zapytał, czy się odchudzałam bądź czy zleciała mi waga sama z siebie. Mówię, że dosłownie 5 kg spadło z miesiąc temu, i to powoli, bez drastyczności. Powiedział, że jest przekonany, że to od tego. Innych, fizycznych powodów nie było - ani torbieli, ani niczego innego. Przy okazji zdiagnozował mi tyłozgięcie. Zapisał żelazo, bo ciągłe plamienia zaburzyły jego poziom, a okres przyszedł idealnie w drugim albo trzecim terminie, co powinien.
Konkludując - Sanderko, PROSZĘ CIĘ. Zrób betę. BŁAGAM. Nie katuj się testami. Miej czarno na białym, co? Zrób betę, a potem do lekarza marsz. Nie robię Ci nadziei, ani tej nadziei nie niszczę - możesz być w ciąży (tak btw to i ja, jak India, szczególnie na tym zdjęciu na słońcu, cień widzę). Ale równie dobrze mogło to być od schudnięcia. Będziesz wiedziała NA PEWNO po becie gdzie i w jaką stronę patrzeć.
I Kochana, nie rań swojego J., że to jego wina. Niczyja, kochana. Nie ma pewności, a to już dużo. Zraniłabyś go swoją złością. On też się stara. Oczywiście może się przebadać, nie zaszkodzi, nie wyklucza się jego problemów. Ale 8 cykli Mała to nie tragedia. Nie mówię, że to krótko, i że przez ten czas nie cierpiałaś, albo nie przeżywałaś nieudanych cykli. Wiem co mówię - ja po 18 cyklach - gdzie niby na początku było bez spiny, a może się uda, fajnie jakby było, potem już coraz większy zawód, potem zastanawianie "czy wszystko ze mną okej, czy z M okej" - z cyklu na cykl coraz bardziej cierpiałam. Oprócz jednego jajnika mającemu się ku PCOS i tyłozgięcia nic mi nie jest. M. nasienie w pełni sprawne. Nie udaje nam się. Ale wierzę, że kiedyś będzie na TAK. Masz dwójkę cudownych synków, kochanego J., który też się stara jak może. I nie powiem Ci "wyluzuj i działaj i nie myśl", bo jak się chce dziecko, tego pragnienia nigdy się nie zdusi. Szczególnie, że jakiś czas czekasz już na ten cud.. Bo dziecko to cud - i na pewno go doświadczysz po raz trzeci! Tylko zadbaj o siebie, poczekaj jeszcze trochę, potem porozmawiaj z J. o badaniach, to nic strasznego, i nadal działajcie. Natura czasem płata różne i dziwne figle, a zachodzenie w ciąże to nie proces robienia kupy - potrzeba cierpliwości. Mówię Ci to ja - młoda, 24-letnia kobieta oczekująca 1,5 roku na serce pod sercem ;**