Mycha:)
Mama Wojtusia i Jasia :)
Witam się porannie:-)
Słoneczko świeci, mąż śpi bo dzisiaj wolne ma bo jedziemy na bierzmowanie gdzie oboje jesteśmy świadkami a tak Mi się nie chce że porażka, no ale jak już się zgodziliśmy to teraz odmówić nie można ....
Dzisiaj na szczęście głowa nie boli i czuję się o niebo lepiej niż wczoraj jakie to cudowne uczucie :-) ;-)
To fajnie, że to nie wody i najważniejsze że pojechałaś do lekarza przynajmniej się troszkę uspokoiłaś a jeśli nadal coś tam leci i się denerwujesz to jedź jeszcze raz dla świętego spokoju.
No to Ja mam to samo, też siedzę w domu od początku ciąży i czasami usiadła bym i płakała, mąż wcześnie jeździ do pracy późno wraca a na weekendy też z chęcią na ryby jedzie a Mnie wywiezie do mamy i zadowolony i nie rozumie że czasami chciałabym spędzić z nim więcej czasu, dla niego liczy się to że ciężko pracuje i że należy mu się relaks ale Ja przy dwulatku też się narobię w domu i też Mi się coś od życia należy.. Jak jedzie w sobotę na ryby to niedzielę mógłby z Nami spędzić a nie też i w niedzielę ciągnie Go na ryby :-( :-( no i co tu w takiej sytuacji zrobić??? :-( Za każdym razem odpuścić - to chyba nie najlepszy pomysł ....
No to sobie ponarzekałam, teraz lecę jakieś śniadanko zmontować, kawusię i na miasto załatwić kilka spraw ... Usz jak Mi się nie chce jechać na te bierzmowanie nosz kurna .....
Słoneczko świeci, mąż śpi bo dzisiaj wolne ma bo jedziemy na bierzmowanie gdzie oboje jesteśmy świadkami a tak Mi się nie chce że porażka, no ale jak już się zgodziliśmy to teraz odmówić nie można ....
Dzisiaj na szczęście głowa nie boli i czuję się o niebo lepiej niż wczoraj jakie to cudowne uczucie :-) ;-)
byłam w szpitalu....
Pan doktor powiedział że coś rzeczywiście wycieka ale to na pewno nie są wody płodowe....
i że jeżeli będzie się to dalej zdarzać to mam się jeszcze zgłosić....;-)
To fajnie, że to nie wody i najważniejsze że pojechałaś do lekarza przynajmniej się troszkę uspokoiłaś a jeśli nadal coś tam leci i się denerwujesz to jedź jeszcze raz dla świętego spokoju.
Atomówka,Big Child-dobrze wiem o czym mówicie,też siedzę w domu,tylko,że ja od początku ciąży...już się powoli przyzwyczaiłam,zaczynam lubić to lenistwo i spokojny,niespieszny rytm dnia...brakuje mi czasem towarzystwa,ale że ja jestem typ samotniczki to aż tak jakoś bardzo nie cierpię z tego powodu...żal mi tylko kontaktów z ludźmi z pracy,bo to się tak dziwnie stało,że przestali się odzywać prawie zupełnie.No fakt,wyprowadziłam się do innego miasta,"za mężem'':-),ale od czego są smsy,telefony...mam takie wrażenie,że przez ciążę zostałam odsunięta na boczny tor,społecznie odizolowana,jakby ciąża stanowiła dla ludzi jakieś zagrożenie,choroba zakaźna czy jak?Wkurza mnie to !
No to Ja mam to samo, też siedzę w domu od początku ciąży i czasami usiadła bym i płakała, mąż wcześnie jeździ do pracy późno wraca a na weekendy też z chęcią na ryby jedzie a Mnie wywiezie do mamy i zadowolony i nie rozumie że czasami chciałabym spędzić z nim więcej czasu, dla niego liczy się to że ciężko pracuje i że należy mu się relaks ale Ja przy dwulatku też się narobię w domu i też Mi się coś od życia należy.. Jak jedzie w sobotę na ryby to niedzielę mógłby z Nami spędzić a nie też i w niedzielę ciągnie Go na ryby :-( :-( no i co tu w takiej sytuacji zrobić??? :-( Za każdym razem odpuścić - to chyba nie najlepszy pomysł ....
No to sobie ponarzekałam, teraz lecę jakieś śniadanko zmontować, kawusię i na miasto załatwić kilka spraw ... Usz jak Mi się nie chce jechać na te bierzmowanie nosz kurna .....