reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

wizyty lekarskie, wyniki badan, zdjęcia z usg, płeć

Dziewczyny czyli wszystkie wizyty ok... super....
ciekawe ile z nas urodzi dokładnie w terminie... chyba wiele nie będzie takich porodów...
 
reklama
Dowiedz się, czy szpital nie wymaga wyniku takiego badania, te szpitale o ktorych ja myślę- wymagają..

a ja juz pisałam... że boję sie ze nie zdarzę... Wymaz pobierany bede miala (po 3 wczesniej nieudanych probach) dopiero w piatek. Potem musze czekac dwa tygodnie na wynik. No chyba ze nic nie wyhodują to moze 10 dni...

i jakies mam przeswiadczenie, ze nie zdążę odebrac wyniku... :( a wiem ze w moim szpitalu jest to wymagane

wynik - jak wynik... ale jak cos wyhodują to trzeba bedzie to przeleczyc antybiotykiem - na podanie ktorego nie bedzie juz czasu :(
 
a ja juz pisałam... że boję sie ze nie zdarzę... Wymaz pobierany bede miala (po 3 wczesniej nieudanych probach) dopiero w piatek. Potem musze czekac dwa tygodnie na wynik. No chyba ze nic nie wyhodują to moze 10 dni...

i jakies mam przeswiadczenie, ze nie zdążę odebrac wyniku... :( a wiem ze w moim szpitalu jest to wymagane

wynik - jak wynik... ale jak cos wyhodują to trzeba bedzie to przeleczyc antybiotykiem - na podanie ktorego nie bedzie juz czasu :(



po nieudanych próbach?????
 
Zgodnie z obietnicą trochę o pobycie w szpitalu:

W Wielką sobotę z samego rana wysłałam do ginki sms z moimi obawami w sprawie bolącego brzucha, na co otrzymałam wiadomość "W tej chwili na IP"... No i okazało się, że szyjka oczywiście skrócona i rozwarta na 1 cm... Przeraziłam się okrótnie. Przez 3 dni byłam pod kroplówką - Fenoterol i Izoptin - tragedia! Oddychać się nie doło, serce kołatało, w klatce ściskało, ręce się trzęsły, głowa bolała, nawet nogi mnie bolały. Jak położna mi powiedziała, że dostałam już serię zastrzyków na rozwój płuc dziecka i jakby mała sie urodziła, to wszystko byłoby ok., to w pewnym momencie nawet pomyslałam sobie, że może lepiej jakby się już urodziła... - WYRODNA MATKA!
Póżniej było juz lepiej, przeszłam na doustne i organizm się przyzwyczaił. Lecę nadal na maksymalnej dawce (6 razy na dobę) i tak do końca kwietnia pewnie.
Najważniejsze, że wstrzymali akcję porodową i młoda jeszcze się trochę pogrzeje w brzuchu :)

W szpitalu super opieka, na każde moje zawołanie zjawiała się położna, a w przypadku skurczy lekarz. Porobili mi wszystkie badania i jestem spokojna, że z mała wszystko ok.

Teraz leżę w domciu i mam osobistą połążną prawie 24 h - mojego M. :p Nie pozwala mi się na krok ruszyć z łóżka (tylko do łazienki). Ale bajzel w domu taki, że wolę nie patrzeć, ale to już nie ten wątek :p
 
Zgodnie z obietnicą trochę o pobycie w szpitalu:

W Wielką sobotę z samego rana wysłałam do ginki sms z moimi obawami w sprawie bolącego brzucha, na co otrzymałam wiadomość "W tej chwili na IP"... No i okazało się, że szyjka oczywiście skrócona i rozwarta na 1 cm... Przeraziłam się okrótnie. Przez 3 dni byłam pod kroplówką - Fenoterol i Izoptin - tragedia! Oddychać się nie doło, serce kołatało, w klatce ściskało, ręce się trzęsły, głowa bolała, nawet nogi mnie bolały. Jak położna mi powiedziała, że dostałam już serię zastrzyków na rozwój płuc dziecka i jakby mała sie urodziła, to wszystko byłoby ok., to w pewnym momencie nawet pomyslałam sobie, że może lepiej jakby się już urodziła... - WYRODNA MATKA!
Póżniej było juz lepiej, przeszłam na doustne i organizm się przyzwyczaił. Lecę nadal na maksymalnej dawce (6 razy na dobę) i tak do końca kwietnia pewnie.
Najważniejsze, że wstrzymali akcję porodową i młoda jeszcze się trochę pogrzeje w brzuchu :)
łacze sie z Toba w bolu. przechodzilam to samo. na pompie z fenoterolu i isoptinu myslalam, ze zejde, jakbym maraton przebiegla. taki mega zgon ponad dobe. tez juz wolalam zeby sie mala urodzila. i przysiegalam sobie, ze juz nigdy przenigdy zadnej ciazy.
 
reklama
Afiliacja - Biedna Ty... dobrze, ze już najgorsze za Tobą ale bardzo współczuję konieczności brania tych świństw.. ja liczyłam dni i godziny do końca terminu brania tego cholerstwa. Super, ze M. tak się czule Toba teraz opiekuje - zuch chłop!!!!
 
Do góry