reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Watek Porodowy

reklama
Black Wizzard - gratulacje raz jeszcze. Dzielna kobitka z ciebie, bo trochę to wszystko trwało, no i córcia niezły gigancik :):):)
 
[FONT=&quot]no to chyba teraz kolej na mnie,
A wiec jest 18.12 popołudnie siedzimy sobie z moją mamą i żartujemy że teraz to już trzeba dzidzię popędzić bo termin mam na 19.12 a tu nic :confused:,[/FONT] [FONT=&quot]zabrałyśmy się za intensywne sprzątanie mieszkania :tak:[/FONT] [FONT=&quot]bo właśnie się nam kończył remont łazienki,miałam nadzieję że to coś pomoże, no i na wieczór zaczęły się skurcze co 30-25-20 minut myślałam że to tak tylko z wysiłku i położyłam się spać.Przetrwałam tak noc, rano ok godz 10 obudziłam się i wstając z łóżka odeszły mi wody:baffled:[/FONT] [FONT=&quot]W pierwszej chwili myślałam że popuściłam, więc idę do łazienki a mi tu ciągle coś leci, myślę sobie kurcze dlaczego nie mogę tego powstrzymać ale po maratonie schodów tak mi chlusnęło że :szok:[/FONT] [FONT=&quot]zwariowałam, z powrotem na górę budzę mamę i mówię "chyba mi wody odeszły" a mama na to :-D,[/FONT] [FONT=&quot]Budzę mojego M i mówię to samo a on na to " to mnie obudź jak już będziesz gotowa do wyjścia" :wściekła/y:[/FONT] [FONT=&quot] Była w takim szoku że tak jak stałam wlazłam do brodzika i wołam moją mamę żeby zrobiła kawę i przyszła do mnie pogadać bo tak mi mocno wody odchodziły że nie miałam wyjścia musiałam tak stać. Później szybki prysznic i do szpitala, korki takie że masakra jechaliśmy godzinę normalnie ok 10 min. Na miejscu jeszcze się okazało że przenieśli izbę przyjęć na drugi koniec szpitala.Po wielu różnych dziwnych sytuacjach nie będę się już rozpisywać o 12:30 przyjęto mnie na oddział, podłączono pod ktg i zabroniono chodzić:-([/FONT] [FONT=&quot]okazało się że mam zielone wody.Skurcze mocne ale za krótki więc podłączyli oksytocynę a i rozwarcie na 2 palce.Trafiłam na młodą położną co nawet venflonu nie potrafiła podłączyć próbowała się wkuć kilkanaście razy w różnych miejscach i nic żyły mi pękały zawołała lekarza i obie próbowały skończyło się że miałam venflon na obu rękach.O 14 misiek pojechał do domku coś zjeść i się wykąpać i wrócił o 17. Mi podłączyli kroplówki na wzmocnienie jak to nazwała pani doktor śniadanie i obiadek, po 17 rozwarcie nadal 2 a badanie robił tak niedelikatny pan dr ze darłam się wniebogłosy misiek mi później powiedział że miał ochotę mu przywalić. Pozwolili mi iść pod prysznic, po 30 min z powrotem na fotel i badanie ale już się nie zgodziłam i przyszła inna pani dr no i rozwarcie na 6, ten głupi facet kazał podłączyć kolejną oksytocynę:angry:[/FONT] [FONT=&quot]w takiej dawce ze już po kilku minutach miałam takie skurcze że się darłam na całą porodówkę.W przerwach między skurczami już odpływałam nie miałam już siły.O 19 przyszła zmiana położnych i trafiłam na super fajną babeczkę podała mi coś na znieczulenie i było już lepiej poprosiłam ją żeby mi odpięła ktg i pozwoliła pójść do WC to było ok 20 stwierdziła że jak wrócę to pewnie zaczniemy rodzić. W toalecie miałam już bóle parte.Wróciłam na foteli położna wytłumaczyła jak mam przeć i jaką przyjąć pozycję żeby poszło szybko i sprawnie. Przyszedł ten wstrętny lekarz i podczas parci pchał mi z całej siły na brzuch bolało jak cholera. Nacięli mnie i mała wyskoczyła o 21.13 miała szyjkę 2 razy owiniętą pępowiną nie dali mi jej na brzuch, lekarz się nie zgodził bo miałam zatrute wody. Jak mi położna powiedziała że rodzimy dalej to zgłupiałam:confused:[/FONT] [FONT=&quot] 2 parcia i łożysko wyszło.Byłam tak zmęczona że odjeżdżałam, jak mi pokazali mała i pielęgniarka powiedziała " widzi pani ma pani córkę" to ja na to "ch*** widzę" a ona na to " nie, nie ma pani CÓRKĘ" nie pamiętam tego misiek jak mi to powiedział to normalnie nie mogłam uwierzyć, a jak mi było głupio:zawstydzona/y:[/FONT] [FONT=&quot]Potem wyprosili miśka i mnie zszywali trwało to ponad godzinę bo mocno krwawiłam jak się później okazało tak mnie nacięli że szwów zewnętrznych miałam 9:szok:[/FONT] [FONT=&quot]a nawet nie wiem ile wewnątrz istna rzeźnia.Jak mnie przewieźli na pokój to pogadałam chwilkę z Miśkiem wypytałam jak mała jak poszedł to dostałam krwotoku. Zaczęła się bieganina i zamieszanie położne przychodziły dusił na brzuch żeby wszystko wypłynęło to był horror, lekarze to samo i nikt nie chciał mi powiedzieć co się stało. Podłączyli mi 3 kroplówki i kazali leżeć 8 godzin:no:[/FONT] [FONT=&quot]o 24 przywieźli mi małą bo na noworodkach nie było miejsc i pielęgniarka z tamtego oddziału nie słuchała położnych że mam krwotok i nie mogę się nią zająć.Pielęgniarki na położniczym to anioły włożyły mi malucha do łóżka pokazały jak przystawić do piersi i kazały dzwonić jak będę potrzebowała pomocy ale i tak co chwilkę zaglądały. Przyniosły herbatę i ciągle pytały czy czegoś nie potrzebuję i jak się czuję i ciągle mierzyły ciśnienie bo mi spadło na 80/50 i drgawek dostałam ale to już na porodówce i nawet myśleli że może mam uczulenie na jakieś leki bo tak mocno mną rzucało.Rano o 6 zajęły się małą a mnie ma wózku zawiozły najpierw do WC a później pod prysznic bo znów miałam krwotok ale tym razem nie tak silny, wszystko ładnie posprzątały i wróciłam czyściutka i do czyściutkiego łóżeczka.Naprawdę opiekę po miałam super. Przez 3 dni dostawałam antybiotyki i leki na krew i w poniedziałek 22.12 wypisali nas do domu. Czułam się dobrze już na następny dzień szykowałam wszystko na święta.Poród wspominam nie najgorzej o bólach porodowych już nie pamiętam tylko mi uraz został po tym krwotoku i tym duszeniu na brzuch no i rana po nacięciu to też nie za przyjemna sprawa.Ale dzidzia wszystko wynagradza.:tak::tak::tak:[/FONT]
 
Anoli, super opis, byłaś bardzo dzielna.
Darina, współczuję tak ciężkiego porodu, dobrze ze wszsytko sie dobrze skończyło.
BlackWizard, w końcu sie doczekałaś i fajnie, ze nie było tak źle.
 
reklama
[FONT=&quot]no to chyba teraz kolej na mnie,
A wiec jest 18.12 popołudnie siedzimy sobie z moją mamą i żartujemy że teraz to już trzeba dzidzię popędzić bo termin mam na 19.12 a tu nic :confused:,[/FONT] [FONT=&quot]zabrałyśmy się za intensywne sprzątanie mieszkania :tak:[/FONT] [FONT=&quot]bo właśnie się nam kończył remont łazienki,miałam nadzieję że to coś pomoże, no i na wieczór zaczęły się skurcze co 30-25-20 minut myślałam że to tak tylko z wysiłku i położyłam się spać.Przetrwałam tak noc, rano ok godz 10 obudziłam się i wstając z łóżka odeszły mi wody:baffled:[/FONT] [FONT=&quot]W pierwszej chwili myślałam że popuściłam, więc idę do łazienki a mi tu ciągle coś leci, myślę sobie kurcze dlaczego nie mogę tego powstrzymać ale po maratonie schodów tak mi chlusnęło że :szok:[/FONT] [FONT=&quot]zwariowałam, z powrotem na górę budzę mamę i mówię "chyba mi wody odeszły" a mama na to :-D,[/FONT] [FONT=&quot]Budzę mojego M i mówię to samo a on na to " to mnie obudź jak już będziesz gotowa do wyjścia" :wściekła/y:[/FONT] [FONT=&quot] Była w takim szoku że tak jak stałam wlazłam do brodzika i wołam moją mamę żeby zrobiła kawę i przyszła do mnie pogadać bo tak mi mocno wody odchodziły że nie miałam wyjścia musiałam tak stać. Później szybki prysznic i do szpitala, korki takie że masakra jechaliśmy godzinę normalnie ok 10 min. Na miejscu jeszcze się okazało że przenieśli izbę przyjęć na drugi koniec szpitala.Po wielu różnych dziwnych sytuacjach nie będę się już rozpisywać o 12:30 przyjęto mnie na oddział, podłączono pod ktg i zabroniono chodzić:-([/FONT] [FONT=&quot]okazało się że mam zielone wody.Skurcze mocne ale za krótki więc podłączyli oksytocynę a i rozwarcie na 2 palce.Trafiłam na młodą położną co nawet venflonu nie potrafiła podłączyć próbowała się wkuć kilkanaście razy w różnych miejscach i nic żyły mi pękały zawołała lekarza i obie próbowały skończyło się że miałam venflon na obu rękach.O 14 misiek pojechał do domku coś zjeść i się wykąpać i wrócił o 17. Mi podłączyli kroplówki na wzmocnienie jak to nazwała pani doktor śniadanie i obiadek, po 17 rozwarcie nadal 2 a badanie robił tak niedelikatny pan dr ze darłam się wniebogłosy misiek mi później powiedział że miał ochotę mu przywalić. Pozwolili mi iść pod prysznic, po 30 min z powrotem na fotel i badanie ale już się nie zgodziłam i przyszła inna pani dr no i rozwarcie na 6, ten głupi facet kazał podłączyć kolejną oksytocynę:angry:[/FONT] [FONT=&quot]w takiej dawce ze już po kilku minutach miałam takie skurcze że się darłam na całą porodówkę.W przerwach między skurczami już odpływałam nie miałam już siły.O 19 przyszła zmiana położnych i trafiłam na super fajną babeczkę podała mi coś na znieczulenie i było już lepiej poprosiłam ją żeby mi odpięła ktg i pozwoliła pójść do WC to było ok 20 stwierdziła że jak wrócę to pewnie zaczniemy rodzić. W toalecie miałam już bóle parte.Wróciłam na foteli położna wytłumaczyła jak mam przeć i jaką przyjąć pozycję żeby poszło szybko i sprawnie. Przyszedł ten wstrętny lekarz i podczas parci pchał mi z całej siły na brzuch bolało jak cholera. Nacięli mnie i mała wyskoczyła o 21.13 miała szyjkę 2 razy owiniętą pępowiną nie dali mi jej na brzuch, lekarz się nie zgodził bo miałam zatrute wody. Jak mi położna powiedziała że rodzimy dalej to zgłupiałam:confused:[/FONT] [FONT=&quot] 2 parcia i łożysko wyszło.Byłam tak zmęczona że odjeżdżałam, jak mi pokazali mała i pielęgniarka powiedziała " widzi pani ma pani córkę" to ja na to "ch*** widzę" a ona na to " nie, nie ma pani CÓRKĘ" nie pamiętam tego misiek jak mi to powiedział to normalnie nie mogłam uwierzyć, a jak mi było głupio:zawstydzona/y:[/FONT] [FONT=&quot]Potem wyprosili miśka i mnie zszywali trwało to ponad godzinę bo mocno krwawiłam jak się później okazało tak mnie nacięli że szwów zewnętrznych miałam 9:szok:[/FONT] [FONT=&quot]a nawet nie wiem ile wewnątrz istna rzeźnia.Jak mnie przewieźli na pokój to pogadałam chwilkę z Miśkiem wypytałam jak mała jak poszedł to dostałam krwotoku. Zaczęła się bieganina i zamieszanie położne przychodziły dusił na brzuch żeby wszystko wypłynęło to był horror, lekarze to samo i nikt nie chciał mi powiedzieć co się stało. Podłączyli mi 3 kroplówki i kazali leżeć 8 godzin:no:[/FONT] [FONT=&quot]o 24 przywieźli mi małą bo na noworodkach nie było miejsc i pielęgniarka z tamtego oddziału nie słuchała położnych że mam krwotok i nie mogę się nią zająć.Pielęgniarki na położniczym to anioły włożyły mi malucha do łóżka pokazały jak przystawić do piersi i kazały dzwonić jak będę potrzebowała pomocy ale i tak co chwilkę zaglądały. Przyniosły herbatę i ciągle pytały czy czegoś nie potrzebuję i jak się czuję i ciągle mierzyły ciśnienie bo mi spadło na 80/50 i drgawek dostałam ale to już na porodówce i nawet myśleli że może mam uczulenie na jakieś leki bo tak mocno mną rzucało.Rano o 6 zajęły się małą a mnie ma wózku zawiozły najpierw do WC a później pod prysznic bo znów miałam krwotok ale tym razem nie tak silny, wszystko ładnie posprzątały i wróciłam czyściutka i do czyściutkiego łóżeczka.Naprawdę opiekę po miałam super. Przez 3 dni dostawałam antybiotyki i leki na krew i w poniedziałek 22.12 wypisali nas do domu. Czułam się dobrze już na następny dzień szykowałam wszystko na święta.Poród wspominam nie najgorzej o bólach porodowych już nie pamiętam tylko mi uraz został po tym krwotoku i tym duszeniu na brzuch no i rana po nacięciu to też nie za przyjemna sprawa.Ale dzidzia wszystko wynagradza.:tak::tak::tak:[/FONT]

Darina to miałyśmy troszkę podobne sytuacje. A powiedz mi jak się czujesz po tych nacięciach, bo ja jestem teraz 3 tygodnie po i nadal niekiedy mam problem z siadaniem....

A powiedzcie mi dziewczyny coś... tak intymnie pojadę trochę,... tam gdzie jest cewka moczowa i łechtaczka to mam takie wrażenie jakbym to miała wszystko cofnięte do środka... i troche mnie pobolewa... czy to jest normalne? czy to potem wraca do normy?? czy któraś też tak miała?
 
Do góry