nikado
Zaangażowana w BB
No to może teraz ja opiszę jak było.
Ponieważ lekarze podejrzewali hipotrofię do szpitala miałam się zgłosić 2 tygodnie przed terminem na wywołanie.
13.12 o 18:30 stawiłam się w szpitalu i od razu miałam podany żel na przyspieszenie rozwierania. Od razu powiedziali że ten żel różnie działa zależy od organizmu i ze jedna dawka może nie wystarczyć. Mąż siedział ze mną do 22 ale nic się nie działo skurcze zerowe brak rozwarcia.
14.12 rano przyszła lekarka i podała mi druga dawkę żelu. Minęło parę godzin i nadal nic brak skurczy i rozwarcia.
Ok 19 zaczęły mnie męczyć skurcze prawie bezbolesne ale dosyć regularne co 3-5 min. Najpierw zbadała mnie położna i stwierdziła że rozwarcia nie ma żadnego (w moim przypadku wystarczyło by 2-3 cm tak by można przebić pęcherz płodowy)
Ok 21 pszyszła lekarka zbadała mnie ponownie i też stwierdziła brak rozwarcia.
Powiedziała że jak skurcze troszkę ustąpią poda mi trzecią dawkę żelu i jesli to nic nie da rano czeka mnie cesarka.
Ok 21:45 mąż pojechał do domku odprowadziłam go jeszcze do wyjścia. Jak wracałam na salę skurcze zaczęły się robić bardzo bolesne i w pewnym momencie chlusnęły wody. Całe szczęście że zauważyła to położna bo ja już nawet kroku nie mogłam zrobić zaczęły się skurcze parte.
Położna podłączyła mnie do ktg i zbadała zrobiłą wielkie gały bo okazało się że rozwarcie było juz na 9 cm. Była 22-ga. Prędko po wózek i wiozą mnie piętro wyżej na porodówkę.W tym samym czasie druga położna dzwoni po mojego P. 22:05 podlączyli mnie do ktg podali gaz znieczulający do wdychania i po dwóch skurczach o 22:16 wyskoczyła Lilcia. Mój P. oczywiście nie zdążył wpadł na salę kiedy miałam małą juz na rękach.
Nie nacinali mnie ale troszkę pękłam więc najgorsze było szycie ale miałam juz wtedy mała przy cycu i mężusia obok więc nie było az tak źle.
Mała ok godziny jadła potem położna wzięła ją do ważenia i ubierania. Ja jeszcze z pół godzinki poleżałam i ok północy położna powiedziała że jeżeli czuje sie na siłach moge wziąć prysznic. Po prysznicu zawieżli nas na salę poporodową.
Lilianna urodziłą się 14.12.2008. o 22:16. Ważyła 3060 i mierzyła 47 cm.
O żadnej hipotrofii nie było mowy. Okazuje się że usg też może się pomylić:-)
Ponieważ lekarze podejrzewali hipotrofię do szpitala miałam się zgłosić 2 tygodnie przed terminem na wywołanie.
13.12 o 18:30 stawiłam się w szpitalu i od razu miałam podany żel na przyspieszenie rozwierania. Od razu powiedziali że ten żel różnie działa zależy od organizmu i ze jedna dawka może nie wystarczyć. Mąż siedział ze mną do 22 ale nic się nie działo skurcze zerowe brak rozwarcia.
14.12 rano przyszła lekarka i podała mi druga dawkę żelu. Minęło parę godzin i nadal nic brak skurczy i rozwarcia.
Ok 19 zaczęły mnie męczyć skurcze prawie bezbolesne ale dosyć regularne co 3-5 min. Najpierw zbadała mnie położna i stwierdziła że rozwarcia nie ma żadnego (w moim przypadku wystarczyło by 2-3 cm tak by można przebić pęcherz płodowy)
Ok 21 pszyszła lekarka zbadała mnie ponownie i też stwierdziła brak rozwarcia.
Powiedziała że jak skurcze troszkę ustąpią poda mi trzecią dawkę żelu i jesli to nic nie da rano czeka mnie cesarka.
Ok 21:45 mąż pojechał do domku odprowadziłam go jeszcze do wyjścia. Jak wracałam na salę skurcze zaczęły się robić bardzo bolesne i w pewnym momencie chlusnęły wody. Całe szczęście że zauważyła to położna bo ja już nawet kroku nie mogłam zrobić zaczęły się skurcze parte.
Położna podłączyła mnie do ktg i zbadała zrobiłą wielkie gały bo okazało się że rozwarcie było juz na 9 cm. Była 22-ga. Prędko po wózek i wiozą mnie piętro wyżej na porodówkę.W tym samym czasie druga położna dzwoni po mojego P. 22:05 podlączyli mnie do ktg podali gaz znieczulający do wdychania i po dwóch skurczach o 22:16 wyskoczyła Lilcia. Mój P. oczywiście nie zdążył wpadł na salę kiedy miałam małą juz na rękach.
Nie nacinali mnie ale troszkę pękłam więc najgorsze było szycie ale miałam juz wtedy mała przy cycu i mężusia obok więc nie było az tak źle.
Mała ok godziny jadła potem położna wzięła ją do ważenia i ubierania. Ja jeszcze z pół godzinki poleżałam i ok północy położna powiedziała że jeżeli czuje sie na siłach moge wziąć prysznic. Po prysznicu zawieżli nas na salę poporodową.
Lilianna urodziłą się 14.12.2008. o 22:16. Ważyła 3060 i mierzyła 47 cm.
O żadnej hipotrofii nie było mowy. Okazuje się że usg też może się pomylić:-)