To bardzo ciekawe podejście z Twojej strony... Szczerze mówiąc, takie osoby jak ja, w wiecznej kolejce, na pewno doceniłyby taką wizję rzeczy. Chociaż oczywiście w praktyce nie śmiałabym powiedzieć żadnej kobiecie czy parze, że moja sprawa jest ważniejsza czy pilniejsza, więc byłoby super, gdyby nie zajmowały mi miejsca;-)
Prawda jest taka, że przez istnienie pełnej refundacji pacjentek u nas są ogromne ilości. Kolejki masakryczne. I wiele tak naprawdę zależy od lekarza, na jakiego trafi się wcześniej - są po prostu tacy, którzy chętnie i bezproblemowo wysyłają kobiety do poradni niepłodności, niekiedy bez żadnej głębszej diagnostyki, bo przecież zrobi to poradnia, prawda? I tak powstają te 6-8 miesięczne kolejki :-( Czy mam prawo powiedzieć, że moja sprawa jest pilniejsza niż jakiejś dwudziestoparoletniej pary, bo mam 39 lat i przy tym czasie oczekiwania niedługo nie będę już mieć prawa do leczenia w ogóle? No nie... muszę czekać w kolejce jak wszyscy...
W każdym razie to szlachetne z Twojej strony i życzę Ci przede wszystkim, żeby żadne szczegółowe wizyty dodatkowe po prostu nie były konieczne!