Cześć dziewczyny! jestem tu nowa, także proszę o wyrozumiałość
Mam nadzieję, że podpowiecie mi co z moją owulacją bo trochę zgłupiałam... zacznę od początku: moje cykle trwają 28-29 dni, miesiączka trwa 7. Ostatni raz miałam ją 9 maja, standardowo skończyła się po tygodniu
według kalendarza owulacja powinna wystąpić 23 maja (do zbliżeń dochodziło w każdy dzień płodny). I teraz najbardziej zawiłe...
20 maja zaczęłam odczuwać lekkie ćmienie w podbrzuszu i zauważyłam zmianę w śluzie- było go co prawda mało, ale był gęsty, ciągnący, lepki.
Kolejnego dnia nadal ćmienie w podbrzuszu, ale delikatne w okolicach lewego jajnika. 22 maja (dzień przed teoretyczną owulacją) nie odnotowałam żadnych objawów.
Natomiast 23 maj (teoretycznie dzień owulacji) czułam takie ćmienie w brzuchu jak przed okresem, w pewnym momencie było to na tyle bolesne, że miałam wrażenie, że zaraz dostanę okres
trwało to jakiś czas, ale później przeszło. Przez te wszystkie dni nie zwróciłam jakoś większej uwago na śluz (chyba nie było go aż tak dużo, nie wiem, jakoś wyszło mi z głowy, żeby szczególnie zwrócić na niego uwagę, ale raczej nie było go za dużo, mam wręcz wrażenie, że w ogóle nie widziałam typowego płodnego śluzu).
Dzień po teoretycznej owulacji zero objawów.
Natomiast dzisiaj, 25 maj, dwa dni po owulacji odczuwam kłucie w prawym jajniku i zauważyłam śluz ciągnący, przeźroczysty (ciut kremowego), dużo. W sumie to tak idealnego śluzu chyba nigdy u siebie nie widziałam.
I dzisiaj zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno do owulacji doszło 3 dni temu czy nie jest to dzisiaj. Zaczęłam się zastanawiać czy ćmienie w podbrzuszu mogłoby oznaczać owulke czy jednak bardziej prawdopodobne jest to późne kłucie w jajniku. Masakra
Proszę, podpowiedzcie mi, pewnie jesteście bardziej doświadczone w tych sprawach, a ja po dzisiejszym dniu mam taki mętlik w głowie, że już w sumie nic nie wiem.
Przepraszam za chaos :* Pozdrawiam!