A więc opowiem Wam od początku [emoji3]Termin miałam na 27.11, ale na wizycie 30.10 okazało się, że było już rozwarcie na 2 cm i mała siedziala nisko w kanale rodnym, gotowa na wyjście. Dwa dni przed porodem byłam znowu na usg. Lekarz stwierdził, że rozwarcie trochę poszło do przodu, a Łucja była już na tyle nisko, że nie mógł zmierzyć jej główki, łożysko było dojrzałe i kazał mi przyjść 14.11 na ktg do szpitala, bo miał wtedy dyżur. Jak przyjechałam to zbadał mnie - rozwarcie było juz na 5 cm i z racji niskiego ułożenia dziecka i dojrzałego łożyska kazał podłączyć oksytocyne. A wtedy już poszło ekspresem. Od pierwszego skurczu do wyjścia małej minęły 2.5 godziny. [emoji16] Było intensywnie, bolesnie, ale szybko [emoji38][emoji106] peklam naturalnie, pękła mi też szyjka i niestety po urodzeniu łożyska musiałam być dodatkowo czyszona, bo nie wyszło w całości. Przez to zleciala mi hemoglobina i trochę to odczulam, potem wyszły mi mega bolesne hemoroidy, ale po ok tygodniu wszystko zaczęło się normowac. W chwili obecnej czuję się super, trochę jeszcze plamie, ale to już chyba końcówka. Łucja jest bardzo grzeczna. Mam nadzieję, że tak zostanie jak najdłużej [emoji38]
Zobacz załącznik 1053540Zobacz załącznik 1053541Zobacz załącznik 1053542Zobacz załącznik 1053543