Najlepsze albo najgorsze było to, że przychodzę do szpitala, cała przemoczona wszyscy patrzyli na mnie z przerażeniem... Weszłam do położnych... I pielęgniarka, że co się dzieje a ja zapłakana, że krwawię i nie wiem co się dzieje... Że mam spodnie we krwi bieliznę a ona z tekstem że nie widać... A ja takie słucham... Wyszłam od nich, musiałam się zarejestrować... Poszłam do mojego zaczęłam płakać i mówię mu jak mnie pielęgniarka potraktowała... Nie byłam w stanie wypisać nic... Musiałam długo czekać na lekarza plus przede mną była baba w ciąży której nic kur nie było i wyszła zadowolona a ja siedziałam zapłakana z najgorszą myślą, że straciłam dziecko... I za nim mnie przyjęli to mogłam zdechnąć... Jak pielęgniarka kazała mi pokazać czy faktycznie krwawię, to wtedy się ogarnęła i lizała mi du.psko... Mierzyli ciśnienie, tętno a tam 100 coś... Kazali mi się uspokoić i że ja naprawdę jestem zdenerwowana patrzę na nią i myślę no kur. Mac jak nie być jak się krwawi ciurkiem... No horror istny horror... Ten szpital