Irena widzę że u Ciebie podobnie było jak u mnie teraz. Musimy wbijać do naszych lekarzy po receptę i od owulacji brać. I kiedyś słońce się uda. Ja w to wierzę kochanie a jestem już teraz po 3 stratach.
Hej dziewczynki wczoraj wieczorem wróciłam do domku, na własne żądanie. Chciałam się sama oczyścić bo leciało jak z kranu, więc lekarz przystał na moją decyzję i pół dnia i cała nac ronilam sama. Niestety rano na USG dowiedziałam że że całkiem się nie oczyściłam i pęcherzyk byl w szyjce (jakby nie chciał mnie opuścić [emoji17]) i trzech ginekologów naskoczyli na mnie i przekonali mnie do zabiegu że lepiej oczyścić bo może dojść do zakazenia i w końcu się zgodzilam. Po zabiegu nic mnie nie bolało, kompletnie nic. Nie wiem ale dwa lata temu po zabiegu poprostu umierałam i musieli mi dać 2ketonale.
Boję się jedynie że w moim przypadku już za dużo ingerencji jest. Jestem po 2 cc, i dwóch łyżeczkowaniach
(
Wiecie że nIE zapisałam się na te czerwcowe mamy. Po tym USG gdzie był ten pęcherzyk ładny coś mi mówiło żebym poczekała jeszcze. Intuicja?
Jutro zapalę dodatkowe światełko na grobie coreczki. Światełko dla kolejnego aniołka [emoji17]