A ja znowu muszę odłożyć starania w czasie do co najmniej końca października/poczatku listopada... po prostu zeswiruje kiedyś z tym moim chłopem :/. Byliśmy umowieni już tak na pewniaka ze od cyklu wrześniowego sier staramy i upewnialam się kilka razy czy na pewno bo z nim to nic nigdy nie wiadomo. Oczywiście potwierdzał, a jak minął @ przyszły dni płodne i przyszło co do czego to już slyszalam "dziś nie, jutro", więc już sobie myślę "oho znów ta sama śpiewka". Ostatecznie okazało się (a bynajmniej mój tż tak obwieścił), że on to mial taki genialny plan, że chciał mi zrobić niespodziankę i pierwszy raz (że tak powiem bez ogródek) chciał zalać w naszą drugą rocznicę, 17 września... i wszystko fajnie, tylko w tym jego genialnym planie zapomniał, że mówiłam mu, ze jak we wrześniu nam się nie uda, to październik musimy też odpuścić (mam jeszcze studia i nie chcę żeby przypadkiem porób mi wyszedł akurat na sesję, więc wolałam żeby nastąpiło to przed lub po sesji), a płodne i owulke miałam w tym tygodniu, więc za 1,5 ,tygodnia to już po ptokach i musimy czekać prawie do listopada. Także wrzesień mamy już stracony. Osiwieje kiedyś przy tym moim cudaku z tymi jego "genialnymi" pomysłami. Eh