cześć dziewczyny!
wpadłam do was się wyżalić.....
wracam właśnie od ginekologa, szoda słów,... jestem na duphastonie, w 25 dc wzięłam ostatnią tabletkę, w 28 dc dostałam plamień które trwały ponad tydzień, aż do tej soboty gdzie dostałam mocnego krwawienia, bólu brzucha, aż się wystraszyłam, i to trwa do dzisiaj a dzisiaj już 11 dc, miałam brać clostilbegyt, ale stwierdzilismy z mężem że jeszcze sie wstrzymamy ze dwa miesiące aż mi się wszystko ureguluje, tym bardziej że zrobiłam ponownie TSH i wyszło ponad 4! cieszę się że nie wzięłam tego clo, bo w związku z tym krwawieniem i tak by nici z tego wyszło, bo jak te jajeczko miałoby się zagnieździć skoro wszystko się teraz tam czyści
oczywiście ginekolog zły, i w ogóle nie zareagował na to że dostałam tego krawienia, mam się dalej trzymać kalendarzowych cykli 28 dni i nie zwracać uwagi na to czy okresy dostaję po tym duphastonie czy nie.. coś mi tu nie pasuje, mówię mu o swoich obawach ale ten dalej stoi przy swoim, na TSH takie wysokie też nic nie powiedział, ze niby okej... powiedziałam mu ze byłam u endokrynologa i endokrynolog zauważył ze faktycznie te TSH za wysokie, i 29,06 idę do niego ponownie na wizytę, to ginekolog jakiś taki zły że endokrynolog w ogóle podważa to że te tsh nie jest w normie... jestem w rozsypce