reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sierpniowe mamy 2019

Cieszyłabym się, gdyby i mój mąż wziął sobie chociaż tydzień wolnego, ale nie wiem, czy weźmie. Wiem, że mu się ustawowo należy chyba dzień, czy dwa, ale to za mało... A on jest taki, że jednak nie lubi brać wolnego w pracy. Zobaczymy.

Też bym chciała być już po porodzie, to czekanie jest najgorsze. Mam za dużo czasu na myślenie o tym wszystkim i pewnie dlatego się tak zadręczam. Grr.
2 dni okolicznościowego i 14 dni (nastepujacych po sobie lub 2 x 7) ojcowskiego.. zawsze też może wziąć zwolnienie lekarskie na opiekę nad Tobą lub dzieckiem jeśli to pracodawca robi problem ;-)

Urlop ojcowski może wziąć do ukończenia przez dziecko 24 miesięcy, niewykorzystany przepada.
 
reklama
Ja też czekam na pierwsze dziecko i większość czasu jestem zestresowana i przerażona...
Bo jakby zadziało się to dla mnie za szybko... rzuciliśmy sobie hasło "a chodź, spróbujemy" licząc, że to nie pójdzie tak rach ciach, a poszło...

Z jednej strony radość, a z drugiej 2 razy większe przerażenie... no bo wszystko się zmieni, a ja nie jestem przygotowana i nie dam rady... a wszyscy przez to, że zawsze dziećmie rodzeństwa się opiekowałam i kontakt dobry to oczekują, że będę fajną mamą... a ja jakby tego nie czuję... nawet tu na forum założyłam wątek, że chciałabym zmienić nastawienie do ciąży...
Bo nie siedziałam, nie wyczekiwałam, nie głaskałam brzuszka i tak dalej... teraz już mi się zdarzy... ale jednak mam obawy, że przeżywam tą ciążę "za mało"...

O tym jak boję się porodu to już nawet nie wspomne...

Nie powiem, cała sytuacja jaką miałam od prawie początku bo w grudniu się o ciąży dowiedziałam, a od stycznia istna lawina nieszczęść, też zrobiła swoje...

I przyznam się Wam, że w poniedziałek idę do psychologa.. nie z powodu ciąży, tylko z powodu mojego ogólnego samopoczucia, poczucia bezsensu wszystkiego... ale myślę, że też pomoże mi to w stresie związanym z ciążą, bo mój brak wiary w siebie, przekonanie, że jestem beznadziejna, niepotrzebna, spowodowane nagłą utratą pełnej sprawności i dłuuuugim siedzeniem samej w domu, rzutuje też na myśli o mnie samej jako o matce...

Teraz już trochę wychodzę na prostą i mam nadzieję, że najgorsze za mną, ale przyda mi się chyba kilka spotkań, bo Mały pewnie czuje mój stres i chciałabym uniknąć depresji poporodowej...

Myślę, że dobrze robisz, bo spokój matki jest teraz dla dziecka najważniejszy.
Ja wcześniej myśląc o porodzie byłam wręcz sparaliżowana tym strachem, obawami... Co sprawiło, że moja decyzja o powiększeniu rodziny odsunela się w czasie, za to teraz wiem, że już do niej dojrzalam i była ona słuszna...
Chwilami żałuję, że tak późno się zdecydowałam, ale widocznie tak musiało być, widocznie dopiero teraz moja psychika uznała, że to ten czas. Dzięki temu nie myślę już z przerażeniem o porodzie, a mogę cieszyć się swoim stanem. Nie ukrywam, że początek ciąży nie był kolorowy, wylądowałam w szpitalu i też byłam pełna obaw... Co wizytę się martwiłam, czy wszystko ok... Mysle, ze nasze obawy sa naturalne, bo kazda chce, aby wszystko bylo jak najlepiej, i nie da sie ich uniknac zupelnie... Jednak, u mnie przynajmniej, te obawy sie wyciszyły (czasem sie pojawiają, ale coraz rzadziej). Teraz, gdy już czuje ruchy Małego, gdy staje się on taki rzeczywisty... Jestem przeszczęśliwa. Tobie też życzę, żebyś wszystko mogła sobie w głowie poukładać i mogła cieszyć się trwającym czasem, czerpać radość z każdego kopniaka maleństwa, które jest w Tobie :)
 
Ja też będę miała pierwsze dziecko :) Staram się pozytywnie nastawić, nie myśleć, że sobie nie poradzę... Mam świadomość, że lekko nie będzie, ale wierzę, że dam radę :) Też mam nadzieję, że od razu po porodzie rodzina nie wpadnie na głupie pomysły częstego odwiedzania nas, bo chciałabym, aby połóg był czasem tylko dla mnie, dziecka i męża. Wiadomo, że moja mama pewnie będzie chciała zobaczyć wnuka jak najszybciej, bo to jej pierwszy i wyczekiwany, na co jej oczywiście pozwolę, ale teściowej, mam nadzieję, że tak szybko nie zobaczę ;)

Macie jakieś ciekawe lektury do czytania? Co w godnego uwagi o noworodkach, pielęgnacji itp. ?
My się zapisalismy do szkoły rodzenia, mam nadzieję, że tam nam wiele wyjaśnia, bo latwiej zdobywam wiedzę z zajęć praktycznych niż z ksiazek :)
Wyciągnęłam to co mam :) pierwsze ABC to podstawy po które sięgnęłam na samym początku żeby się oswoić ;) wszystko co dotyczy ciąży i porodu w skrócie, czasu po porodzie, technikach porodu, trochę o przepisach prawa, świadczeniach. Teraz czytam o śnie niemowląt i tak samo karmienie piersią to już bardziej szczegółowo, ale nie tylko o tym co i jak robić różnymi metodami ale z analizą skąd to się bierze, poparte badaniami. Mnie wciągnęło bardzo więc polecam :) ostatnia książka bardziej znana, znanego fizjoterapeuty który mówi "ludzkim głosem" co i jak :) Ta książka jest już bardzo praktyczna o karmieniu, kąpaniu, przewijaniu. Książka ma już parę ładnych lat ale nadal aktualna. Myślę że sporo z tej książki będzie powtórzone w szkole rodzenia ale chciałam mieć taki poradnik pod ręką :)
 

Załączniki

  • 20190412_110208.jpg
    20190412_110208.jpg
    1,4 MB · Wyświetleń: 44
Ja też będę pierwszy raz mamusią, i mimo wielu spraw między innymi przełożenia ślubu i organizacji imprezy od nowa, staram się być pozytywnej myśli, mimo buzujących hormonów na początku ciąży, wszystko się już unormowało. Najbardziej modlę się o zdrowie naszego synka, by urodził się zdrowy to jest dla mnie najważniejsze, a co będzie dalej to czas pokaże. Myślę że każda z nas w pierwszej chwili jak zobaczy swoje maleństwo będzie wiedziała jak ma się nim zająć i że da sobie radę ;)
 
Suprise87
Dziękuje Ci bardzo, samo to, że pisząc tamtą wiadomość obawiałam się, że nie zostanę zrozumiana albo, że któś napisze że "wymyślam", świadczy, że coś jest nie tak...

Porodu boję się bo mam problemy z kręgosłupem i spojeniem łonowym (nie wiadomo, czy normalne bo ciąża, czy nie ormalne bo uraz po wypadku), nie wiem czy mogę rodzić naturalnie... położna poleciła, żebym zrobiła rezonans magnetyczny i chyba będę musiała iść prywatnie bo boje się, że ortopeda skierowania mi nie da...
I cesarka niby może wtedy była bezpieczniejsza dla mnie, ale dla Małego lepiej normalnie... i dupa...
Boję się, że jakiś lekarz podejmie złą decyzję i dojdzie np. do pęknięcia spojenia i będę leżeć 6 tyg. W gipsie... i co wtedy z Małym?

Faktycznie jak teraz już go czuję i wiem, że jest zdrowy, to cieszę się gdy daje o sobie znać... i mam dni, kiedy czuję, że dam radę, że jakoś to będzie... i że chcę go już tulić i się nim opiekować i patrzeć jak śpi i gadać do niego i widzieć, że wszystko dobrze... i wiedzieć jak wygląda :-)

Chciałabym móc zajrzeć sobie w przyszłość i zobaczyć, że wszystko będzie dobrze i że nie ma się czego bać...
 
U mnie też będzie to pierwsze dziecko :) Na razie jakoś mocno się nie martwię jak to będzie. Mam mnóstwo myśli jak to będzie wyglądało ale na spokojnie. Dużo czytam o pielęgnacji noworodka, o śnie dziecka, karmieniu i to daje mi poczucie że przygotowuję się najlepiej jak mogę bo w głowie dużo pytań. Wiadomo że nie ma gotowych rozwiązań ale zrozumienie tego jak funkcjonuje takie maleństwo na pewno pomoże mi mniej stresować się że coś robię nie tak, a jak wiadomo spokojna mama to spokojniejsze dziecko. Mój mąż będzie miał urlop na pewno jakieś dwa tygodnie po porodzie i to też mnie uspokaja. Czuję też wsparcie mamy ale muszę ją trochę hamować bo najchętniej przyjechałaby do nas od razu po porodzie żeby "pomóc" ;) a ja na początku na pewno nie chce żadnych innych osób oprócz męża.
Ciekawe jak będzie z moim pozytywnym nastawieniem za miesiąc. Może z dnia na dzień spanikuję na dobre :D
Hehe to tak samo jak z moją mamą. Nawet odwołała wyjazd do sanatorium, bo akurat wypadało mniej więcej w terminie porodu.
No ale ja tez nie chce na poczatku nikogo oprocz meza.
 
Suprise87
Dziękuje Ci bardzo, samo to, że pisząc tamtą wiadomość obawiałam się, że nie zostanę zrozumiana albo, że któś napisze że "wymyślam", świadczy, że coś jest nie tak...

Porodu boję się bo mam problemy z kręgosłupem i spojeniem łonowym (nie wiadomo, czy normalne bo ciąża, czy nie ormalne bo uraz po wypadku), nie wiem czy mogę rodzić naturalnie... położna poleciła, żebym zrobiła rezonans magnetyczny i chyba będę musiała iść prywatnie bo boje się, że ortopeda skierowania mi nie da...
I cesarka niby może wtedy była bezpieczniejsza dla mnie, ale dla Małego lepiej normalnie... i dupa...
Boję się, że jakiś lekarz podejmie złą decyzję i dojdzie np. do pęknięcia spojenia i będę leżeć 6 tyg. W gipsie... i co wtedy z Małym?

Faktycznie jak teraz już go czuję i wiem, że jest zdrowy, to cieszę się gdy daje o sobie znać... i mam dni, kiedy czuję, że dam radę, że jakoś to będzie... i że chcę go już tulić i się nim opiekować i patrzeć jak śpi i gadać do niego i widzieć, że wszystko dobrze... i wiedzieć jak wygląda :-)

Chciałabym móc zajrzeć sobie w przyszłość i zobaczyć, że wszystko będzie dobrze i że nie ma się czego bać...
Oj, jak ja Ciebie rozumiem...
Mnie też wciąż zżera stres i nie potrafię cieszyć się tą ciążą... W ogóle nie czuję żadnego instynktu. Zresztą nigdy nie czułam, a wręcz dzieci mnie zawsze irytowały.
U nas to w sumie decyzję podjął mąż, bo ja sama nie naciskalabym. Dużo o tym rozmawialiśmy i przekonał mnie, ale to wszystko tak raczej rozsądkowo, bo mnie to już cyka zegar (36 lat).
Dlatego też tak jak Ty nie do końca tego oczekiwałam czy planowałam.
Nawet bedac juz w ciąży mam takie myśli czy dobrze zrobiliśmy.
Z drugiej strony tlumacze sobie, ze chyba wlasnie życie na tym polega. Bo niby co dalej w zyciu robic? Jestesmy szczesliwym malzenstwem juz prawie 9 lat, jestesmy zdrowi, mamy mieszkanie, studia, prace. Niby wszystko, a czegos brakuje. Moze i to wlasnie dziecka? Żeby pojawil się w życiu cel? Ehh.....

Już nie truję ;)
 
Oj, jak ja Ciebie rozumiem...
Mnie też wciąż zżera stres i nie potrafię cieszyć się tą ciążą... W ogóle nie czuję żadnego instynktu. Zresztą nigdy nie czułam, a wręcz dzieci mnie zawsze irytowały.
U nas to w sumie decyzję podjął mąż, bo ja sama nie naciskalabym. Dużo o tym rozmawialiśmy i przekonał mnie, ale to wszystko tak raczej rozsądkowo, bo mnie to już cyka zegar (36 lat).
Dlatego też tak jak Ty nie do końca tego oczekiwałam czy planowałam.
Nawet bedac juz w ciąży mam takie myśli czy dobrze zrobiliśmy.
Z drugiej strony tlumacze sobie, ze chyba wlasnie życie na tym polega. Bo niby co dalej w zyciu robic? Jestesmy szczesliwym malzenstwem juz prawie 9 lat, jestesmy zdrowi, mamy mieszkanie, studia, prace. Niby wszystko, a czegos brakuje. Moze i to wlasnie dziecka? Żeby pojawil się w życiu cel? Ehh.....

Już nie truję ;)
Noo my planowaliśmy dzieci nie mieć wcale... bo życie tylko we dwoje jest baardzo wygodne... i po co to psuć? Poza tym, ja może i widziałam siebie w roli matki, ale może niekoniecznie chciałam taką rolę podjąć..

A później przyszła myśl, że pewnie przyjdzie taki dzień, że dziecka zapragniemy, ale może już nie będzie na to siły? Że im szybciej tym lepiej bo ja też młodnieć nie będę, zdrowsza też nie będę raczej, a im starsza tym może będzie trudniej zajść, utrzymać no i brak sił na bieganie za dzieckiem... i że chciałabym, żeby moje dziecko poznało moją Mamę, żeby moja Mama dożyła moich dzieci... żeby moje dziecko nie odbiegało tak bardzo wiekiem od dzieci mojego rodzeństwa...
I że w pracy najlepszy czas, bo i umowa na czas nieokreślony i pieniądze spoko i że niedługo wraca z macierzyńskiego dziewczyna, która będzie mogła mnie zastąpić...

Także jest to raczej ciąża tak bardziej z racjonalnego przemyślenia, niż potrzeby serca czy jakoś tak..

Oczywiście taki instynkt, że najpierw ważniejsza ciąża, później ja i reszta świata się pojawił i jest... ale gdyby nam się w ciążę tak od razu nie udało zajść... no to raczej nie płakalibyśmy, że musimy próbować dalej...

Myślę też, że nigdy chyba nie ma odpowiedniego momentu na podjęcie takiego kroku... ale że jak już jest i stało się i się dzieje, to staram się myśleć, że jakoś damy sobie radę, że to taka nowa przygoda w życiu...
Taka przerażająca, ale jednak przygoda...
 
reklama
Noo my planowaliśmy dzieci nie mieć wcale... bo życie tylko we dwoje jest baardzo wygodne... i po co to psuć? Poza tym, ja może i widziałam siebie w roli matki, ale może niekoniecznie chciałam taką rolę podjąć..

A później przyszła myśl, że pewnie przyjdzie taki dzień, że dziecka zapragniemy, ale może już nie będzie na to siły? Że im szybciej tym lepiej bo ja też młodnieć nie będę, zdrowsza też nie będę raczej, a im starsza tym może będzie trudniej zajść, utrzymać no i brak sił na bieganie za dzieckiem... i że chciałabym, żeby moje dziecko poznało moją Mamę, żeby moja Mama dożyła moich dzieci... żeby moje dziecko nie odbiegało tak bardzo wiekiem od dzieci mojego rodzeństwa...
I że w pracy najlepszy czas, bo i umowa na czas nieokreślony i pieniądze spoko i że niedługo wraca z macierzyńskiego dziewczyna, która będzie mogła mnie zastąpić...

Także jest to raczej ciąża tak bardziej z racjonalnego przemyślenia, niż potrzeby serca czy jakoś tak..

Oczywiście taki instynkt, że najpierw ważniejsza ciąża, później ja i reszta świata się pojawił i jest... ale gdyby nam się w ciążę tak od razu nie udało zajść... no to raczej nie płakalibyśmy, że musimy próbować dalej...

Myślę też, że nigdy chyba nie ma odpowiedniego momentu na podjęcie takiego kroku... ale że jak już jest i stało się i się dzieje, to staram się myśleć, że jakoś damy sobie radę, że to taka nowa przygoda w życiu...
Taka przerażająca, ale jednak przygoda...
My tez w ogole nie planowalismy dzieci. Rodzina i wszyscy znajomi nawet o tym wiedzieli. Teraz jak kazdy dowiaduje się, że jestem w ciąży to normalnie szok i mega zdziwienie. Oczywiscie pozytywne. Kazdy zyczy powodzenia i jest z nami itp.

My tez tak do tego podeszlismy "ok, sprobujemy". Jesli nie udaloby sie to trudno. Nie byloby tragedii. A udalo sie za pierwszym razem! :szok:

No i jest. I przed nami teraz wielka niewiadoma co dalej.
 
Do góry