reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Przedszkole

No to ja jutro idę na zebranie rodziców i się dowiem. Ale pamiętam, że na rozmowie z dyrektorką było powiedziane, że to będą dwie, trzy godziny i jeśli dziecko wyraźnie nie będzie mamy potrzebować to mama może je odebrać po zajęciach. Coś czuję, że tak może być, bo młoda jak się spotka z kimś innym, to macha mi i mówi, że mam iść 😄 Ale czas pokaże.
Co do opinii, to jak szukałam w necie jak wygląda adaptacja w innych przedszkolach, to w jednym znalazłam kilka opinii, że np. panie krzyczą na dzieci albo nie pozwalają się bawić głośno czy coś. Masakra...
Ja nie rozumiem dlaczego niektóre Panie wykonują zawód nauczyciela i kto je zatrudnia. Ja już nawet rozumiem że może zdarzyć się że Pani krzyknie, jesteśmy tylko ludźmi ale trzeba złapać oddech i przeprosić no i starać się by to się nie powtarzało ale skoro Pani puszczają nerwy w czasie adaptacji, przy rodzicach to Pani ewidentnie nie nadaje się do tej pracy.
Ja właśnie obawiam takich zachowań bo wiem że brakuje kadry i zatrudniane są osoby które nie powinny pracować z dziećmi.
 
reklama
MAM PROŚBĘ. Bo wyczuwam tu już próbę ***** burzy. Czy możemy proszę ten wątek ocalić od przepychanek i pozwolić tu mamom wspierać się 🤭😊? Please💛
Ja nie reaguję już 😄 tak miło się zrobiło, że nie ma co ☺️
To się nie sprawdza. Jeśli przyprowadzi się chore dziecko ono zarazi inne dzieci. Samo gorzej się poczuje i trzeba iść na L4. Wyzdrowieje i wraca do grupy, gdzie wciąż są inne dzieci chore więc się znów zaraza i znów choruje. Matka idzie na kolejne L4. To się nie kalkuluje. Jeśli zostało by w domu i wyzdrowiało, to nie zaraziło by innych dzieci. Wróciliby po jednym L4 i byłby spokój. Doskonale pokazał to czas pandemii. Dzieci chodziły tylko zdrowe i długo zdrowe były. Bo chorych lub z objawami się nie przyprowadzalo. A rodzice potrafią przyprowadzić dziecko z gorączką i jeszcze w szatni podaja leki dzieciom myśląc, że nikt nie zauważy. Dużo mogłabym na ten temat mówić.
Chce, by moje dziecko mogło uczestniczyć w życiu publicznym. Nie wybraliśmy dla niej braku odpowiedzi immunologicznej. Chore dziecko może dla nas oznaczać walkę o życie. Przez co ja nie mogę wrócić do pracy, byśmy mieli więcej pieniędzy na życie. To co piszesz ma też inne oblicze. I ludzie żyjący w społeczeństwie powinni też o tym myśleć. Jednak w Polsce wciąż jest zbyt duża walka o przetrwanie, a przez to egoizm. Uważam jednak, że jeśli chcemy zmian, to należy zaczynać od własnego podwórka że wszystkim.
Amen. Z każdym słowem się zgadzam, chociaż moje mają odporność jak niedźwiedzie polarne 😄
 
skoro Pani puszczają nerwy w czasie adaptacji, przy rodzicach to Pani ewidentnie nie nadaje się do tej pracy.
O to to! Ja pracowałam w branży, do której zupełnie się nie nadaję. Krótko po tym, jak zorientowałam się, że stresy z zaplecza wyżywam na klientach zrezygnowałam. Wczoraj gadałam o tym z mężem. Przecież żeby być nauczycielką to trzeba się postarać, zdobyć dyplom, uprawnienia, czyli można się zorientować, że praca z dziećmi to nie dla nas. Ja bym nie dała rady, to i się tam nie pcham.
 
Wiesz co, ludzie nie robią tego żeby pozbyć się dziecka, tylko żeby nie starcić pracy i mieć za co to dziecko wykarmic...
Kurcze ja rozumiem źe brakuje wyrozumiałych pracodawców ale dla mnie to słaby argument. Przecież dziecko w przedszkolu nagle cudownie nie ozdrowieje a wręcz przeciwnie - pogorszy Mu się i jest duże prawdopodobieństwo że zarazi inne dzieci. Zadbanie o zdrowie dziecka jest obowiązkiem rodzica a przedszkole to nie poradnia pediatryczna, jeśli rodzic świadomie przyprowadza do placówki chore dziecko to niestety ale jest to zaniedbanie dziecka. Efekt jest taki że i tak taki rodzic musi zaprowadzić swoje umęczone i chore dziecko do lekarza i wziąć wolne by się tym dzieckiem zająć lub zorganizować Mu opiekę. Pamiętajmy też o tym że w grupie dzieci mogą być te o słabszej odporności, z różnymi schorzeniami i narażamy ich zdrowie - w pełni świadomie i z premedytacją.
Według mnie takie zachowania są żałosne ale jest to tylko moja opinia.
 
Ostatnia edycja:
Ja nie rozumiem dlaczego niektóre Panie wykonują zawód nauczyciela i kto je zatrudnia. Ja już nawet rozumiem że może zdarzyć się że Pani krzyknie, jesteśmy tylko ludźmi ale trzeba złapać oddech i przeprosić no i starać się by to się nie powtarzało ale skoro Pani puszczają nerwy w czasie adaptacji, przy rodzicach to Pani ewidentnie nie nadaje się do tej pracy.
Ja właśnie obawiam takich zachowań bo wiem że brakuje kadry i zatrudniane są osoby które nie powinny pracować z dziećmi.
Chyba ciężko się przekwalifikować...w sensie ja też skończyłam jako drugie studia nauczycielskie i jak się skumalam że nieee chyba to nie moja bajka za bardzo się spalam to wróciłam do tego jakby pierwszego kierunku. Jak nie masz backupu to naprawdę mysle trudno
 
Chyba ciężko się przekwalifikować...w sensie ja też skończyłam jako drugie studia nauczycielskie i jak się skumalam że nieee chyba to nie moja bajka za bardzo się spalam to wróciłam do tego jakby pierwszego kierunku. Jak nie masz backupu to naprawdę mysle trudno
No to wtedy pozostaje chyba tylko praca nad sobą, może wtedy trzeba się przyjżeć sobie, pomyśleć dlaczego tak emocjonalnie reaguje, co tak naprawdę mnie złości i czy moje potrzeby są zaspokojone. Podłubać trochę w sobie i poszukać rozwiązania - teraz jest naprawdę dużo możliwości które pomagają odnaleźć wewnętrzny spokój. Gdy taka nauczycielka nic z tym nie zrobi to dokłada sobie kolejny problem - bo zamiast do pracy iść z chociażby neutralnym nastawieniem to idzie wkurzona bo wie że za chwilę będzie się wściekać, to się wszystko coraz bardziej zapętla i będzie tylko gorzej. Nauczycielki chyba z racji wykonywanego zawodu mają kontakt z psychologami itd nie, może wśród znajomych znajdzie się doradca zawodowy? Kurcze czasem poprostu trzeba poprosić o pomoc, samo się robi naprawdę mało rzeczy.
 
reklama
Do góry