reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Przedszkole

Mi po huraganie, który przed chwilą ogarnęłam już wszystkie niepokoje przeszły 🤣 Niech idzie, da sobie radę, wszystko będzie dobrze. Byle jej i jej szalonych pomysłów tu nie było hahahahahaa
 
reklama
Mi po huraganie, który przed chwilą ogarnęłam już wszystkie niepokoje przeszły 🤣 Niech idzie, da sobie radę, wszystko będzie dobrze. Byle jej i jej szalonych pomysłów tu nie było hahahahahaa
Moje tornada dzisiaj też się uaktywniły😱😱😱🤣🤣🤣 jak pomyślę że prowodyra dziwnych zabaw niedługo nie będzie to mi się smutno robi😅😅😅
Nie no, ogólnie w porządku i wiem że On potrzebuje przedszkola.
 
Oj nie, to mi się smutno nie robi, wręcz radośnie 😄 Moje lęki to jedno, ale radość, że idzie do innych dzieci, pozna nowy świat i będę miała trochę lżej, przesłania wszystko. A już od października w ogóle perfekcja, bo wracam do pracy, jupi 🤣
 
Chyba do wszystkiego da się przyczepić. Każda placówka ma swoje wewnętrzne zasady. A rodzice albo chcą, albo nie im się podporządkować. Dla mnie to nie było tak strasznie problematyczne. U nas głównym problemem są choroby. Niestety córka nie ma odporności, przez co wszystko łapie. I to jest dla mnie kłopotliwe. Fakt, że rodzice przyprowadzają chore dzieci.
Kiedys tu napisalam ze w moim lrzedszkolu nie bylo dni adaptacyjnych bo w pandemii nie można bylo tego zorganizować, to myslalam ze mnie zjedzą :)

Mam to samo z synkiem dlatego nie pojdzie poki co do zlobka, dosyc mamy szpitali...

Tak, potwierdzam, przyprowadzają chore, robią to nagminnie :/
Wiesz co, ludzie nie robią tego żeby pozbyć się dziecka, tylko żeby nie starcić pracy i mieć za co to dziecko wykarmic...
Nie. Nie rozumiesz. Rodzice nie pracujący przyprowadzają np dziecko z gorączką, wymiotami, rozwolnieniem. Ile mialam takich sytuacji ze rodzice nie chcieli uwierzyc ze dziecko jest chore, nie chcieli po nie przyjechać bo przecież godzinę temu bylo zdrowe. Chociaz juz na wejściu bylo nieswoje, blade.
Pamiętam taką sytuację : Jedna mama pracowała w moim przedszkolu, jej dziecko mialo potworną biegunkę, ale taką ze nie moglam zapanować. 17 roczniaków, ja sama. Zamiast zajmowac sie dziecmi na sali, to siedzialam z dziewczynką w łazience i co chwila mycie pod prysznicem i przebieranie ubrań. Dziecko cale plecki, pupę, nóżki do samych stop mialo w kupie! Prosilam mamę wielokrotnie, dzownilam do jej męża, prosilam by ktos zabral to dziecko do lekarza bo to wyjatkowo krytyczna sytuacja. Matka miala to gdzieś. Az w koncu jak x raz mała zaliczyła wpadkę, poprosiłam jej mamę do łazienki w zlobku. Chcialam jej pokazać, bo zadne argumenty nie docieraly. Dziecko wrecz pływało. Ona za telefon i do męża, prosila go zeby przyjechał a on coś jęczał, ze nie i zly byl ze musi przyjechsc po chore dziecko. wszystko bylo słychać... Gadali raz, drugi. Bylam zla jak nie wiem co. W koncu przyjechał. A za jakiś czas poskarzyl sie żonie ze odebral córkę z kupą w pampersie, i koleżanka przyszla mnie ochrzanić :)
 
Pamiętam taką sytuację : Jedna mama pracowała w moim przedszkolu, jej dziecko mialo potworną biegunkę, ale taką ze nie moglam zapanować. 17 roczniaków, ja sama. Zamiast zajmowac sie dziecmi na sali, to siedzialam z dziewczynką w łazience i co chwila mycie pod prysznicem i przebieranie ubrań. Dziecko cale plecki, pupę, nóżki do samych stop mialo w kupie! Prosilam mamę wielokrotnie, dzownilam do jej męża, prosilam by ktos zabral to dziecko do lekarza bo to wyjatkowo krytyczna sytuacja.
Jezu, to trzeba serca nie mieć... Przecież wiadomo, że jak dziecko chore to najlepiej mu z mamą w domu. Ja bym tak nie umiała. Prędzej bym zadzwoniła do lekarza i ściemniała, że ja chora jestem i potrzebuję L4. Jak moja starsza miała ciężką biegunkę to sama czułam się jak chora, bo było mi jej tak żal biedulki. Nic by mnie od niej nie odciągnęło, żadna praca.
 
Jezu, to trzeba serca nie mieć... Przecież wiadomo, że jak dziecko chore to najlepiej mu z mamą w domu. Ja bym tak nie umiała. Prędzej bym zadzwoniła do lekarza i ściemniała, że ja chora jestem i potrzebuję L4. Jak moja starsza miała ciężką biegunkę to sama czułam się jak chora, bo było mi jej tak żal biedulki. Nic by mnie od niej nie odciągnęło, żadna praca.
Bo rodzice są bez serca. Smialo mogę stwierdzić ze dla jakis 50% dziecko to problem. Byle sie pozbyc, byle oddać. A te rozrabiające i "problemowe" to rodzice juz wgl oddają o 6 a zabierają o 17 lub 18 w zależności do ktorej otwarte przedszkole. A ostatnią godzinę siedzą w samochodzie pod przedszkolem :) typowe.
Jako ciekawostkę powiem, ze pierwsze dzieci ktore są odbierane to właśnie przez mamy nauczycielki lub mamy przedszkolanki. Ot, taka zależność.
 
reklama
Do góry