Kiedys tu napisalam ze w moim lrzedszkolu nie bylo dni adaptacyjnych bo w pandemii nie można bylo tego zorganizować, to myslalam ze mnie zjedzą
Mam to samo z synkiem dlatego nie pojdzie poki co do zlobka, dosyc mamy szpitali...
Tak, potwierdzam, przyprowadzają chore, robią to nagminnie :/
Nie. Nie rozumiesz. Rodzice nie pracujący przyprowadzają np dziecko z gorączką, wymiotami, rozwolnieniem. Ile mialam takich sytuacji ze rodzice nie chcieli uwierzyc ze dziecko jest chore, nie chcieli po nie przyjechać bo przecież godzinę temu bylo zdrowe. Chociaz juz na wejściu bylo nieswoje, blade.
Pamiętam taką sytuację : Jedna mama pracowała w moim przedszkolu, jej dziecko mialo potworną biegunkę, ale taką ze nie moglam zapanować. 17 roczniaków, ja sama. Zamiast zajmowac sie dziecmi na sali, to siedzialam z dziewczynką w łazience i co chwila mycie pod prysznicem i przebieranie ubrań. Dziecko cale plecki, pupę, nóżki do samych stop mialo w kupie! Prosilam mamę wielokrotnie, dzownilam do jej męża, prosilam by ktos zabral to dziecko do lekarza bo to wyjatkowo krytyczna sytuacja. Matka miala to gdzieś. Az w koncu jak x raz mała zaliczyła wpadkę, poprosiłam jej mamę do łazienki w zlobku. Chcialam jej pokazać, bo zadne argumenty nie docieraly. Dziecko wrecz pływało. Ona za telefon i do męża, prosila go zeby przyjechał a on coś jęczał, ze nie i zly byl ze musi przyjechsc po chore dziecko. wszystko bylo słychać... Gadali raz, drugi. Bylam zla jak nie wiem co. W koncu przyjechał. A za jakiś czas poskarzyl sie żonie ze odebral córkę z kupą w pampersie, i koleżanka przyszla mnie ochrzanić