reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Październikowe mamy 2018

Ja bylam kiedys na rozmowie o prace, powiedzialam ze interesuje mnie praca max do 17, bo mam dziecko, ktore bede musiala zapisac do przedszkola... I teraz rozmowa moja z potencjalnym pracodawca
-A jak dziecko zachoruje ma Pani z kim je zostawic?
-Nie bardzo, bo rodzice roznie pracuja.
-A chore dziecko zaprowadzi Pani do przedszkola?
-Nie
-Dziekuje, nie jestem zainteresowany wspolpraca z kims, kto bedzie ciagle na l4...
Wiec ja poniekad rozumiem mamy, ktore zaprowadzaja dziecko z gilem do przedszkola, bo boja sie czesto o prace.. co nie znaczy, ze uwazam ich zachowanie za w porzadku... Bo faktycznie mozna znalezc nianie np ktora z chorym dzieckiem posiedzi..
Niestety rzeczywistość jest okrutna dla pracujacych matek. Chociaz ja bedac niania i codziennie zajmujac sie cudzym dzieckiem bylam bardzo niezadowolona kiedy zostawiali mi małą z 39,5c i szli do pracy, a po pracy dopiero szli do lekarza (i to nie zawsze). Pozniej oczywiscie tydzien antybiotyku i goraczki też byl na mojej glowie. Ani razu nie poszli na l4 bo przeciez ja od tego bylam zeby z nia siedziec. I żeby nie bylo... zadne z nich nie mialo takiej pracy, gdzie kilka dni bez ktoregos to by byla kleska albo zagrożenie stanowiska. Tak im bylo wygodnie.

Dla mnie to niewyobrazalne. Chore dziecko, tym bardziej male, potrzebuje rodzicow najbardziej. Nie babci, niani, super zabawek, tv przez caly dzien, tylko poczucia bezpieczeństwa i bliskosci. Praca jest az tak wazna w zyciu? Naprawde?
 
reklama
U nas jest inny problem bo mały ma straszne zaparcia kupa raz na kilka dni. W pkolu nigdy jeszcze nie zrobił. W domu jak się załatwia to jest dramat, płacz, wstrzymywanie i takie historie więc już samodzielnym podcieraniem mu tego nie utrudniam.
Natomiast w pkolu powiedziano nam, że w wakacje mamy postarać się usamodzielnić dzieciaki w tej dziedzinie. Panie jeszcze mają im w tym pomagać w tym roku (to 4latki) ale generalnie zalecona jest, że mają sami próbować.
Biedny ze sie tak nameczyc musi. A probujecie mu dawac cos zeby lzej szlo? Owoce, warzywa, moze jakies ziarenka do chrupania? Kuzynki syn mial od urodzenia straszne zaparcia. Bedac noworodkiem potrafil robić jedna kupe na dwa dni, a im starszy tym gorzej, doszlo do tego ze sie po 10 dni nie zalatwial majac dwa latka. Dopiero jak ze skazy bialkowej wyrosl i mogli mu dawac kefiry i jogurty to sie troche poprawilo. Każde dziecko jest troche inne, co innego pomoze, ale warto probowac, bo moze cos zadziala.
 
Ja bylam kiedys na rozmowie o prace, powiedzialam ze interesuje mnie praca max do 17, bo mam dziecko, ktore bede musiala zapisac do przedszkola... I teraz rozmowa moja z potencjalnym pracodawca
-A jak dziecko zachoruje ma Pani z kim je zostawic?
-Nie bardzo, bo rodzice roznie pracuja.
-A chore dziecko zaprowadzi Pani do przedszkola?
-Nie
-Dziekuje, nie jestem zainteresowany wspolpraca z kims, kto bedzie ciagle na l4...
Wiec ja poniekad rozumiem mamy, ktore zaprowadzaja dziecko z gilem do przedszkola, bo boja sie czesto o prace.. co nie znaczy, ze uwazam ich zachowanie za w porzadku... Bo faktycznie mozna znalezc nianie np ktora z chorym dzieckiem posiedzi..

jak wróciłam do pracy po wychowawczym to poszłam prosić bym na 1 zmiane chodziła max do 17 bo przedszkole do 17:30 i nie ma kto go wybrac z nim siedziec to mi powiedziala ze przedszkola powinny byc min do 20:00 czynne.... no szok, a sama ma male dziecko...
 
Ja całą tę ciążę jem z rozsądku i nie mam zachcianek na nic. Też bym mogła nic nie jeść, ale zmusza mnie teraz do regularnych i obfitych posiłków antybiotyk [emoji6] Muszę go brać 3 razy dziennie i przed każdą dawką wpycham w siebie ile dam tylko radę (a już mi się momentami płakać chce, bo nie mogę na jedzenie patrzeć). Kiedyś go wzięłam na pusty żołądek (jak go brałam w kwietniu na zatoki) i potem była katastrofa, a muszę go brać przez prawie 4 tygodnie. Antybiotyk muszę jeszcze popić szklanką wody, więc najpierw wpycham to jedzenie, a potem jeszcze trochę rozciągam żołądek tą wodą. I nawet czuję się głodna między dawkami antybiotyku, więc jest postęp. Ginekolog patrzy się na mnie jak na kosmitę, bo prawie nie tyję (3 kg teraz) i nie może chyba zrozumieć jak można mieć problem z przytyciem i jedzeniem (sama ma trochę nadmiarowego tłuszczyku) [emoji6]
Co do apetytu ja właśnie zjadłam śledzia z żurawiną i przegryzlam paczkiem z marmoladą w lukrze. Wiem jak to brzmi ale naprawdę smaki się nie pomieszaly [emoji15][emoji15][emoji15]
 
Ale dostalas zgode mimo tak durnego komentarza?

tak, bo to nie normalna praca tylko KOŁCHOZ i ludzie się na potęgę zwalniają, "przemiał" ludzi straszny, teraz nawet busa wynajmują i jździ po ludzi 60km w 1 strone bo nie ma kto tam pracować, zwolniłam się bo jak wracałam o tej 17:00 to zwykle były korki i pomomo że to tylko ok 8-10km to po dziecko byłam przed 18:00 a przedszkolanki wściekłe, juz nie wspominając o tym że jak przychodziłam po małego to biedak spał :(
pomija fakt że byłam po pracy zje*ana i wizja obiadu pezed 19:00 to koszar, zero czasu z dzieckiem...
 
Dziewczyny jestem w kropce i potrzebuje waszej opinii...
Jak juz kiedyś pisałam mam w planie z synkiem pojechać na 3-4 tygodnie do Polski (ok 5-6 h drogi) do moich rodziców. Synek tęskni za dziadkami i zawsze dzielnie odlicza dni do kazdej wizyty. Czas pobytu to prawie cały Sierpień to jest moj 8 miesiąc ciąży.
Dwie moje koleżanki ostatnio mi szczerze powiedziały że one by się bały na moim miejscu jechać... i dało mi to do myślenia :szok::baffled::errr: wiem że to już ryzyko bo samo siedzenie w aucie to już duże obciążenie no i teraz nie wiem. Mam wizyte u gina przed samym ewentualnym wyjazdem i jego opinia jest dla mnie decydująca, ale co wy o tym myślicie? Zdecydowały byście się? Dodam jeszcze że tutaj jestem bez rodziny i sama ze wszystkim (mąż sporo pracuje i to na zmiany) a u mamy to jak w hotelu na wakacjach i do tego młody będzie mial ciągle zajęcie. No ja widzę mnóstwo plusów które przeważają strach i w ogóle. Ale już nie jestem taka przekonana jak wcześniej... proszę was o szczerą opinię :confused:
 
:o
bez komentarza...

Wyobraź sobie takie podejście między dwójką braci, którą za chwile będę mieć w domu ;) daje młodszemu rok życia z tak wyedukowanym starszym bratem ;)
Ja do mojego zawsze mówię, że jeżeli ktoś go z premedytacją uderzy, popchnie itp. to ma mu powiedzieć: nie rób tak, nie podoba mi się to, jak jeszcze raz tak zrobisz to ci oddam. A jak sytuacja się powtórzy to wtedy ma oddać z całej siły prosto w nocha ;)
Nie jestem za tym by od razu oddawać złem za zło. Każdy zasługuje na szansę poprawy, okazania skruchy :)
 
Dziewczyny jestem w kropce i potrzebuje waszej opinii...
Jak juz kiedyś pisałam mam w planie z synkiem pojechać na 3-4 tygodnie do Polski (ok 5-6 h drogi) do moich rodziców. Synek tęskni za dziadkami i zawsze dzielnie odlicza dni do kazdej wizyty. Czas pobytu to prawie cały Sierpień to jest moj 8 miesiąc ciąży.
Dwie moje koleżanki ostatnio mi szczerze powiedziały że one by się bały na moim miejscu jechać... i dało mi to do myślenia :szok::baffled::errr: wiem że to już ryzyko bo samo siedzenie w aucie to już duże obciążenie no i teraz nie wiem. Mam wizyte u gina przed samym ewentualnym wyjazdem i jego opinia jest dla mnie decydująca, ale co wy o tym myślicie? Zdecydowały byście się? Dodam jeszcze że tutaj jestem bez rodziny i sama ze wszystkim (mąż sporo pracuje i to na zmiany) a u mamy to jak w hotelu na wakacjach i do tego młody będzie mial ciągle zajęcie. No ja widzę mnóstwo plusów które przeważają strach i w ogóle. Ale już nie jestem taka przekonana jak wcześniej... proszę was o szczerą opinię :confused:
Ja bym jechała. Oczywiście z przerwami w trasie, na rozprostowanie nóg i zmianę pozycji. Jakby coś się działo (oczywiście odpukac, tfu tfu) to tutaj też są lekarze :)
 
reklama
Biedny ze sie tak nameczyc musi. A probujecie mu dawac cos zeby lzej szlo? Owoce, warzywa, moze jakies ziarenka do chrupania? Kuzynki syn mial od urodzenia straszne zaparcia. Bedac noworodkiem potrafil robić jedna kupe na dwa dni, a im starszy tym gorzej, doszlo do tego ze sie po 10 dni nie zalatwial majac dwa latka. Dopiero jak ze skazy bialkowej wyrosl i mogli mu dawac kefiry i jogurty to sie troche poprawilo. Każde dziecko jest troche inne, co innego pomoze, ale warto probowac, bo moze cos zadziala.
Oj kto tego nie doświadczył to nie wie jaki to dramat może być :( Cierpię razem z nim bo jak jest dzień kupy to jest masakra. Umówiłam go na usg brzucha i do gastrologa bo ostatnio mieliśmy taką akcję, że myślałam, że umrze z bólu, że mu tam coś w jelicie pęknie.
Miał odstawione leki do testów alergicznych i dlatego. Jak bierze leki to jest w miarę...no ale nie możemy jechać cały czas na lekach.
Ja wiem, że u nas dieta leży bo on nie chce żadnych owoców w żadnej postaci. Nie przechodzą ani musy, ani placuszki, ani dżemiki po prostu nic! Jedynie sok malinowy I jabłkowy. Sąsiadka pysznych śliwek mi przyniosła...nie tknął w żadnej postaci. Dzisiaj kończę gar kompotu. Myślałam, że udami się go oszukać ale marne moje nadzieje.
Z warzyw podobnie. Jedyny plus że zamiast ziemniaków woli kasze.
 
Do góry