Myślę że tu strach ma wielkie oczy. [emoji4] na początku na pewno nie jest to łatwe bo chusta to kawał materiału. Najpierw ją sobie oplatałam odpowiednio a Dzidziolka na koniec wkładałam i dowiązywałam chustę trochę podobnie jak sznurówki [emoji6][emoji6][emoji6]
Ja się uczyłam z płyty CD którą kupiłam razem z chusta. Ale ja mało nosiłam Synka. Latem jak pojechałam z nim busem nad morze strasznie mi się spocił w chuście, a tam wiało i trzeba było nakarmić nie było gdzie czmychnąć...wpadłam w jakąś panikę bo on płakał no i go rozwinełam i przeziebiłam wtedy [emoji53] Nie mogłam siebie wybaczyć tej głupoty. Dziś wiem, że były różne wyjścia, których wtedy jako niedoświadczona mama nie zauważyłam. Potem używałam tylko w chłodniejsze dni a w gorące tylko wózek.
Chciałbym bardzo wrócić do chustowania...ale nie chciałbym też by to był najważniejszy środek transportu [emoji4]
Moja przyjaciółka tak przyzwyczaiła synka do bliskości w chuście, że w wózeczku nie koniecznie chciał jeździć...czy nawet spać. Tylko jej to nie przeszkadzało. Kwestia też tego na co się świadomie decydujemy. [emoji4]