reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Październikowe mamy 2018

Nie nadrobię wczorajszego dnia . Jestem z M. w szpitalu.
Wczoraj o 12 wycinali mu migdał...do 17 w miarę a to jakie płacze, wymioty i krwotoki później aż do teraz to szkoda pisać.
Jestem wykończona psychicznie i fizycznie.
Rano zwymiotował na mnie krwią ze skrzepami tak że wszystko łącznie z majtkami miałam w tej krwi a skrzepy jak pijawki wszędzie, na łóżku, na podłodze. Myślałam,że sama zwymiotują.Teraz zasnął w poprzek na łóżku i aż boję się go ruszać :(Zobacz załącznik 871333
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia dla synka.
 
reklama
planuję rodzić w prywatnym szpitalu (który ma też podpisana umowę z NFZ) i tam położna to koszt 800zł, moja kuzynka urodziła z nią w poniedziałek, o 7 rano wody jej odeszły a ok 13:30 tuliła już córkę w ramionach, mówi że ona nie wie co to poród i że ta położna to cud kobieta, ALE ja jestem po cc i tak naprawdę dużo będzie zależało od stanu blizny i od zgody lekarza (aktualnie ją mam), dodatkowo mój lekarz tam nie przyjmuje (ale jak zapłacę położną to już inaczej patrzą na pacjenta), bardzo dużo kobiet które rodziły SN po CC polecają szpital w którym rodziłam pierwszego syna, mówią że jak vbac to tylko tam, ale nie byłam do końca zadowolona z porodu... jak zrobię jeszcze nie wiem, zapisana jestem, a płaci się za położną dopiero w dniu porodu, lub zaraz po porodzie, także zobaczymy... nastawiam się na SN, no chyba że maluszek okaże się duży (a może tak być)
U mnie była by inna sytuacja. Ja mam swoją położną na NFZ i ona będzie do mnie przychodziła przed porodem i po porodzie za darmo tylko jak chciała bym ją mieć przy sobie podczas porodu to wtedy jej płacę dlatego,że ona nie pracuje w tym szpitalu. Jeśli Ty masz położną ze szpitala w którym rodzisz to nie jest tak że ona Ci się należy tak czy siak? Przecież ktoś musi być przy Tobie. Czy chodzi o to że to szpital prywatny i wybierasz sobie konkretną położną? Życzę Ci żeby udało się sn [emoji3]
 
.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.

Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....

Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...

Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....

Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy

Z własnego doświadczenia (18tydz) mogę tylko powiedzieć, że bardzo dobrze rozumiem Twój ból. Wszystko co opisujesz jest jakby to byl moj pamiętnik. Dosłownie wszystko. Z perspektywy czasu mogę tylko powiedzieć, że czas leczy rany. Nauczysz sie z tym zyc. Tylko daj sobie czas, badz dla siebie wyrozumiala. Jestem na cmentarzu kilka razy w tygodniu. Gadam z Weronika o wszystkim a zwłaszcza o tym co trudne. Juz bez łez (chociaż nigdy o niej nie zapomnę). Ja od dnia swojej straty codziennie modlę się za rodziców,którzy przeżyli to co ja. Wiec modlę się i za Was. Trzymajcie się.
 
To może za wcześnie dla niej na spanie. Są fazy snu i fazy dnia. I o 17 może być zmęczona a o 18 już przechodzi i dopiero zmęczona znowu jest o 19. Spróbuj położyć ją o 19 lub 20. Ja mojego kładę o 20.30 i zasypia bez mojego udziału w 5 min. Nawet 3. Ale dlatego że po prostu to jest "znaleziona przez nas jego pora"
Wiem, czytalam o tych fazach. My rytual zaczynamy o 18, wiec siadamy i sie uspokajamy, jemy kolacje w spokoju, czytamy książeczki, tulimy sie. O 19.30 kąpiel spokojna, balsamowanie, ubieranko, pozniej herbatka na.dobry sen, zeby i po 20 sie kladzieny najczesciej. Jak spi w dZień do np 15 bo zasnela późno w dzien to o 21. Cycus chwilke, woda i tak lezymy...
 
Przytulam Cię mocno. Nie potrafię sobie wyobrazić przez co przeszłaś i z czym musisz jeszcze się zmierzyć...jest to bardzo niesprawiedliwe...i niezmiernie mi przykro, że Ciebie to spotkało. Masz prawo do żałoby i przejścia jej w taki sposób jaki Ty chcesz...staraj się myśleć o sobie i nie ważne co inni myślą.
Z bliskiego mi "doświadczenia" wiem, że tylko czas może zagoić rany i ból. Moja przyjaciółka urodziła w 24 tygodniu dwie córeczki...obie straciła...nie odrazu...po kilku dniach pierwszą i po 2 tygodniach drugą. Dziś jest szczęśliwą mamusią Antosia, Ali i Oli a swoje córeczki odwiedza...i zawsze o nich pamięta. Kiedy jestem u niej odwiedzamy je i zapalamy płomyczki...
Uwierz że można żyć po stracie...Dziś to świeże i niewyobrażalne, ale rzeczywiście może pomogły by Ci spotkania w grupie wsparcia...pomyśl o tym. Zawsze możesz zrezygnować...A spróbować na pewno warto. Franio by chciał byś była szczęśliwa... jestem tego pewna. Tylko daj sobie czas. Mocno Cię przytulam.
Jeśli byś chciała mogę Cię skontaktować z moją przyjaciółką...może jak z nią porozmawiasz...może jak usłyszysz kogoś kto miał podobne przeżycia...pomyśl. Daj znać [emoji8]
Tak proszę daj mi jakiś namiar moze nie dziś ale skorzystam
 
Kochana, dzien pogrzebu jest wazny, wreszcie bedziesz miala miejsce, w ktore zawsze mozesz przyniesc cos dla swojego Synka, ukladac swoje mysli i uczucia bez zgiełku zewnetrznego swiata. Popros kogos (moze jakas bliska Ci kobiete), aby poszukal namiarow na psychologa, ktory specjalizuje sie w terapii rodzicow po stratach lub NEST, moze jakiejs grupy wsparcia dla rodzicow. Decyzja czy zaczniecie tam chodzic bedzie nalezala do Was, ale warto zeby ktos z zewnatrz przemierzyl internet lub poradnie, bo samemu latwo utknac na tym etapie. Dbajcie teraz z mężem o siebie nawzajem, zebyscie dali rade z tym ciezarem i nie bali sie mysli o drugim dziecku.
Psycholog ze szpitala dala nam na siebie namiary. Zajmuje się głównie takimi przypadkami jak nasz sama jest po stracie dziecka urodzonego w 28tc i pol roku walki o niego.
Jeśli skorzystamy to z jej usług zresztą w naszym rejonie Śląsk. Głównie ona się specjalizuje w tym problemie. Chyba potrzebuje najpierw pochować synka A później zastanowię się co ze mną:(
 
Z własnego doświadczenia (18tydz) mogę tylko powiedzieć, że bardzo dobrze rozumiem Twój ból. Wszystko co opisujesz jest jakby to byl moj pamiętnik. Dosłownie wszystko. Z perspektywy czasu mogę tylko powiedzieć, że czas leczy rany. Nauczysz sie z tym zyc. Tylko daj sobie czas, badz dla siebie wyrozumiala. Jestem na cmentarzu kilka razy w tygodniu. Gadam z Weronika o wszystkim a zwłaszcza o tym co trudne. Juz bez łez (chociaż nigdy o niej nie zapomnę). Ja od dnia swojej straty codziennie modlę się za rodziców,którzy przeżyli to co ja. Wiec modlę się i za Was. Trzymajcie się.
Mogę napisać na priv ? Może później troszkę ale chyba bym potrzebowała
 
U mnie była by inna sytuacja. Ja mam swoją położną na NFZ i ona będzie do mnie przychodziła przed porodem i po porodzie za darmo tylko jak chciała bym ją mieć przy sobie podczas porodu to wtedy jej płacę dlatego,że ona nie pracuje w tym szpitalu. Jeśli Ty masz położną ze szpitala w którym rodzisz to nie jest tak że ona Ci się należy tak czy siak? Przecież ktoś musi być przy Tobie. Czy chodzi o to że to szpital prywatny i wybierasz sobie konkretną położną? Życzę Ci żeby udało się sn [emoji3]

tak należy się, to oczywiste, ale ja chcę te konkretną a to już usługa płatna ;) moja siostra rodziła w tym szpitalu i nie wykupowała położnej - rodziła 3 dni, zielone wody miała, okropnie się wymęczyła, jeszcze praktykantkę miała... chce uniknąć tego typu porodu...
 
reklama
U mnie była by inna sytuacja. Ja mam swoją położną na NFZ i ona będzie do mnie przychodziła przed porodem i po porodzie za darmo tylko jak chciała bym ją mieć przy sobie podczas porodu to wtedy jej płacę dlatego,że ona nie pracuje w tym szpitalu. Jeśli Ty masz położną ze szpitala w którym rodzisz to nie jest tak że ona Ci się należy tak czy siak? Przecież ktoś musi być przy Tobie. Czy chodzi o to że to szpital prywatny i wybierasz sobie konkretną położną? Życzę Ci żeby udało się sn [emoji3]
Mi kilka lat temu powiedziano, ze wlasna polozna (czynna w zawodzie, a Twoja na NFZ taka jest) nie ma prawa wejsc na porodowke nawet pod płaszczykiem osoby towarzyszacej. Ze jest to niezgodne z etyka zawodowa i rodzi problemy prawne, kto bierze odpowiedzialnosc za przebieg porodu. Wiem, ze niektore doule sa z wyksztalcenia poloznymi, ale pewnie jako doule nie wchodza miedzy nogi. Czyli do podtrzymania, masowania plecow, instrukcji oddechowych taka polozna z zewnatrz moze byc, ale decydowac o znieczuleniu, ochronie krocza itd. bedzie dyzurna - tak mi to tlumaczono, ale moze chciano zniechecic albo chodzi o obyczaje lokalne?
 
Do góry